Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SZKOCKIE SMAKI. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SZKOCKIE SMAKI. Pokaż wszystkie posty

piątek, 10 listopada 2023

Salt ‘N’ Fire

 Post zawiera lokowanie produktu.


Salt ‘N’ Fire – wegański street food o orientalnym zabarwieniu. Opisałam je już na moim drugim blogu Moje szkockie smaki. Aż trudno uwierzyć, że od tego czasu minął już rok, bardzo owocny rok w życiu tego miejsca i mojej przyjaciółki Lary, która jest jego współwłaścicielką.

Salt ‘N’ Fire, na stale wpisało się w klimat Victorian Market w Inverness a wielu z tutejszych mieszkańców nie wyobraża już sobie życia bez klimatycznego, orientalnie wegańskiego take away.

Ciężka praca jaką włożyła Lara, przyniosła owoce. Jak na profesjonalistkę przystało przygotowywała się do nowego wyzwania przez wiele miesięcy - nie tylko od strony finansowej, ale również kończyła liczne kursy niezbędne do pracy i zarzadzania gastronomią. Szczerze przyznam, że patrzyłam na to z podziwem i mocno jej kibicowałam. Efekty jej wysiłku, zaledwie po roku funkcjonowania Salt ‘N’ Fire są naprawdę imponujące.

niedziela, 16 stycznia 2022

Five o'clock

 


Jest taki zwyczaj, który nieodłącznie kojarzy się każdemu, na całym świecie, z typowo brytyjską tradycją kulinarną – to celebrowanie popołudniowej herbaty. Zapytacie, z pewnością, dlaczego nazywam to tradycją kulinarną, skoro, w powszechnym odbiorze jest to rytuał pica herbaty. Rzeczywiście, w naszym kraju funkcjonuje taki stereotyp, ale w rzeczywistości ‘herbata o piątej’, to znacznie coś więcej niż tylko bursztynowy napój w towarzystwie ciasteczka.

Five o’clock to obecnie posiłek, coś w rodzaju popołudniowego lunchu, czy jakbyśmy to w Polsce określili podwieczorku, któremu początek dała tradycja picia, sprowadzonej na Wyspy, z licznych kolonii, herbaty.

Brytyjczycy szybko zaprzyjaźnili się z tą kolonialną nowinką i tak bardzo polubili ten napój, że stał się on integralną częścią ich codziennego życia i gwiazdą rytuału społecznego, znanego też powszechnie pod nazwą ‘tea time’, który w tym poście wam przybliżę.

środa, 15 grudnia 2021

Mincemeat pie i jego historia - od mięsnego placka po słodke, bożonarodzeniowe ciastko.


O tym jak Brytyjczycy, a szczególnie Szkoci obchodzą święta Bożego Narodzenia pisałam już na tym blogu. Wszystkich zainteresowanych odsyłam do moich grudniowych postów z poprzednich lat.

I jak na kolejny grudzień, w historii mojego bloga przystało, również i tym razem dedykuje go miejscowym bożonarodzeniowym tradycjom.

 Dzisiejszy post poświecę wyjątkowej potrawie, a właściwie, należałoby powiedzieć, jednemu z tutejszych świątecznych przysmaków, który przebojem zdobył serca smakoszy w całym anglojęzycznym świecie. Jego różne wersje znajdziecie obecnie w Australii, Nowej Zelandii, Kanadzie czy też Stanach Zjednoczonych.

Każdego grudnia Brytyjczycy kupują 370 milionów sztuk tego przysmaku, a tylko jeden Bóg tylko wie, ile sami w swoich domach wypiekają!

Zanim jednak uzyskał on dzisiejszą postać i Brytyjczycy jak również i mieszkańcy dawnych brytyjskich kolonii zaczęli cieszyć się jego współczesnym smakiem, przeszedł od długą ewolucje zmieniając zarówno swój kształt jaki i znany nam obecnie smak.

Początkowo był on daniem głównym, teraz najczęściej jest podawany na zakończenie posiłku lub jako przysmak do porannej bożonarodzeniowej kawy czy też popołudniowej herbaty.

Mincemeat pie, bo o nim tu będzie mowa, to słodkie ciasto pochodzenia angielskiego, wypełnione mieszanką suszonych owoców i przypraw zwaną „mielonym”, które tradycyjnie podaje się w okresie Bożego Narodzenia w większości krajów anglojęzycznych. To między innymi wyczytacie w popularnej internetowej encyklopedii.

