sobota, 26 listopada 2022

Miesiąc przed Świętami.


Od kilku miesięcy głównym tematem spotkań z moimi znajomymi są wzrastające koszty życia na Wyspach. Wielu z nas martwi się jak zmieniająca się sytuacja wpłynie na nasze życie i czy poradzimy sobie z płatnościami za rosnące rachunki za energie i gaz. W podobnym tonie jak nasze rozmowy utrzymane są również programy BBC. Tymczsem, gdy spojrzy się na ulice tutejszych miast, a na nich niezliczone rzesze ludzi oblegających tutejsze sklepy, aż trudno uwierzyć, że Wielka Brytania zmaga się z kryzysem kosztów życia.

Podczas gdy ja mocno zaciskam pasa i odkładam (z coraz większym trudem), każdego zarobionego funta, Brytyjczycy zachowują się tak jakby żyli w czasach największej prosperity. Są uśmiechnięci, świętują w pubach i restauracjach przy byle nadarzającej się okazji.

poniedziałek, 31 października 2022

Halloweenowe impresje.

 


W czasie, gdy my w Polsce przygotowujemy się do dnia Wszystkich Świętych, mieszkańcy Wysp Brytyjskich, podobnie jak pozostałe kraje anglosaskie przygotowują się do świętowania Halloween.

Powiedzenie 'Happy Halloween', towarzyszy w tych dniach wszystkim powitaniom i pożegnaniom. Przyznam, że mimo ogromnej dozy tolerancji trudno było mi się do tego przez długi czas przyzwyczaić. Po kilku latach mieszkania wśród Szkotów powoli adoptuje się do tutejszych zwyczajów i tradycji, jednak te dni zawsze pozostaną dla mnie czymś więcej. I nie wynika to z jakieś przesadniej religijności, a raczej z wychowania i zwyczajów panujących w moim domu.

Nie zamierzam się przyłączać do dyskusji czy obchodzenie tego święta jest zgodne z naszą katolicką tradycją, i czy powinno się go w naszym kraju zakazać. Nadmienię jedynie, że zarówno Dzień Wszystkich Świętych jak i Halloween mają pogańskie korzenie. I na tym kończę ten wątek.

środa, 28 września 2022

Spey Bay

 


Wraz z nadejściem astronomicznej jesieni ponownie przywitaliśmy iście szkocką pogodę. Zmiana była dla mnie zbyt drastyczna, zwłaszcza że końcówka lata nie szczędziła słonecznych dni. Słońce i temperatura przekraczająca 20 stopni pozytywnie nastawiały i zachęcały do wypadów na plaże lub rowerowych wycieczek.

Mam to szczęście, że w miejscu, w którym mieszkam plaż jest pod dostatkiem, jak i ścieżek rowerowych. Dodatkowo wszystkie plaże połączone są szlakiem, który ciągnie się ładnych kilka kilometrów. To miejsce wręcz stworzone dla zagorzałych piechurów i miłośników pięknych widoków.

Wielokrotnie, w moich postach, zabierałam was na otaczające mnie plaże. Zaliczyłam już wszystkie w Moray. Co nie oznacza, że nasyciłam się ich krajobrazem i widokiem spienionych fal Moray Firth.

wtorek, 2 sierpnia 2022

The Wizard Of Gordonstoun



Są takie miejsca na mojej szkockiej mapie, do których chętnie wracam, są też takie tematy, o których mogłabym pisać, bez końca. Dzisiejszy post będzie pośrednio miksem – wracam bowiem do legendy, którą już przedstawiłam na tym blogu (jako jedną z wielu), a zarazem, wstyd się przyznać, po raz pierwszy odwiedzam miejsce z nią związane, które położone jest zaledwie 10 mil od mojego domu!

Post poświęcony legendom Moray cieszył się i nadal cieszy dużą poczytnością na moim blogu. Opisałam w nim znane mi legendy związane z regionem, w którym mieszkam. Wszystkich zainteresowanych zachęcam do jego przeczytania- link tutaj.

Jedna z tych legend należy do moich ulubionych – opowiada bowiem o człowieku, który żył w bardzo mrocznych dla Szkocji czasach- płonących stosów i polowań na czarownice, a jego ekscentryczny tryb życia jak i umiłowanie wszelkich nauk ścisłych budziły we współczesnych podejrzenia o najgorsze rzeczy.

Mimo to nie wahał się żyć według własnych reguł przez co często narażał się na pomówienie o czarną magie. Jednak dzięki swojemu majątkowi i licznym koneksjom, skutecznie unikał oskarżeń czary i kontakty z diabłem.

