Pamiętajcie o ogrodach przecież stamtąd przyszliście,
żar epoki użyczą wam chłodu, tylko drzewa, tylko liście (…), żar epoki nie
użyczy wam chodu, żaden schron, żaden beton…’
Po wielu latach mieszkania w polskim betonowym mieście,
które za wyznacznik rozwoju (przynajmniej za poprzedniego prezydenta) uznawało
poziom wybrukowania każdego kawałka zielonej przestrzeni i postawienia
wystrzelających w niebo wieżowców, powróciłam do normalności.
Coś, co kiedyś
było dla mnie synonimem nowoczesności (oważ brukowana ulica i strzeliste wieżowce)
i dobrego standardu życia, dzisiaj ze wstydem pokrywam zasłoną milczenia i nie wiem,
jak mogłam kiedykolwiek się tym fascynować.
W Szkocji zmieniłam o 180 stopni swoje podejście, do
rzeczy które kiedyś wydawały mi się niezastąpione i niezbędne do życia.
Ogród, z dużą ilością kwiatów, zielono soczystym
trawnikiem, z ławeczką pod drzewem lub okalającym go wysokim żywopłotem, to
obecnie mój wyznacznik nowoczesności i luksusu, a także dobrego stylu życia.
Jest takie powiedzenie; pokaż mi swój dom, a powiem Ci
kim jesteś. Ja powiedziałabym raczej pokaż mi swój ogród, a powiem ci kim
jesteś.
Szkocja fascynuje mnie nie tylko swoim naturalnym krajobrazem i wspaniałą wielowiekową architekturą. Tutejsze ogrody to dla mnie jeden z piękniejszych obrazów. Kolorowe i pachnące w lecie; w zimie spokojne zielenią trawnika i zimozielonych krzewów.