środa, 3 lutego 2021

Moje szkockie smaki


Dzisiaj zamiast tradycyjnego wpisu na blogu mała relacja z zakupu nowej kawy. Ci z was, którzy śledzą moje blogi (Moje szkockie smaki), wiedzą, że od ponad dekady jestem zagorzałą fanką kawy Tchibo, a dokładnie karmelizowanych ziaren Vienna Melange. Zawsze kupuje ją w firmowych sklepach w Polsce. Sklepy te najczęściej usytuowane są pasażach w dużych galerii handlowych. Na Wyspach, niestety, nie udało mi się jej nabyć. Szukam i nie jest tu dostępna w sprzedaży. Firma sprzedaje tu inne rodzaje kawy.

Ostatni rok pozbawił mnie możliwości podroży do kraju i nabycia moich ulubionych ziarenek. Dlatego też postanowiłam poszukać nowych smaków w Szkocji. I tak dotarłam do palarni, znajdującej się w Findhorn, a dokładnie na terenie Findhorn Foundation. Miejscu temu poświeciłam już kilka wpisów na tym blogu. Jeśli ich nie czytaliście, to znajdziecie więcej informacji pod tym linkiem.

piątek, 15 maja 2020

Baked potato. O szkockiej kuchni na szlaku.


Nie wiem jak wy, ale ja z utęsknieniem wyglądam już końca kwarantanny. Marzy mi się swobodny spacer po plaży i parku czy też wyjście do restauracji lub uroczej kawiarenki. O dalszych podróżach już nie wspomnę. Szkoda, że wszystko co złe nie zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Niestety ten rok turystycznie będę musiała, przynajmniej częściowo, spisać na straty.
Plany na sezon poczynione miałam już w styczniu. Zamierzałam objechać całą północną i północnowschodnią Szkocje i poruszając się wzdłuż popularnych szlaków turystycznych Route 500 (North Coast 500) i Route 250 (The North East 250), zboczyć nieco z drogi i odwiedzić małe miasteczka i wioski. Oprócz przepięknych widoków, chciałam również rozkoszować się smakami lokalnej kuchni. Z doświadczenia wiem, że w tych oddalonych od głównych arterii miejscach, można odkryć prawdziwe kulinarne skarby. Z wiadomych powodów, podobnie jak większość z was, plany te musiałam mocno zweryfikować. Nie porzucam jednak myśli, że jeśli nie w najbliższych tygodniach to przynajmniej w perspektywie kilku najbliższych miesięcy, uda mi się gdzieś dalej wyjechać i ‘rozkosztować’ się w kolejnym lokalnym przysmaku.

Tęsknię za tymi małymi kulinarnymi podróżami. Tymczasem w oczekiwaniu na lepsze czasy, odtwarzam smaki dań, które często gościły na moim ‘podróżniczym talerzu’ i przepisy na nie zamieszczam na kulinarnym blogu -Moje skockie smaki.

wtorek, 25 lutego 2020

Shrove Tuesday - Pancake Day

W Polsce dniem, w którym przed Wielkim Postem zajadamy się tłustymi słodkościami jest czwartek, zwany powszechnie ‘Tłustym czwartkiem’. Na Wyspach święto tłustych słodkości przypada na wtorek, tuż przed Ash Wenesday. W dzień ten nie przygotowuje się pączków i faworków, jak w naszym kraju, ale zajada się przepyszne, ociekające syropem klonowym, miodem i innymi słodkościami, naleśniki. Z dodatkiem owoców, najczęściej borówek, malin i truskawek, serwowane są one o różnych porach dnia. Święto to nazywane jest Shrove Tuesday potocznie Pancake Day i zawsze poprzedza Środę Popielcową. Jest ono ruchome, najczęściej obchodzone pomiędzy 9 lutego a 3 marca, zawsze 47 dni przed Wielkanocą Niedzielą. W tym roku przypada ono na 25 lutego.
W Szkocji jest ono obchodzone naprawdę ‘na bogato’. Nie ma domu, w którym nie jadłoby się w tym dniu przepysznych naleśników i to nie byle jakich, bo Szkockich Pancake. Shrove Tuesday to święto brytyjskie, ale jak to zwykle ze Szkotami bywa, często odcinają się oni od brytyjskości i nadają wydarzeniom swoją niepowtarzalna oprawę i znaczenie. Podobnie jest z Pancake Day i przygotowywanymi w jego trakcie naleśnikami. 

sobota, 7 grudnia 2019

Moje szkockie smaki. Cześć I.

Od kilku miesięcy na moim blogu, oprócz postów poświęconych miejscom, których odwiedzenie wam polecam, zamieszczam również opisy (i przepisy) tutejszych potraw. Tym, którzy interesują się tutejszą kulturą i tradycją (również tą kulinarną), większość przedstawionych przeze mnie szkockich przysmaków, z całą pewnością, jest znana, przynajmniej ze słyszenia.
Fudge –‘szkocka krówka’ 
 Szkocja to, jednak, nie tylko kultowy Haggis, ‘przedstawiony’ w jednym z moich postów, Mince and Tatties, czy też Whisky. Jak wiele różnorodnych smaków i zapachów można tu odkryć, przekonacie się odwiedzając malownicze miasteczka i wioski z dala od głównych szlaków turystycznych, i kosztując potraw w lokalnych, uroczych restauracyjkach i bistrach, czy też robiąc zakupy na lokalnych ryneczkach lub sklepach mieszczących się na farmach. 
I to, między innymi, ze względu na te małe firmy i trochę na fali mody na promowany, tu obecnie, lokalny patriotyzm w robieniu zakupów, postanowiłam napisać ten post i podzielić się z wami moimi szkockimi smakami. ‘Kulinarne skarby’, które tu odkryłam, opisze w dwóch postach. Pierwszy z nich, w całości, poświecę większości moich ulubionych smaków, które odnalazłam głównie w rejonie, w którym mieszkam. Drugi będzie równie szkocki, chociaż… to nie skockie specjały będą jego bohaterami… 

wtorek, 3 września 2019

Lossie Restaurant- szkocki smak orientu

Pisząc o współczesnej Szkocji, trudno nie wspomnieć o tutejszym uwielbieniu do kuchni hinduskiej, a szczególnie do curry. Z pewnością dla wielu z was, którzy nie mieszkają na Wyspach lub tutejsze zwyczaje znają dość słabo, jest to temat ‘za mało szkocki’. Zapewniam was, że nic bardziej mylnego. Curry to bardzo, ale to bardzo szkocki temat, szczególnie, że to szkockie Glasgow, w ostatnich latach, po wieloletnim prymacie angielskiego Birmingham, stało się brytyjską stolicą tego orientalnego dania. Miłość do kuchni hinduskiej a szczególnie do curry, bije tu wszelkie rekordy. To prawdziwy fenomen i symbol przenikania się i wzajemnej adaptacji odległych kultur, szczególnie w tym wymiarze kulinarnym. O tym jak potrawa ta jest tu popularna niech świadczy fakt, że od lat, rok rocznie, organizowany jest konkurs na najlepsze szkockie curry(!), a jego patronem medialnym jest magazyn Scotsman Food & Drink.

Lubię kuchnię hinduską. Nie jestem jednak aż tak dużym jej fanem, aby tak jak większość znanych mi Szkotów, przynajmniej raz w tygodniu, zamawiać dania take away. Mam kilka ulubionych restauracji serwujących wyśmienite curry, w pobliżu mojego miejsca zamieszkania, ale częstotliwość z jaką w nich bywam, nie jest zbyt duża. Zaglądam do nich co dwa, trzy miesiące. Ma to oczywiście swoje plusy. Nie przyzwyczajam mojego podniebienia do orientalnych smaków, dzięki czemu za każdym razem, kiedy przekraczam progi ‘orientu’, mogę cieszyć się niesamowitą ich eksplozją.
Podążając za tutejszą modą w miniony weekend ponownie wybrałam się na kulinarną ucztę i odwiedziłam restauracje, którą bardzo lubię i do której chciałam was dzisiaj zaprosić. Znajduje się ona oczywiście w rejonie Moray, w przepięknym malowniczym, nadmorskim miasteczku Lossiemouth.

czwartek, 8 sierpnia 2019

Seven Stills


SEVEN STILLS - francuski smak Szkocji.

