Jeśli chcecie zobaczyć zamek jak z bajki z równie
bajkowym ogrodem, to koniecznie musicie wybrać się na północ Szkocji i odwiedzić
Dunrobin Castle.
Na licznych stronach internetowych znajdziecie zdjęcia zamku
i jego ogrodu. Jest to chyba jeden z najbardziej obfotografowanych zamków w
Szkocji. Nic w tym dziwnego. Obiekt jest niezwykle fotogeniczny. Jego usytuowanie,
na wzniesieniu, nad brzegiem morza północnego, aż prosi się o wizytę tutaj z
aparatem. To miejsce wręcz stworzone dla wszystkich, którzy zajmują się fotografią, i to zarówno amatorsko jak i profesjonalnie.
Ale nie tylko amatorzy fotografii znajdą tu dla siebie
zajęcie. Zamkowe wnętrza i ogród dostarcza nie lada wrażeń każdemu niezależnie od
wieku. To miejsce idealne dla samotnych podróżników, jak i dla rodzin z dziećmi.
Zamek rożni się od wszystkich, które wam do tej pory pokazałam.
Bardziej przypomina te, które możecie zobaczyć we Francji, nad Loarą. Jeśli dodacie
do tego słoneczną pogodę i ciepłe powietrze środka lata, to w wyobraźni możecie przenieść
się do tej przepięknej francuskiej doliny, z tą tylko różnicą, że francuskie wino musicie zastąpić
szkocką whisky 😊
Miejsce to ma długą historie. Zamieszkiwany jest przez członków
tej samej rodziny Shuterland, od ponad 700 lat. Ci z
was którzy śledzą mój blog z pewnością czytali post poświęcony zamkowi Duffus,
a tym, którzy go nie czytali to go polecam. Dlaczego o nim wspominam? Otóż około
1210 r. duża część dzisiejszego Sutherland została podarowana przez króla
Malcolma I, Lordowi Hugh de Moravia z Duffus, rycerzowi flamandzkiego pochodzenia,
którego główną bazą rodzinną był zamek Duffus w Moray. Około 1235 r. Syn Lorda,
William, Lord Duffus i Sutherland, został mianowany przez króla Aleksandra II pierwszym
hrabią Sutherland.
Historia tego zamku łączy się z Moray również przez osobę
Aleksandra, VI hrabii Sutherland, który był nieślubnym synem króla Roberta II. W
historii znany jest jako Wilk z Badenoch, ponieważ rutynowo terroryzował duże obszary
Highlands i Moray. Jego najbardziej znaczącym wyczynem było spalenie katedry w
Elgin, z powodu kłótni z biskupem Moray. Pisałam o tym w poście Szkockie mity i
legendy -Moray.
Pierwsze pisemne wzmianki o Dunrobin jako rodzinnej
twierdzy pochodzą z 1401 roku. Najstarsze zachowane części zamku zostały
prawdopodobnie zbudowane pod koniec 1300 roku, a nazwa wydaje się pochodzić od
Dun Robin lub „Zamek Robin”. Przypuszcza
się, że przed powstaniem właściwej budowli istniała tu budowla, w której zamieszkiwali
członkowie rodziny Shuterland.
Obecność w okolicy piktyjskich kamieni i innych pozostałości sugeruje, że miejsce to było zamierzchłej przeszłości, wiele stuleci wcześniej, zanim wybudowano Dunronin, domem dla struktur obronnych.
Obecność w okolicy piktyjskich kamieni i innych pozostałości sugeruje, że miejsce to było zamierzchłej przeszłości, wiele stuleci wcześniej, zanim wybudowano Dunronin, domem dla struktur obronnych.
Kształt zamku, który obecnie podziwiamy, ukształtował się za czasów 14. hrabii Sutherland, który przeprowidział rodzinę przez niespokojne
dziesięciolecia połowy XVI wieku. W latach 1641–1644 podjął on pierwszą
poważną rozbudowę zamku Dunrobin.
Obecny wygląd zamek zawdzięcza jednak Elżbiecie, która była dziewiętnastą
hrabiną Sutherland. To za jej rządów rozpoczęto przebudowę zamku Dunrobin. To,
co już tam było, zostało zmodernizowane. Dodatkowo dobudowano część południową, otaczającą centralny dziedziniec.
Po zakończeniu prac w 1851 r. Zamek Dunrobin był trzy
razy większy niż sześć lat wcześniej. Rezultat końcowy został opisany przez
królową Wiktorię jako „mieszanka starego szkockiego zamku i francuskiego
zamku”. Całkowity koszt rozbudowy kosztował astronomiczną jak na tamte czasy kwotę
54 663 £.
