Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Moray. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Moray. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 20 lipca 2023

Walking Scotland's Moray Coast Trail (silent hiking + guide)

Dzisiaj nie zamieszczam tradycyjnego postu.

Znalazłam na YouTube film, który mnie oczarował. Bez zbędnych słów i opisów pokazuje piękno miejsca, w którym mieszkam. 

czwartek, 15 czerwca 2023

Moray u progu lata


Kilka lat temu, tuż po przyjeździe do Szkocji wraz z moją znajomą, która mieszkała tu już od kilku lat, wybrałam się na zakupy. Poszukiwałam letnich kreacji głównie sukienek, przewiewnych lnianych spodni i plecionych sandałów.

Gdy po godzinie spędzonej w przymierzalni z dumą pokazałam jej moje znaleziska - białą i niebieską zwiewną sukienkę na ramiączkach i dwie pary sandałków oraz koszyk z rafii, moja znajoma popatrzyła na mnie z politowaniem, a jej komentarz zupełnie mnie, mówiąc kolokwialnie ‘rozwalił’- ‘Ty naprawdę sadzisz, że będziesz miała szanse to założyć w trakcie szkockiego lata?’

Okazało się, że w pewnym sensie miała racje, kilka kolejnych wakacji upłynęło mi pod parasolem; i to nie tym słonecznym, a właściwie pod okryciem płaszcza przeciwdeszczowego. Trzy lata temu po raz pierwszy doświadczyłam tu czegoś co my w Polsce określamy latem. Kilka dni spędziłam na okolicznych plażach zażywając słonecznych kąpieli- wejście do wody ze względu na jej temperaturę raczej nie wchodziło w rachubę.

Ten rok ponownie mnie zaskoczył- anomalie pogodowe dotarły również tutaj. Od dwóch tygodni utrzymuje się słoneczna pogoda, a od ostatniego weekendu, temperatury biją rekordy. Przy czym przy temperaturze 27 stopni jest tu tak gorąco, że trudno się oddycha i porusza. Dla mnie temperatura odczuwalna to przynajmniej 35 stopni. Za wszystko odpowiada klimat, a dokładnie mówiąc panująca tu wilgotność powietrza.

poniedziałek, 31 października 2022

Halloweenowe impresje.

 


W czasie, gdy my w Polsce przygotowujemy się do dnia Wszystkich Świętych, mieszkańcy Wysp Brytyjskich, podobnie jak pozostałe kraje anglosaskie przygotowują się do świętowania Halloween.

Powiedzenie 'Happy Halloween', towarzyszy w tych dniach wszystkim powitaniom i pożegnaniom. Przyznam, że mimo ogromnej dozy tolerancji trudno było mi się do tego przez długi czas przyzwyczaić. Po kilku latach mieszkania wśród Szkotów powoli adoptuje się do tutejszych zwyczajów i tradycji, jednak te dni zawsze pozostaną dla mnie czymś więcej. I nie wynika to z jakieś przesadniej religijności, a raczej z wychowania i zwyczajów panujących w moim domu.

Nie zamierzam się przyłączać do dyskusji czy obchodzenie tego święta jest zgodne z naszą katolicką tradycją, i czy powinno się go w naszym kraju zakazać. Nadmienię jedynie, że zarówno Dzień Wszystkich Świętych jak i Halloween mają pogańskie korzenie. I na tym kończę ten wątek.

środa, 28 września 2022

Spey Bay

 


Wraz z nadejściem astronomicznej jesieni ponownie przywitaliśmy iście szkocką pogodę. Zmiana była dla mnie zbyt drastyczna, zwłaszcza że końcówka lata nie szczędziła słonecznych dni. Słońce i temperatura przekraczająca 20 stopni pozytywnie nastawiały i zachęcały do wypadów na plaże lub rowerowych wycieczek.

Mam to szczęście, że w miejscu, w którym mieszkam plaż jest pod dostatkiem, jak i ścieżek rowerowych. Dodatkowo wszystkie plaże połączone są szlakiem, który ciągnie się ładnych kilka kilometrów. To miejsce wręcz stworzone dla zagorzałych piechurów i miłośników pięknych widoków.