Seven Stills to restauracja, którą odkryłam w Dufftown. To nieduże, malownicze miasteczko, w samym sercu Moray, światowej stolicy single malt whisky z charakterystyczną wieżą ratusza. Miejsce to najtrafniej opisuje powiedzenie: 'Rome was built on seven hills, Dufftown stands on seven stills'. Swego czasu funkcjonowało tu aż siedem destylarni. Specyficzny mikroklimat i dobrej jakości woda sprzyjają produkcji tego trunku. Produkowana to whisky jest znana i ceniona na całym świecie. 
Tu też w 2016 roku zdecydowała się zamieszkać bardzo oryginalna para- Patric i Rose. Dla Moray zdecydowali się porzucić francuską Burgundie. Patric jest rodowitym Francuzem, a Rose Brytyjką. Kupili starą, historyczną gospodę w Dufftown, przy głównej drodze i tchnęli w nią nowe życie.
Ponoć Francuzi to najlepsi kucharze na świecie, a francuski kucharz ‘uprawiający’ szkocką kuchnię, to prawdziwy majstersztyk. Mogłam się o tym osobiście przekonać. Zamiast otwierać kolejną restaurację serwującą francuską kuchnię (która cieszyłaby się tu z pewnością dużą popularnością), para sięgnęła do lokalnej tradycji, przywracając życie starym szkockim przepisom i nadając im nową oryginalną, nowoczesną nutę.

poniedziałek, 6 maja 2019

Tattie Soup- szkocka zupa ziemniaczana.


Zupa ziemniaczana jest powszechnie znana na całym świecie. Prosta, smaczna i niezwykle pożywna. Nie jest to typowy szkocki ‘wynalazek’ kulinarny, ale zupa ta jest tu niezwykle popularna i przygotowywana w domach we wszystkich rejonach kraju. Przepis jest bardzo prosty i niewymagający zbyt dużych umiejętności kulinarnych od gotującego. Przygotować zupę, bez problemu, może każdy poczatkujący kucharz.

Jeśli poszukacie w Internecie to z pewnością znajdziecie wiele przepisów na jej przygotowanie.  Ja przedstawię wam przepis w wersji najbardziej podstawowej i w nieco urozmaiconej, z dodatkiem warzywa, które jest tu bardzo popularne, a zupełnie niedocenione w Polsce.

niedziela, 31 marca 2019

Cock-a-leekie soup -szkocka zupa porowa

Szkockiej kuchni ciąg dalszy. Dzisiaj w karcie - Cock-a-leekie soup - szkocka zupa porowa. Najpopularniejsza, można by wręcz powiedzieć kultowa- narodowa zupa w Szkocji. Jest tu daniem obowiązkowym, spożywanym we wszystkie szkockie święta, w tym w trakcie Burns Night. Idealna na zimowe dni, jak również, podobnie jak nasz rosół, na wszelkiego rodzaju przeziębienia. Zawiesista, bardzo gęsta, pożywna i zdecydowanie poprawiająca nastrój.

Zupa ta w Szkocji jest znana przynajmniej od XVI wieku, kiedy to pojawił się pierwszy wydrukowany przepis na jej przyrządzenie (1598 r.), jednak jej nazwa (cock-a-leekie) jest datowana na XVIII wiek. Cock-a-leekie to szkocka, zmodyfikowana wersja francuskiej zupy cebulowej na bazie bulionu z kurczaka.
  To jedna z pierwszych potraw, których tu spróbowałam. Pozytywnie zaskoczył mnie jej smak i konsystencja. Od tego momentu często gości ona na moim stole. Jest wiele przepisów na jej przygotowanie. Można wręcz powiedzieć, że każdy region ma swoją recepturę i specyficzny smak. 
Ja najbardziej lubię ten z dodatkiem ziemniaków i suszonych śliwek.

środa, 27 lutego 2019

Smaczne, bo …SZKOCKIE


Szkocja jest najbardziej znana ze swojej whisky słodowej (single malt whisky) i haggisu serwowanego z ziemniakami i brukwią. Ale sprowadzenie szkockich smaków tylko do tych dwóch rzeczy byłoby dużym uproszczeniem.

Wielokrotnie spotkałam się z opinią, że szkocka kuchnia jest niesmaczna i mało urozmaicona. Wielu mieszkających tu Polaków twierdzi, że w Szkocji nie można zjeść niczego dobrego, wartego polecenia i zapamiętania. Nie zgadzam się z tą opinią. Nie zaliczam się do zagorzałych fanów szkockiej kuchni, ale mogę stwierdzić, że wiele z tutejszych potraw, jest bardzo smacznych.  Szczególnie warte polecenia są przepyszne zupy.  Kilka z nich włączyłam do mojego jadłospisu i nie wyobrażam sobie już bez nich życia.

niedziela, 3 lutego 2019

Tunnock's tea cakes, czyli five o’clock po szkocku.