Podczas I wojny światowej zamek Dunrobin był
wykorzystywany jako pomocniczy szpital morski. Pożar w 1915 r. poważnie
uszkodził części zamku. Mówi się, że znacznie więcej byłoby zniszczeń gdyby
nie załoga statku morskiego, która schodziła na brzeg, tworząc 'łańcuchy
kubełkowe, aby poradzić sobie z pożarem.
Po pożarze, w jego odbudowę i nadzorowanie napraw był zaangażowany szkocki architekt Sir Robert Lorimer. Dokonał on poważnych zmian w głównej
wieży i wielu wnętrzach w roku 1921.
Zamek Dunrobin, w dzisiejszej postaci, jest wynikiem
ponad siedmiu wieków rozwoju i przebudowy, a wszystkie one zyskały pewien
stopień jedności dzięki ogromnej przebudowie w połowie XIX wieku i pod dużym
wpływem późniejszej pracy Sir Roberta Lorimera.
Od frontu zamek wydaje się dość mały. Nic nie zapowiada
tego co można znaleźć w jego wnętrzach. Jego ogrom zobaczycie dopiero od strony
ogrodu.
Wnętrze zamku jest naprawdę imponujące. 189
pokoi jest urządzonych z dużym smakiem i zgodnie z kanonami panującej w epoce
jego rozbudowy mody. Znajdziecie tu wszystko co jest charakterystyczne dla posiadłości
z tamtego okresu- przepiękne rzeźbione sufity i ściany pokryte drewniana
angielska boazerią.
Mnie urzekła jadalnia i przepiękna biblioteka. Oczywiście każde z pomieszczeń wyposażone jest w marmurowy kominek o fascynującym kształcie.
Jedynym zgrzytem były lwie i lamparcie skóry
rozłożone na podłodze wspomnianej biblioteki. Przewodniczka zapewniła mnie
jednak, że to trofea z polowań, na które wybierali się uwcześni właściciele
ponad 100 lat temu.
Szkocja to nie Polska, gdzie w domach
nowobogackich taka ‘skora’ to często pamiątka z zeszłorocznych wakacji. Współcześni
Szkoci dalecy są również od mentalności jaka prezentuje Donald Trump, nota bene
posiadające szkockie korzenie i jego starsi synowie, którzy płacą bajońskie
sumy za możliwość ‘odstrzelenia’ endemicznych gatunków zwierząt. Zwiedzanie zamkowych wnętrz jest odpłatne. Jeśli chcecie podziwiać
jego wnętrze w pełni to musicie poczekać do całkowitego zniesienia obostrzeń.
Obecnie dla turystów dostępne są jedynie największe pokoje. Te mniejsze są zamknięte.
Cena biletu to 11 £ i niestety nie działa tu karta Historic Scotland ☹. Za to w ogrodzie możecie czuć się już zupełnie swobodnie.
Wejście tu jest bezpłatne.
Utrzymany w francuskim stylu ogród zachwyci każdego. Tu
nie trzeba używać wyobraźni, aby zrobić dobre zdjęcia. Miejsce to przechodzi metamorfozę każdego miesiąca, ale nie ze względu na zmianę jego koncepcji, a może poprawnie
będzie, jeśli powiem, że to przyroda, pod czujnym okiem wprawionych ogrodników,
dokonują tych przemian.
‘Jabłkowe’ żywopłoty, piramidy pokryte malinowymi i
jeżynowymi pnączami, kwiatowe mozaiki we wszystkich kolorach tęczy, na tle
soczyście zielonej trawy, miękkiej jak puszysty dywan, która nie podaje się
naciskowi ludzkiej stopy.
Całości dopełnia, niestety zamknięta, przepięknie kuta
brama odgradzająca ogród od pobliskiej plaży i widowiskowe pokazy hodowanych w
zamku sokołów. Uwielbiam tutejsze ogrody. Jak zwykle nie miałam ochoty się stąd
ruszać, ale zamek i jego ogród to nie był jedyny cel mojej podroży.
Z pełną odpowiedzialnością mogę wam to miejsce polecić. Z
pewnością zabiorę tu każdego, z moich znajomych, którzy mnie w Szkocji
odwiedzą.
Zamek Dunrobin to jedna z turystycznych atrakcji szlaku North Coast 500. Jeśli nie macie możliwości przejechania całej trasy, to polecam
jednodniowy wypad do Zamku plus zwiedzenie Dornoch i Invergordon. Dojazd z
Inverness zajmuje od 1.5 do 2 godzin. Polecam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz