To, że jest tu chłodniej niż w Polsce, czy też innych
egzotycznych krajach, nie oznacza, że nie ma tu pięknych plaż, na których w
cieple letnie dni, można odpocząć i zażyć kąpieli.
Od ponad dwóch lat opisuje na tym blogu, między innymi, przepiękne
zakątki Moray Firth. Zabrałam was już prawie w każdy zaułek wybrzeża, na
terenie Moray, poza tym jednym- Cove Bay.
Dlaczego tak się stało? Powiem szczerze, że jest to
miejsce, którym nie chciałam się z wszystkimi dzielić, zwłaszcza, że i bez mojej
reklamy jest ono bardzo popularne. Trudno się temu dziwić, to prawdziwa perełka,
której nie spodziewalibyście się odnaleźć w północnej Szkocji.
Dlaczego zdecydowałam się teraz ‘moim’ miejscem z wami podzielić?
Czas są dość trudne i wielu z was, mieszkających na Wyspach z pewnością, z różnych
powodów, nie tylko tych epidemicznych, nie wyjedzie w tym roku na wakacje.
Weekendowy wyjazd nad piękne wybrzeże Moray może być namiastka egzotyki, za która
z pewnością tęskńcie. A plaża na Cove Bay to prawdziwa egzotyka, szkocka
egzotyka.
Cove Bay leży na szlaku Moray Coastal Trail, ścieżki,
która biegnie wzdłuż wybrzeża obszaru Moray. Trasa ma długość 72 km i biegnie
między Forres i Cullen i jest częścią dłuższego, łącznie 153 kilometrowego
szlaku, zwanego Moray Way, a także stanowi część Szlaku Morza Północnego. Szlak
jest przeznaczony głównie dla spacerowiczów. Na niektórych odcinkach smożna przemieszczać się na rowerze lub konno. O tym jak bardzo jest on popularny
niech świadczy fakt, że ze ścieżki korzysta ok. 23 000 osób rocznie, z czego
ok. 1 000, udaje się pokonać całą trasę.
Cove Bay znajduje się w pobliżu, opisywanej przez mnie na
blogu, latarni Covesea.
Zatoczka jest naprawdę zjawiskowa, zwłaszcza gdy
wybierzecie się tu późnym letnim popołudniem. Słońce kryjące się za horyzont ciekawie
oświetla formacje skalne- miejsce, 'gdzie morze kształtuje skały starożytnej pustyni'.
Skały, otaczające zatoczkę mają kolor rozgrzanych w słońcu piasków Sahary. W
zestawieniu z czystymi, błękitnymi wodami morza robi to niesamowite wrażenie.
Na skałach, po przypływie można zobaczyć przyczepione
skorupiaki. Trzeba uważać wybierając się tu na spacer. Ich muszle są bardzo
ostre i łatwo się skaleczyć. Co do samych skorupiaków, to wiem, że są ich
amatorzy, którzy je zbierają i przygotowują z nich pyszne potrawy.
Kąpiący się w tutejszych wodach ludzie zawsze robią na
mnie wrażenie. Lubię tutejszy klimat, ale nikt mnie nie przekona do wejścia do
zimnej wody. Raz zamoczyłam w niej nogi i wystarczy. Ponownie nie zamierzam
tego robić. Co innego plażowanie. W upalne dni jest tu naprawdę zbawiennie.
Jeśli zdecydujecie się tu zawitać, to koniecznie przyjrzyjcie
się otaczającym zatokę skalnym formacją. Pełno tu przejść, małych jaskiń i skalnych
pułek, które na swoje siedliska wybrały ptaki głównie czarne czaple i mewy.
Można podejść do ich siedlisk dość blisko i obserwować ich
życie.
Wodziłam te zatokę od strony morza, podczas zeszłorocznej wyprawy w poszukiwaniu fok i delfinów, jak również gnieżdżące się na skałach
ptactwo.
To zdecydowanie jeden z najpiękniejszych zakątków Moray.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz