Są takie rzeczy, bez których nie wyobrażam sobie dobrego życia.
Niewątpliwie należy do nich dobra kuchnia. Niestety gotowanie, odwrotnie niż jedzenie, nie jest moją najmocniejszą stroną. Potrafię jednak docenić dobrą kuchnie, a
programy kulinarne oglądam równie często, jak te o wystroju wnętrz i
architekturze 😉. Dlatego też, na moim blogu tak wiele miejsca poświęcam tutejszej
kuchni (prawie na równi z opisami miejsc, które warto zobaczyć.)
Szkocja to kraj, w którym można odnaleźć smaki z całego świata.
Otwarty na imigrantów. Są oni tu, przez tutejszy rząd, chętnie zapraszani
i bardzo mile widziani. Moje szkockie
smaki, tym razem będą odzwierciedleniem właśnie tej otwartości i różnorodności.
Mogą być one dla wielu z was zaskakujące, równie jak miejsce, w którym je poznałam,
ale na tym właśnie polega wyjątkowość tego kraju.
Zarówno w pracy jak i poza nią często obracam się tu w międzynarodowym
środowisku. Nie są to tylko Europejczycy z krajów, które przystąpiły do Unii w
2004 r. Duży odsetek z nich stanowią ludzie, którzy wraz ze swoimi rodzinami
schronili się tu przed konfliktami zbrojnymi i reżimami panującymi w ich ojczystych
krajach. Muszę przyznać, że wbrew temu co opowiada się w Polsce o emigrantach, zasymilowali
się oni bardzo dobrze z tutejszą społecznością i często trudno poznać, że to nie
rdzeni mieszkańcy.