Tunnock’s tea cakes, ciasteczka herbaciane, to jedna z rzeczy, bez której przeciętny Szkot nie wyobraża sobie życia. Można je opisać jako ptasie mleczko (pianka moim zdaniem jest bardziej delikatna), na okrągłym ciasteczku z kruchego ciasta, zwieńczone aksamitną, ciemną, mleczną czekoladą. Opakowane w srebrno - czerwony papier, to oprócz Irn-Bru, Haggisu i Whisky kolejny ‘skarb narodowy Szkocji’.

O tym jak to się stało, że są tak popularne, (wręcz kultowe) i o tym, jak mała lokalna piekarnia z okolic Glasgow odniosła globalny sukces, a produkowane przez nią ciasteczka herbaciane, i inne produkty, są lubiane i rozpoznawane na wszystkich kontynentach, dowiecie się, czytając ten post.


 Oto kilka faktów i ciekawostek na temat Tunnock’s cakes.

czwartek, 24 stycznia 2019

Scotch broth


Broth po szkocku w wolnym tłumaczeniu znaczy 'rosół', czyli nazwę tej zupy możemy przetłumaczyć jako ‘szkocki rosół’. Jednak do znanego nam z Polski, dana dyżurnego,  większości niedzielnych obiadów (przynajmniej w moim domu), zupie tej jest daleko. 
W smaku przypomina bardziej krupnik, ale poza kaszą, która się w zupie znajduje, z krupnikiem ma ona, również, niewiele wspólnego. 
Scotch broth to zupa, którą można zliczyć do tzw. zup zimowych, czyli takich, które w szkockich domach przygotowuje się w chłodne jesienne i zimowe dni, tak aby dostarczyć jedzącej osobie energii i rozgrzać ją w chodny dzień.
Bazą tej zupy jest wywar przygotowany na mięsie jagnięcym, który można wzbogacić o dodatek z mięsa z kurczaka. Do przygotowania zupy używa się popularnych w Szkocji warzyw- marchwi, poru, selera naciowego, brukwi i cebuli. Przygotowanie zupy jest niezwykle proste i co najważniejsze można ją wykonać z dostępnych w Polsce składników.

niedziela, 23 grudnia 2018

Święta w Szkocji


(Informacje o Świętach Wielkanocnych znajdziecie pod tym linkiem...)
Święta w Szkocji różnią się od tych, do które obchodzone są w większości chrześcijańskich krajów. Kultywowane tu tradycje świąteczne są specyficzną mieszanką i zbieraniną zwyczajów chrześcijańskich, celtyckich, anglosaskich, z dużą domieszką wszechobecnej komercji.
Szkoci zaczynają świętować, nieformalnie, już od początku grudnia, a kończą hucznymi obchodami Nowego Roku. To jeden z nielicznych krajów na świecie, gdzie z tej okazji są dwa dni wolne od pracy.
 Świąteczne ozdoby, choinki, stroje pojawiają się na półkach sklepowych na drugi dzień po Halloween, a więc 1 listopada. Sklepy starają się wprawić kupujących w świąteczny nastrój, puszczając świąteczne piosenki. Jingle Bells, Santa Claus Is comin' to Town, We Wish You a Merry Christmas i oczywiście nieśmiertelna Last Christmas sączą się z głośników w Tesco, Asda, Matalanie i w innych mniejszych sklepach i punktach usługowych.  
Aby zrozumieć, dlaczego te święta tak bardzo różnią się od tych obchodzonych w innych częściach Europy, należy sięgnąć do historii tego kraju.

czwartek, 22 listopada 2018

SINGLE MALT SCOTCH WHISKY

'Dojrzewające zapasy szkockiej whisky są podobno warte więcej niż rezerwy złota Banku Anglii.' David Ross (z książki Przewodnik ksenofoba. Szkoci)
 Każdy kraj ma, zazwyczaj, swój znak rozpoznawczy; produkt, zabytek czy inną atrakcje turystyczną, która czyni go wyjątkowym i niepowtarzalnym. Kopii wieży Eiffla jest wiele, ale ta jedna, jedyna jest tylko w Paryżu, najlepsze tulipany są hodowane w Holandii, a najbardziej znaną i popularną na świecie monarchą, jest ta brytyjska.

Co wyjątkowego ma Szkocja? Przeciętny człowiek, zapytany o Szkocje, niezależnie od tego na jakim kontynencie mieszka i z jakiego kraju pochodzi, z pewnością zawsze wymieni trzy rzeczy- kilt, Loch Ness i Whisky.