Wielokrotnie, w moich postach, zabierałam was na otaczające mnie plaże. Zaliczyłam już wszystkie w Moray. Co nie oznacza, że nasyciłam się ich krajobrazem i widokiem spienionych fal Moray Firth.

wtorek, 3 maja 2022

Bocznymi drogami - cz.II

 


Kilka lat temu (jak ten czas leci) umieściłam na tym blogu post o tym samym tytule. Pamiętam maile i pozytywne komentarze na Facebooku, które od was otrzymałam. Najbardziej zapadło mi w pamięć pytanie- ‘Gdzie jest tak pięknie?’

Odpowiedz jest oczywista – w Szkocji, a dokładnie w rejonie, w którym mieszkam Moray.

Postanowiłam więc do tematu wrócić. Miejsce, które dzisiaj wam przedstawiam odwiedziłam na początku zeszłego tygodnia. Było ciepło, ale niestety bezsłonecznie. Trochę odebrało mi to przyjemność zwiedzania. Cóż nie wszystko można mieć i trzeba się cieszyć tym co nam dane, a brak słonecznej pogody został zrekompensowany spotkaniem ciekawej osoby, ale o tym w dalszej części postu.

Wiosna nie potrafi się w tym roku jakoś rozwinąć, a ja czuję się jakbym nie mogła się wybudzić z zimowego snu. Z jednej strony mam ochotę wybrać się w dalszą wyprawę, z drugiej, ze względu na pogodę, nie chce mi się ruszać z domowych pieleszy. Prawdę mówiąc po licznych remontach i przeróbkach mój dom w końcu przypomina miejsce, w którym czyje się bardzo dobrze i chętnie w nim przebywam zajmując się ogrodem i ‘drobnymi zabiegami kosmetycznymi’, upiększającymi przestrzeń wokół mnie.

czwartek, 14 kwietnia 2022

Brodie Castle, Brodie Countryfare i Woodland Walk, czyli w poszukiwaniu spóźnionej, szkockiej wiosny.


Wiosna w tym roku jakoś nie może się rozkręcić. Po kilku słonecznych dniach w połowie marca nie pozostało już śladu. Od ponad trzech tygodni, na przemian, pada śnieg, drobny grad lub deszcz. Temperatura nie przekracza 14 stopni. Nic więc dziwnego, że mocno zielone o tej porze roku drzewa, bardzo leniwie wypuszczają w tym roku liście.

Komplikuje to też mocno moje plany wyjazdów. Szczerze powiedziawszy nie chce mi się ruszać z domu, gdy pogoda jest tak kapryśna i nieobliczalna.

Ostatnio zaplanowałam wyjazd do Fort Wiliam, ale w ostatniej chwili, właśnie ze względu na pogodę musiałam zweryfikować moje plany.

Nie padało, co prawda, w rejonie, w którym mieszkam, ale Okolice Ben Nevis (przynajmniej wg informacji pogodowych wyszukanych w necie) już tak przyjaźnie się nie prezentowały i nie zachęcały do długich wiosennych spacerów.

Na szczęście w Moray zawsze jest to robić. Jak wielokrotnie przekonaliście się czytając mój blog, miejsc do spacerowania i zwiedzania jest tu dostatek.

I tak kolejny dzień spędziłam przy dobrej kawie i na długim spacerze w parku otaczającym Brodie Castle.

czwartek, 30 września 2021

Bow Fiddle Rock (Portknockie)



Bow Fiddle Rock to chyba najbardziej obfotografowane i najczęściej odwiedzane (oprócz lokalnych destylarni) miejsce w Moray. Nie ma konta na Instagramie czy też Facebooku, na którym nie pojawiłyby się jego zdjęcia. Nic w tym dziwnego - jego fotografowanie jak i odwiedzanie (w przeciwieństwie do tutejszych destylarni) nigdy, prawdziwemu miłośnikowi tutejszych klimatów, się nie znudzi. Zwłaszcza gdy spacer, brzegiem morza, można odbyć w tak sprzyjających okolicznościach przyrody(pogody) jakie towarzyszyły nam w miniony weekend.

