wtorek, 27 sierpnia 2019

Scotland in Bloom

Podróżując po szkockich miastach, miasteczkach i wioskach, z pewnością często zachwycacie się przepięknie ukwieconymi ulicami, klombami w lokalnych parkach i bajkowymi przydomowymi ogródkami. Wszyscy, którzy tu mieszkają wiedzą, że już od wczesnej wiosny i aż do późnej jesieni, szarość tutejszych domów rozświetlają wielobarwne naręcza kwiatów, kolorowych, ozdobnych krzewów i soczyście zielonych bluszczy. Zresztą nie jest to tylko domena Szkocji. Większość brytyjskich miast (szczególnie tych pomniejszych) jest przepięknie ukwiecona.
Z pewnością zadawaliście sobie pytania, jak to się dzieje, że jest tu tak ‘kwieciście’ i bajecznie zielono? Kto o to wszystko dba? To pewnie niezliczona armia ogrodniczek i ogrodników!
Jak to zwykle bywa w takich przypadkach odpowiedzi należy poszukać sięgając do historii. Nie tak odleglej, bo do lat sześćdziesiątych XX wieku, a dokładniej do roku 1963, kiedy to odbył się pierwszy niezwykły konkurs ogrodniczy Britain in Bloom.
 Historia „Bloom”, jak się potocznie nazywa ten event, to historia największej kampanii ogrodniczej w Wielkiej Brytanii. Rozpoczęta w 1963 r., rokrocznie angażuje ponad 200 tys. wolontariuszy z terenu całego kraju.

sobota, 17 sierpnia 2019

Highland Wildlife Park – ‘Małe szkockie safari’.

Miejsce, które odwiedziłam w zeszły weekend umiejscowione jest na terenie przepięknego Cairngorms National Park, w pobliżu Aviemore. Highland Wildlife Park, bo to niemu poświecę dzisiejszy post, to rodzaj specyficznego zoo. Nazwałam je ‘małym szkockim safari’, dla odróżnienia od safari parku w pobliżu Stirling (Blair Drummond Safari Park). Od razu zaznaczę, że tego drugiego jeszcze nie odwiedziłam. Spotkałam się natomiast z wieloma pozytywnymi opiniami na jego temat. Podobno jest on większy od tego w pobliżu Aviemore. Sprawdziłam stronę internetową i muszę stwierdzić, że niewątpliwie można tam zobaczyć więcej egzotycznych zwierząt. Za to te z Highland Wildlife Park, są bardziej ‘swojskie’ i dodatkowo można je podziwiać w przepięknych okolicznościach przyrody.

Miesiące, od wczesnej wiosny do jesieni to dobry czas na zwiedzanie tego miejsca. Pięknie jest tu również w zimie. Wtedy to bowiem, otaczające park góry są bardziej 'wyeksponowane' i stają się jednym z głównych 'bohaterów' tej szkockiej, safari – przygody.

czwartek, 8 sierpnia 2019

Seven Stills


SEVEN STILLS - francuski smak Szkocji.

Seven Stills to restauracja, którą odkryłam w Dufftown. To nieduże, malownicze miasteczko, w samym sercu Moray, światowej stolicy single malt whisky z charakterystyczną wieżą ratusza. Miejsce to najtrafniej opisuje powiedzenie: 'Rome was built on seven hills, Dufftown stands on seven stills'. Swego czasu funkcjonowało tu aż siedem destylarni. Specyficzny mikroklimat i dobrej jakości woda sprzyjają produkcji tego trunku. Produkowana to whisky jest znana i ceniona na całym świecie. 
Tu też w 2016 roku zdecydowała się zamieszkać bardzo oryginalna para- Patric i Rose. Dla Moray zdecydowali się porzucić francuską Burgundie. Patric jest rodowitym Francuzem, a Rose Brytyjką. Kupili starą, historyczną gospodę w Dufftown, przy głównej drodze i tchnęli w nią nowe życie.
Ponoć Francuzi to najlepsi kucharze na świecie, a francuski kucharz ‘uprawiający’ szkocką kuchnię, to prawdziwy majstersztyk. Mogłam się o tym osobiście przekonać. Zamiast otwierać kolejną restaurację serwującą francuską kuchnię (która cieszyłaby się tu z pewnością dużą popularnością), para sięgnęła do lokalnej tradycji, przywracając życie starym szkockim przepisom i nadając im nową oryginalną, nowoczesną nutę.

poniedziałek, 5 sierpnia 2019

DOORS OPEN DAYS

Wszyscy, którzy śledzą mój blog, z pewnością natrafili na post poświęcony Moray Doors Open Days. W dosłownym tłumaczeniu - Dni Otwartych Drzwi w Moray.  W ramach tych dni, w zeszłym roku, w rejonie, w którym mieszkam, zwiedziłam latarnię morską w Lossiemouth – Covesea oraz uczestniczyłam w sześciogodzinnym marszu po tym mieście – Lossiemouth Heritage Walk.
To był dla mnie bardzo dobrze spędzony czas w towarzystwie ciekawych ludzi, podobnie jak ja, pasjonatów historii i dziedzictwa Szkocji (szczególnie rejonu Moray). Przyznam się wam jednak szczerze, że nie miałam zbyt dużego wyboru, albowiem to były jedyne eventy, na które udało mi się zdobyć wejściówki. Te, do miejsc, które koniecznie chciałam odwiedzić, zniknęły w mgnieniu oka. Zbyt późno zabrałam się  za rezerwacje i załapałam się dosłownie na ostatnie wolne miejsca. Dlatego, w tym roku, postanowiłam ‘zapolować’ na nie wcześniej, zwłaszcza, że jest on wyjątkowy, albowiem event Doors Open Days, obchodzi swoje 30-lecie. Chcę, tym razem, w pełni wykorzystać możliwość uczestniczenia w tym święcie, celebrującym tutejszą tradycję i kulturę.