Moja ulubiona legenda to opowieść o Robercie Gordon, znanym powszechnie Czarnoksiężnikiem z Gordonstoun.

sobota, 9 lipca 2022

Szkockie lato

 

Szkockie lato, a raczej jego brak, w naszym polskim rozumieniu lata. Przyznam się Wam szczerze, że w tym roku, po raz pierwszy, chce uciec gdzieś na południe Europy i marzę o wylegiwaniu się na ciepłym piasku, z widokiem na lazurowe morze.

Pogoda jest okropna! Pada, wieje, temperatura 16 stopni. Mój nowy nabytek - bujany fotel  jajko, ciągłe pozostaje szczelnie zapakowany i czeka w szopie na bardziej słoneczne dni. A tych na horyzoncie nie widać.

A bardzo by się przydało. Przez sześć ostatnich tygodni zmagałam się z okropnym zapaleniem zatok. Kaszel, katar i nieustający ból głowy mocno mnie wymęczyły. Pogoda panująca na zewnątrz nie ułatwiała mi rekonwalescencji.

Ale wszystkim  z Wam, którzy teraz marzą o chłodniejszym lecie, gorąco (no może to nienajlepsze słowo) polecam odwiedzenie, w tym okresie, Szkocji. Jeśli upały was meczą, to tu z pewnością od nich odpoczniecie.

wtorek, 3 maja 2022

Bocznymi drogami - cz.II

 


Kilka lat temu (jak ten czas leci) umieściłam na tym blogu post o tym samym tytule. Pamiętam maile i pozytywne komentarze na Facebooku, które od was otrzymałam. Najbardziej zapadło mi w pamięć pytanie- ‘Gdzie jest tak pięknie?’

Odpowiedz jest oczywista – w Szkocji, a dokładnie w rejonie, w którym mieszkam Moray.

Postanowiłam więc do tematu wrócić. Miejsce, które dzisiaj wam przedstawiam odwiedziłam na początku zeszłego tygodnia. Było ciepło, ale niestety bezsłonecznie. Trochę odebrało mi to przyjemność zwiedzania. Cóż nie wszystko można mieć i trzeba się cieszyć tym co nam dane, a brak słonecznej pogody został zrekompensowany spotkaniem ciekawej osoby, ale o tym w dalszej części postu.

Wiosna nie potrafi się w tym roku jakoś rozwinąć, a ja czuję się jakbym nie mogła się wybudzić z zimowego snu. Z jednej strony mam ochotę wybrać się w dalszą wyprawę, z drugiej, ze względu na pogodę, nie chce mi się ruszać z domowych pieleszy. Prawdę mówiąc po licznych remontach i przeróbkach mój dom w końcu przypomina miejsce, w którym czyje się bardzo dobrze i chętnie w nim przebywam zajmując się ogrodem i ‘drobnymi zabiegami kosmetycznymi’, upiększającymi przestrzeń wokół mnie.

czwartek, 14 kwietnia 2022

Brodie Castle, Brodie Countryfare i Woodland Walk, czyli w poszukiwaniu spóźnionej, szkockiej wiosny.


Wiosna w tym roku jakoś nie może się rozkręcić. Po kilku słonecznych dniach w połowie marca nie pozostało już śladu. Od ponad trzech tygodni, na przemian, pada śnieg, drobny grad lub deszcz. Temperatura nie przekracza 14 stopni. Nic więc dziwnego, że mocno zielone o tej porze roku drzewa, bardzo leniwie wypuszczają w tym roku liście.

Komplikuje to też mocno moje plany wyjazdów. Szczerze powiedziawszy nie chce mi się ruszać z domu, gdy pogoda jest tak kapryśna i nieobliczalna.

Ostatnio zaplanowałam wyjazd do Fort Wiliam, ale w ostatniej chwili, właśnie ze względu na pogodę musiałam zweryfikować moje plany.

Nie padało, co prawda, w rejonie, w którym mieszkam, ale Okolice Ben Nevis (przynajmniej wg informacji pogodowych wyszukanych w necie) już tak przyjaźnie się nie prezentowały i nie zachęcały do długich wiosennych spacerów.

Na szczęście w Moray zawsze jest to robić. Jak wielokrotnie przekonaliście się czytając mój blog, miejsc do spacerowania i zwiedzania jest tu dostatek.

I tak kolejny dzień spędziłam przy dobrej kawie i na długim spacerze w parku otaczającym Brodie Castle.