Zapytacie z pewnością, dlaczego po ponad 3 latach od umieszczenia pierwszego postu na tym blogu, opisuje tak znane i rozpoznawalne, nie tylko w Szkocji, miejsce?

Portnockie, w którym to mieści się oważ formacja skalna, już opisywałam i to w jednym z pierwszych postów. Skupiłam się wtedy jednak na samej wiosce i jej malowniczej architekturze. Małe, rybackie domki, z charakterystycznie wykończonymi oknami zachwycą każdego. Skały i gromadnie obsiadające je ptaki, wobec mojego ówczesnego zachwytu nad tutejszą architekturą, musiały poczekać.

   Po powrocie z urlopu rzuciłam się w wir pracy i trochę przesadziłam z ilością spędzonych w niej godzin. W piątek wieczorem byłam tak zmęczona zarówno fizycznie, jak i psychicznie, że nadawałam się na kolejny urlop. Nie powtórzę już więcej tego błędu i nie zgodzę się na dodatkowe godziny, zwłaszcza gdy pogoda za oknem będzie tak przyjemna jak w miniony weekend.

piątek, 23 kwietnia 2021

W Szkocje ruszamy...


Od blisko dwóch tygodni można się po ponownie poruszać po całej Szkocji. Nie znaczy to, że wszystkie miejsca ponownie stoją otworem. Wiele biznesów ponownie otworzy się w ciągu kolejnych kilku tygodni, a ograniczenia, jak również konieczność przestrzegania reżimu sanitarnego, nie znikną prawdopodobnie przez kolejne długie miesiące. 

Nie zmienia to faktu, że jak na razie epidemia w Szkocji przechodzi, mam nadzieje, do historii i wszystko wskazuje na to, że bez większych problemów odbędą się zaplanowane na 7 maja wybory do tutejszego Parlamentu.

Nie wyborom jednak (na które się wybieram) jak i korono wirusowi chciałam poświecić ten post, ale ponownie otwierającej się możliwości poruszania po kraju.

Ja w tym roku postanowiłam się skupić na Szkockim wybrzeżu. Widok morza, niezależnie od pogody, zawsze działał na mnie uspokajająco. Wypady na pobliskie plaże pozwalały mi przetrwać ten ciężki okres.

I tym razem na cel mojej pierwszej po pandemicznej wyprawy wybrałam morze, a dokładniej widok na nie z niezwykłego miejsca w Moray.

 wieś, osadę rybacką opisałam już na jednym z pierwszych, na tym blogu, postów. Skupiłam się wtedy jednak na plaży, zatoce i związanej z nią historii powstania narodowej szkockiej zupy – Cullen Skink.

środa, 23 września 2020

Małe rzeczy a cieszą

 

Kiedy kilka lat temu sprowadziłam się do Szkocji, nie spodziewałam się, że zamieszkam w pobliżu miejsca, do którego ściągają ludzie z całego świata, aby odzyskać równowagę w życiu i na nowo odkryć własną drogę. Nie ukrywam, że ja również uległam jego urokowi i chętnie tu przyjeżdżam, gdy nawarstwi mi się wiele spraw, tak wiele, że zaczynam miotać się w miejscu i nie wiem, za którą mam się najpierw zabrać, aby ruszyć we właściwym kierunku.

Nauczyłam się, że w takich sytuacjach należy się zatrzymać. Wyłączyć wszystko- telefon, laptop, wiadomości i skupić się jedynie na własnych potrzebach. Wszystko inne może poczekać.

Miejsce, w którym tysiące osób, w tym ja, odzyskuje równowagę i po wizycie w którym wstępuje w nie ‘nowa energia’ opisywałam kilka miesięcy temu na tym blogu. To Fundacja Findhorn.

Tym razem wizytę tu połączyłam z jeszcze jedną przyjemnością, ale o niej w dalszej części postu.

niedziela, 23 sierpnia 2020

Cove Bay - ukryty klejnot Moray Firth

Mamy już trzecią dekadę lata, a upały w Polsce nie odpuszczają. W takich wypadkach cieszę się, że mieszkam w Szkocji. Temperatura dzisiaj nie przekroczyła 20 stopni, było ciepło, słonecznie i ogólnie bardzo przyjemnie. To idealne warunki do życia. Nie wiem, czy dałabym rade funkcjonować w Polsce przy temperaturze, jaka jest obecnie. Zdecydowanie wybieram chłodniejsze klimaty😊.