Ja ma to szczęście, że często spotykam ludzi noszących tradycyjne stroje- kilty, mieszkam blisko jeziora Loch Ness, w zagłębiu produkcji single malt scotch whisky, otoczona destylarniami z każdej strony.
Whisky to flagowy towar eksportowy Szkocji. To, oprócz turystyki, jedna z najprężniej rozwijających się gałęzi gospodarki. Nowe destylarnie powstają tu jak grzyby po deszczu, a zainteresowanie na świecie tym trunkiem, bije wszelkie rekordy. Przyznam się, że za whisky nigdy nie przepadałam, podobnie jak za innymi alkoholami, ale mieszkając w Szkocji, w miejscu, które, przede wszystkim, znane jest z produkcji single malt Scotch Whisky, nie sposób jej nie spróbować, zwłaszcza, że na każdym kroku pełno jest pubów ją serwujących, a jej degustacja to obowiązkowy punkt zwiedzania, w większości tutejszych destylarni.

niedziela, 28 października 2018

Scottish culinary treasures.

Wielokrotnie słyszałam opinie, że szkocka kuchnia jest uboga w smaki. Cóż, trudno się z nią nie zgodzićzważywszy na fakt, że wygłaszające ją osoby, poznawanie tutejszej kuchni zaczynają od zakupu, w supermarkecie, hinduskich ready meals, tak popularnych na Wyspach😉 Przepraszam za tą uszczypliwość, ale czasami trudno mi się powstrzymać, zwłaszcza kiedy słyszę opinie wygłaszane przez ludzi, którzy nie zadali sobie trudu, aby poznać prawdziwe szkockie smaki i poza schabowym z kapustą niczego innego nie uznają. 

     W mojej opinii szkocka kuchnia jest bogata w smaki i aromaty, bardzo smaczna i pożywna. Większość przyrządzanych tu potraw ma zapewnić, spożywającej je osobie, ciepło i sytość przez długie godziny.  Trzeba tylko wiedzieć jak we właściwy sposób przygotować tutejsze dania lub korzystać z miejsc, gdzie kultywuje się dobrą tradycję kulinarną.

piątek, 24 sierpnia 2018

Irn Bru

Przyjechać do Szkocji i nie spróbować Irn bru, to tak jak pojechać do Paryża i nie zobaczyć wieży Eiffla. Ktoś kiedyś powiedział, że Irn bru jest tak kultowy jak Whisky i tak znany jak Huggis. Wielu z was mieszkających poza Wyspami z pewnością zadaje sobie pytanie ‘Co to właściwie jest to Irn Bru’? (/aɪərn bruː/ "iron brew").

Zycie w Szkocji, na tutejszej prowincji, jest dla mnie jak powrót do dzieciństwa, powrót, w moim odczuciu, do czegoś co jest bardziej bliższe mojej naturze, niż życie w dużym mieście. Jest tu wszystko co tak lubiłam i do czego tak często wracam w myślach. Termofory używane przez moją prababcie (😊), bliskość wsi i codzienne funkcjonowanie w kontakcie z przyrodą, własny dom i oczywiście Irn Bru- złocisty napój, który w mojej opinii jest odpowiednikiem tak lubianej przez mnie w tamtym czasie oranżady😊

wtorek, 21 sierpnia 2018

Cullen Skink – zupa niebo w gębie😊

Jeden z tradycyjnych szkockich smaków to (oprócz Haggisu, Smoked Salmon, Stornoway Black Pudding, Orkney Lamb, Aberdeen Angus Beef) zupa Cullen Skink, powstała w malowniczej wiosce Cullen, w hrabstwie Moray. Początkowo nazwa Cullen Skink odwoływała się do rodzaju bulionu wykonanego na bazie  kości wołowych z przednich kończyn bydła (‘Shin of beef',  w wolnym tłumaczeniu oznacza goleń wołowy), którego używano do przygotowywania zupy. Ciężkie czasy z początku 1890 roku sprawiły, że mieszkańcy północnych rejonów Szkocji mieli duże problemy z zakupem tego produktu. W tym samym czasie port Cullen (ukończony w 1819 r.) stał się prężnym centrum połowów śledzi, a wioska, w której się znajdował wyspecjalizowała się, oprócz połowu ryb, również w produkcji wędzonego plamiaka (smoked haddock). Zastąpiono wiec wołowinę wędzonym plamiakiem, który był tu pod dostatkiem. Połączono go razem z innymi, różnymi, świeżymi produktami, tworząc charakterystyczną pyszną zupę. Tak  narodził się Cullen Skink.