środa, 16 marca 2022

Dzień Świętego Patryka w Szkocji

 

Dzień Świętego Patryka, to z pewnością, dla wielu was dość dziwny temat jak na post na blogu poświęcanym Szkocji. Święto to jednak obchodzone jest w Szkocji, w wielu miejscach, niemal tak hucznie jak w samej Irlandii, z tą różnicą, że dzień ten nie jest tu, tak jak w Irlandii, dniem wolnym od pracy. W niektórych miastach, szczególnie tych z dużą populacją irlandzką, organizowane są huczne parady i inne imprezy na dużą skalę.

Stopień, w jakim ludzie obchodzą Dzień Świętego Patryka różni się w zależności od ich przynależności religijnej i politycznej, ale to pozostawię na inny post. Za dużo ostatnio polityki w naszym życiu, a i temat do łatwych i przyjemnych nie należy.

Kim był Św. Patryk?

Jego osoba nieodłącznie związaną jest ze Szkocją przez urodzenie. Urodził się on bowiem tu, w 387 roku. Jego rodzice Calpurnius i Conchessa byli Rzymianami mieszkającymi na ziemiach szkockich, które leżały, w tamtych czasach, w granicach Cesarstwa Rzymskiego.

Jako czternastoletni chłopiec został schwytany przez irlandzkich piratów i uprowadzony do Irlandii, gdzie pracował jako niewolnik.

Wówczas to, jak głosi legenda, zwrócił się do Boga, modląc się gorliwie każdej nocy.

Jego modlitwy zostały wysłuchane. Gdy miał 20 lat udało mu się uciec z niewoli. Udał się na wybrzeże, a marynarze zabrali go z powrotem do na teren rzymski. Tu też rozpoczął studia kapłańskie, a kiedy w końcu został biskupem, został odesłany do Irlandii, aby głosić Ewangelię.

niedziela, 27 lutego 2022

Zimowe klimaty

 

Przez kilka ostatnich tygodni z zazdrością oglądałam zdjęcia publikowane na Instagramie. Wiele osób, które śledzę, umieszczało fotki pokrytych śniegiem lasów, budynków, górzystych wzniesień i własnych ogrodów. Tymczasem, w miejscu, w którym mieszkam śniegu ani widu, ani słychu, no może z jedną małą poprawką - śnieg padał dwa razy w tym roku i utrzymał się prze max 2 do 3 godzin. Po tym czasie nie zostawało po nim śladu.

Z jednej strony cieszę się, że mieszkam w miejscu o specyficznym mikroklimacie. Mało tu wiatru, śniegu i jest znacznie cieplej niż w przygranicznych miejscowościach czy też pozostałych częściach Szkocji. Są jednak tego minusy - na co dzień nie mogę się cieszyć pięknymi, śnieżnobiałymi widokami.

Luty nie należy do moich ulubionych miesięcy w roku. Jednak śnieg i posmak zimy zawsze osładzał mi brak słońca i chłodne dni. Gdy otacza cię jedynie szarzyzna to trudno wskrzesić w sobie optymizm, a Luty w Szkocji, od kiedy się tu pojawiłam, zawsze był szary.

Jednak nie należy się tej szarzyźnie poddawać i zawsze szukać optymistycznych nut w każdej sytuacji. Jeśli wgłębicie się w internetowe przewodniki to z pewnością znajdziecie tam informacje, że najlepszą porą na wizytę w Szkocji jest wiosna (od końca Marca do Maja) i jesień (od Września do Listopada).

niedziela, 16 stycznia 2022

Five o'clock

 


Jest taki zwyczaj, który nieodłącznie kojarzy się każdemu, na całym świecie, z typowo brytyjską tradycją kulinarną – to celebrowanie popołudniowej herbaty. Zapytacie, z pewnością, dlaczego nazywam to tradycją kulinarną, skoro, w powszechnym odbiorze jest to rytuał pica herbaty. Rzeczywiście, w naszym kraju funkcjonuje taki stereotyp, ale w rzeczywistości ‘herbata o piątej’, to znacznie coś więcej niż tylko bursztynowy napój w towarzystwie ciasteczka.

Five o’clock to obecnie posiłek, coś w rodzaju popołudniowego lunchu, czy jakbyśmy to w Polsce określili podwieczorku, któremu początek dała tradycja picia, sprowadzonej na Wyspy, z licznych kolonii, herbaty.

Brytyjczycy szybko zaprzyjaźnili się z tą kolonialną nowinką i tak bardzo polubili ten napój, że stał się on integralną częścią ich codziennego życia i gwiazdą rytuału społecznego, znanego też powszechnie pod nazwą ‘tea time’, który w tym poście wam przybliżę.