To, że jest tu chłodniej niż w Polsce, czy też innych egzotycznych krajach, nie oznacza, że nie ma tu pięknych plaż, na których w cieple letnie dni, można odpocząć i zażyć kąpieli.
Od ponad dwóch lat opisuje na tym blogu, między innymi, przepiękne zakątki Moray Firth. Zabrałam was już prawie w każdy zaułek wybrzeża, na terenie Moray, poza tym jednym- Cove Bay.
Dlaczego tak się stało? Powiem szczerze, że jest to miejsce, którym nie chciałam się z wszystkimi dzielić, zwłaszcza, że i bez mojej reklamy jest ono bardzo popularne. Trudno się temu dziwić, to prawdziwa perełka, której nie spodziewalibyście się odnaleźć w północnej Szkocji.

sobota, 15 sierpnia 2020

Śladami Makbeta.

Makbetowi i jego władaniu na tych ziemiach poświeciłam już post na tym blogu. W okresie przedmaturalnym cieszył się on dużą poczytnością.

(Mam nadzieje, że informacje w nim zawarte okazały się, dla tegorocznych maturzystów, przydatne).

Wraz z zakończeniem egzaminów dojrzałości, zainteresowanie tekstem znacznie spadło, ale wciąż są jacyś maruderzy, którzy treści takich szukają. 😊

Z pewnością zastanawiacie się, dlaczego wracam do tematu. Matury, które niewątpliwie były przyczyną poszukiwania informacji takowyż, przecież dawno się skończyły, a moda na wiedzę wszelaką, wiele lat temu, została zastąpiona modą na ‘fajną’ fotkę na Instagramie. Otóż, kilka dni temu postanowiłam poszukać wycieczek jedno, dwudniowych, które pozwoliłyby mi zwiedzić, w pigułce, z przewodnikiem, Isle of Skye i wybrane rejony Highlandów. Jedna z wypraw była zatytułowana ‘Śladami Makbeta’. Oczywiście postanowiłam się jej przyjrzeć i sprawdzić czy w ofercie znajdę miejsca i informacje, do których wcześniej nie dotarłam i które mnie miło zaskoczą.

 Niestety jak zwykle pojawiły się w niej te same propozycje – zwiedzanie miejsc znanych głównie szekspirowskiego Makbeta- Iverness i Cowdor Castle, a nie tych, które rzeczywiście związane są z prawdziwą historią tego szkockiego króla, przedstawionego w tak złym świetle przez angielskiego dramatopisarza.

niedziela, 5 lipca 2020

Moray znaczy morze…

Moray, kraina w północno - wschodniej Szkocji, w której mieszkam i w której bezgranicznie się zakochałam. Zresztą nie tylko ja. Kiedy Piktowie, przybyli na te ziemnie tak bardzo zachwycili się ich pięknem, a przede wszystkim opływającym jej brzegi morzem, że postanowili tak właśnie nazwać ten ląd -Moray-morze.
Pozostawili oni tu wiele śladów swojej bytności, chociażby słynne kamienne tablice, przez niektórych zwane magicznymi kamieniami, z pismem obrazkowym, do którego odczytania jeszcze nikt nie znalazł klucza. Najwięcej z nich znaleziono oczywiście w Moray.

Od stuleci kraina ta znana jest na całym świecie jako miejsce narodzin króla Makbeta, który zyskał niezasłużoną, niechlubną sławę dzięki Wiliamowi Szekspirowi (Za czasów Makbeta Moray było znacznie większą krainą, a król choć główny zamek miał prawdopodobnie w Forres, urodził się w pobliżu dzisiejszego Inwerness, miasteczku Dingwall). Współcześnie słynie głównie ze słodowej whisky, umiarkowanego klimatu, wyjątkowego jak na tą szerokość geograficzną i różnorodnych krajobrazów. Znajduje się tu wiele pięknych miast i wsi, z których każde ma swój urok i atrakcje i bogatą, wielowiekową historie. Każdy kto zdecyduje się przybyć w te strony, jako turysta, czy też z zamiarem stałego się tu osiedlenia, może poczuć się, przez ich różnorodność, naprawdę rozpieszczany.

niedziela, 28 czerwca 2020

Lato pachnące truskawkami i malinami.

