Szkockie krowy, to równie nieodłączny symbol tego
kraju, jak whisky, Kilt czy Haggis. Od dawna chciałam je zobaczyć i sfotografować,
ale uwierzcie mi, nie było to takie proste. Chociaż kilometrami ciągną się tu bezkresne
łąki i pola, to krów szkockich na nich nie widać. Owce, tradycyjne mućki oraz pasące
się konie wypełniają całą przestrzeń. Aż tu dzisiaj jadę sobie spokojnie, aby zobaczyć
ruiny kolejnego zamku, w myślach układałam post o Burns Supper i co widzę! Obok głównej
drogi pasą się spokojnie dwa dorosłe osobniki i cielak. Szybko zatrzymałam się w
najbliższej zatoczce i przemaszerowałam spory kawałek, aby wykonać kilka zdjęć.
Gdybym wiedziała jaka niespodzianka czeka mnie w Dufftown to z pewnością podarowałabym
sobie ten spacer w siarczystym tu mrozie (-4 stopnie) i w śniegu po kostki😊