W tym roku, z wiadomych względów, nie planuje wielu wyjazdów i dalszych podroży. To jak będzie wyglądać moje lato i jesień w dużej mierze zależeć będzie od rozwoju sytuacji. W planach są Isle of Skye i okolice Glasgow. Co z tego wyjdzie zobaczę. Nie będę się jednak nudzić i wszystkie weekendy z pewnością będę miała wypełnione.
Jednym z moich ulubionych miejsc tego lata, podobnie zresztą jak i poprzednich wakacji, będzie Wester Hardmuir Fruit Farm, mieszcząca się pomiędzy Forres i Nairn. Zbieranie malin i truskawek, a także innych owoców to jedna z weekendowych, letnich rozrywek, na którą czekam z niecierpliwością przez pozostałą cześć roku. Zresztą nie tylko ja.
O takj formie spędzania czasu pisałam już w jednym z moich postów dwa lata temu. Możecie o tym poczytać klikając w ten link. W tym roku wyjazd tutaj jest wyjątkowo przyjemny. Pomimo wszechobecnych znaków informujących o zagrożeniach i licznych stanowisk do dezynfekcji rąk, w wypadzie takim jest duży powiew wolności.

czwartek, 7 maja 2020

Dufftown


O mieście tym wspominałam już kilkukrotnie na tym blogu. W kilku postach, jak również na Instagramie zamieściłam zdjęcia i wzmianki o ciekawych miejscach wartych odwiedzenia, zarówno w samym mieście jak i w jego okolicy. W planach na ten sezon turystyczny, również uwzględniłam wizytę w Dufftown.  Zamierzałam pokazać wam inne jego oblicze, niż tylko to które jest promowane przez wszystkie przewodniki turystyczne i znane wszystkim turystom -oblicze stolicy szkockiej single malt whisky.  Pretekstem do tego miał być odbywający się tu rokrocznie pod koniec lipca jeden najlepszych, moim zdaniem, w całej Szkocji festiwali celebrujących tutejszą, wywodzącą się jeszcze ze średniowiecza tradycje - Highland Games. Obecnie już wiem, że impreza ta się nie odbędzie. Większość eventów jest odwołanych. Highland Games, nie tylko te w Dufftown, ale i w innych miejscach w Szkocji, również zostały odwołane. Mam nadzieje, że zgodnie z zapowiedzią organizatorów wszyscy miłośnicy tej ‘antycznej’ szkockiej rozrywki spotkają się w Dufftown 31 lipca 2021 r.
Obecna sytuacja nauczyła mnie, że nie należy odkładać niczego na później, Jeśli masz coś do zrobienia, zobaczenia i a szczególnie odwiedzenia, to zrób to jak najszybciej. Nie czekaj, bo w przyszłości może wydarzać się coś, co może Ci to skutecznie uniemożliwić, tak jak to sstało tym roku. 
Highland Games to jedne z moich ulubionych tutejszych eventów i chętnie na nie uczęszczam i za każdym razem obiecuje sobie solennie, że zrobię zdjęcia i je wam przedstawię. Szkoda, że nie będę wam mogła pokazać przemarszu tutejszych orkiestr szczególnie The Dufftown Pipe Band, tańców i rzucania kulą.

niedziela, 26 kwietnia 2020

Szkockie mity i legendy - Moray

Szkockie mity i legendy należą chyba do najbardziej znanych na świecie i cieszą się dużą popularnością wśród ‘przeszukiwaczy’ i poszukiwaczy tego typu treści. Jedni czynią to z ciekawości, inni z chęci przeżycia dreszczyku emocji, albowiem w wielu mitach i legendach znajdziecie elementy grozy i horroru jak również wątki, które aż się proszą o ekranizacje w iście hollywoodzkim stylu. Nie brakuje tu bowiem zbrodni, zdradzonej przyjaźni, nieszczęśliwej miłości, nawiedzonych budynków, duchów i czarów.  Są w końcu i tacy, którzy po prostu lubią czytać ciekawe historie, które są często odzwierciedleniem wierzeń i przekonań ludzi z czasów, w których legenda powstała. 
Nic też dziwnego, że post poświęcony Legendom Moray, który napisałam ponad rok temu, cieszy się niesłabnącą popularnością, niemal tak dużą jak post poświęcony cenie kiltu. Obiecałam, że jak tylko wyszukam nowe legendy to się nimi z wami podzielę. Trochę mi to zajęło i to nie dlatego, że jakoś szczególnie ich poszukiwałam. Legendy te znam już od jakiegoś czasu, ale jakoś nie miałam nastroju do ich opisania i od blisko dwóch miesięcy nie mogłam się zabrać do napisania tego postu.

sobota, 14 marca 2020

Scotland Road Trip

W podróż do Edynburga, z miejsca w którym mieszkam, zazwyczaj wybieram się pociągiem lub autobusem. Powód- zawsze wydawało mi się, że jest to najtańsza i najwygodniejsza opcja. Tym razem zdecydowałam się na przejazd samochodem, a droga, którą wybrałam, nie jest być może tak 'usiana' malowniczymi i pełnymi turystów miejscami- omija między innymi Aviemore, ale podobnie jak pozostałe drogi w Szkocji, 'nadziana' jest pięknymi widokami jak dobre ciasto bakaliami i wrażeń mi nie zabrakło. Po raz pierwszy nią jechałam. I z pewnością przejazd ten powtórzę, zwłaszcza, że koszt podroży samochodem okazał się być niższy niż, cena biletu na pociąg czy autokar.  
Nie miałam w planach postojów, głównie z powodu napiętego terminarza spotkań w Edynburgu, ale mimo ograniczonego czasu i pośpiechu mogłam nasycić moje oczy pięknymi obrazami i przy okazji wypróbować moją nową soczewkę do aparatu Cannon. Moim celem nie było odwiedzanie malowniczych zakamarków czy też zabytków, a jedynie wykonanie zdjęć dosłownie z drogi. 
I to zdjęciom z drogi - 89 z Elgin do Edyburga, prowadzącej przez sam środek Narodowego Parku Caringorms, w całości poświecę ten post.


To będzie typowy post z drogi i to w dosłownym znaczeniu. Wszystkie zdjęcia wykonałam z samochodu, oczywiście jako pasażer. Zatrzymałam się tylko w jednym miejscu, w drodze powrotnej, aby sfotografować przepięknie opadające na ziemnię płatki śniegu.

niedziela, 1 marca 2020

Ile kosztuje kilt w Szkocji cz. II?

Kiedy blisko dwa lata temu umieściłam na moim blogu post poświęcony cenie kiltu, nie spodziewałam się, że będzie on tak bardzo popularny, a właściwie najpopularniejszy wśród wszystkich zamieszczonych wpisów. Zdawałam sobie oczywiście sprawę, że kilt to jedna z tych rzeczy, które nieodłącznie kojarzą się wszystkim ze Szkocją, ale w moim osobistym rankingu był on na drugim miejscu po Lossie Monster. W podziękowaniu za tak duże zainteresowanie tym tematem i moim postem, chciałam pokazać wam coś więcej niż tylko linki do stron internetowych, gdzie możecie nabyć tą szkocką męską spodniczkę w kratę .
 Postanowiłam pokazać wam miejsce, gdzie historia się zaczyna... Od kilku miesięcy intensywnie szukałam Kilt makera, osoby, która szyje prawdziwe kilty na indywidualne zamówienie, spersonalizowane - dedykowane konkretnej osobie. I udało się to dzięki Larze, właścicielce formy Minifoodprint, (projektującej i wykonującej przepiękne ubrania ze szkockich tkanin) trafiłam do Pauli, która jest certyfikowanym kilt makerem a raczej kilt makerką
W małej wiosce Lhanbryde, położonej zaledwie 3 mile od Elgin, w niedużym białym domku, mieści się jej niewielka pracownia, będąca równocześnie szkołą i centrum szkoleniowym dla tych wszystkich, którzy chcieliby zgłębić tajniki tego niełatwego rzemiosła. 
Jak opowieść się zaczęła?

sobota, 22 lutego 2020

Hopeman East Beach - plaża z tańczącym piaskiem.


Jest taka plaża w Moray, którą koniecznie trzeba odwiedzić w chłodny, acz słoneczny dzień i wietrzną pogodę. A takiej wraz z nadchodzącą wiosną tu nie brakuje. Temperatura w granicach 8 stopni Celsjusza, piękne słońce, świeże powietrze i wiatr, typowy szkocki wiatr od morza. 
Spiętrzyło się ostatnio kilka rzeczy i z czasem bardzo, ale to bardzo u mnie krucho. Często trudno mi znaleźć chociażby chwile dla siebie. W takich momentach cieszę się, że mieszkam tak blisko morza. W sytuacjach krytycznych, a takich mi ostatnio nie brakuje, kiedy to chciałabym już schować wszystkie książki (oczywiście tylko te do nauki) głęboko na dnie szafy, zawsze ratuje mnie morze. Mogę ‘wyrwać się’ na godzinny spacer, który pozwala naprawdę odpocząć i naładować baterie na kolejny ciężki tydzień zmagań z rzeczywistością.
 A The East Beach Hopeman to miejsce wręcz do tego stworzone. Dla minie na weekendowe spacery, dla was to może być doskonały pomysł na spędzenie majówki lub wakacji w Szkocji, nad szkockim morzem.

sobota, 8 lutego 2020

Lossiemouth - Klejnot Moray.

Na moim blogu już wielokrotnie opisywałam Lossie przy okazji licznych tu wizyt. Szczególnie często odwiedzam tutejsze plaże. Niestety od kilku miesięcy most prowadzący na jedną z nich East Beach jest w remoncie i jego kolejne otwarcie może nie nastąpić przed tegorocznymi wakacjami. A szkoda, bo to niewątpliwie jedno z najbardziej oryginalnych wejść na plażę jakie kiedykolwiek widziałam. Dzisiejszy post chciałam poświecić jednak nie tylko tutejszym plażom, ale przede wszystkim podsumować moje liczne wizyty w tym mieście i ponownie zachęcić was do jego odwiedzenia. Lossie to bardzo znana w Szkocji i popularna szczególnie w okresie letnim miejscowość. Do licznych tu B&B i ośrodków wypoczynkowych rokrocznie przybywają tłumy turystów z całego Zjednoczonego Królestwa. Miejscowość ta jest również bardzo popularna wśród przybyszy z Europy. Szczególnie upodobali ją sobie obywatele Niemiec. 

sobota, 18 stycznia 2020

Scottish sheep.


Są takie rzeczy, o których nie można nie wspomnieć pisząc o Szkocji. Lokalni mieszkańcy nie zawracają na nie zupełnie uwagi, ale dla przyjeżdzających tu turystów, jak również dla osób takich jak ja, które mają w tym kraju niewątpliwie niedługi staż pomieszkiwania, są one nadal niezwykłe i stanowią o malowniczości tutejszego krajobrazu. Szkockie owce, bo o nich, jak się z pewnością domyślacie z tytułu postu, będzie tu mowa, to temat niezwykle poważny i nie sposób przedstawiać dzisiejszej Szkocji, bez poruszenia go. Żyje ich w tym kraju więcej niż mieszkańców! W licznych tu gospodarstwach hoduje się ponad 6 milionów tych ‘wełniarczy’! Co ciekawe, na tak dużą ich populacje przypada tylko około 1% baranów(!)
Mieszkam w rejonie Moray, na terenach typowo rolniczych, gdzie owiec jest od zatrzęsienia. Ale to nie tylko domena tego regionu. Wystarczy choćby wyjechać poza granice każdego miasta, miasteczka czy wioski, a już waszym oczom ukażą się ciągnące po horyzont pola, na których niezależnie od pory roku i pogody, pasą się ONE, wszelkich maści i kolorów.