niedziela, 19 lipca 2020

Dunrobin Castle - mały Luwr północy


Jeśli chcecie zobaczyć zamek jak z bajki z równie bajkowym ogrodem, to koniecznie musicie wybrać się na północ Szkocji i odwiedzić Dunrobin Castle.

Na licznych stronach internetowych znajdziecie zdjęcia zamku i jego ogrodu. Jest to chyba jeden z najbardziej obfotografowanych zamków w Szkocji. Nic w tym dziwnego. Obiekt jest niezwykle fotogeniczny. Jego usytuowanie, na wzniesieniu, nad brzegiem morza północnego, aż prosi się o wizytę tutaj z aparatem. To miejsce wręcz stworzone dla wszystkich, którzy zajmują się fotografią, i to zarówno amatorsko jak i profesjonalnie.

Ale nie tylko amatorzy fotografii znajdą tu dla siebie zajęcie. Zamkowe wnętrza i ogród dostarcza nie lada wrażeń każdemu niezależnie od wieku. To miejsce idealne dla samotnych podróżników, jak i dla rodzin z dziećmi.

Zamek rożni się od wszystkich, które wam do tej pory pokazałam. Bardziej przypomina te, które możecie zobaczyć we Francji, nad Loarą. Jeśli dodacie do tego słoneczną pogodę i ciepłe powietrze środka lata, to w wyobraźni możecie przenieść się do tej przepięknej francuskiej doliny, z tą tylko różnicą, że francuskie wino musicie zastąpić szkocką whisky 😊

Miejsce to ma długą historie. Zamieszkiwany jest przez członków tej samej rodziny Shuterland, od ponad 700 lat.  Ci z was którzy śledzą mój blog z pewnością czytali post poświęcony zamkowi Duffus, a tym, którzy go nie czytali to go polecam. Dlaczego o nim wspominam? Otóż około 1210 r. duża część dzisiejszego Sutherland została podarowana przez króla Malcolma I, Lordowi Hugh de Moravia z Duffus, rycerzowi flamandzkiego pochodzenia, którego główną bazą rodzinną był zamek Duffus w Moray. Około 1235 r. Syn Lorda, William, Lord Duffus i Sutherland, został mianowany przez króla Aleksandra II pierwszym hrabią Sutherland.


Historia tego zamku łączy się z Moray również przez osobę Aleksandra, VI hrabii Sutherland, który był nieślubnym synem króla Roberta II. W historii znany jest jako Wilk z Badenoch, ponieważ rutynowo terroryzował duże obszary Highlands i Moray. Jego najbardziej znaczącym wyczynem było spalenie katedry w Elgin, z powodu kłótni z biskupem Moray. Pisałam o tym w poście Szkockie mity i legendy -Moray. 

Pierwsze pisemne wzmianki o Dunrobin jako rodzinnej twierdzy pochodzą z 1401 roku. Najstarsze zachowane części zamku zostały prawdopodobnie zbudowane pod koniec 1300 roku, a nazwa wydaje się pochodzić od Dun Robin lub „Zamek Robin”.  Przypuszcza się, że przed powstaniem właściwej budowli istniała tu budowla, w której zamieszkiwali członkowie rodziny Shuterland.
Obecność w okolicy piktyjskich kamieni i innych pozostałości sugeruje, że miejsce to  było zamierzchłej przeszłości, wiele stuleci wcześniej, zanim wybudowano Dunronin, domem dla struktur obronnych.


Kształt zamku, który obecnie podziwiamy, ukształtował się za czasów 14. hrabii Sutherland, który przeprowidział rodzinę przez niespokojne dziesięciolecia połowy XVI wieku. W latach 1641–1644 podjął on pierwszą poważną rozbudowę zamku Dunrobin. 


Obecny wygląd zamek zawdzięcza jednak Elżbiecie, która była dziewiętnastą hrabiną Sutherland. To za jej rządów rozpoczęto przebudowę zamku Dunrobin. To, co już tam było, zostało zmodernizowane. Dodatkowo dobudowano część południową, otaczającą centralny dziedziniec.
Po zakończeniu prac w 1851 r. Zamek Dunrobin był trzy razy większy niż sześć lat wcześniej. Rezultat końcowy został opisany przez królową Wiktorię jako „mieszanka starego szkockiego zamku i francuskiego zamku”. Całkowity koszt rozbudowy kosztował astronomiczną jak na tamte czasy kwotę 54 663 £.
Podczas I wojny światowej zamek Dunrobin był wykorzystywany jako pomocniczy szpital morski. Pożar w 1915 r. poważnie uszkodził części zamku. Mówi się, że znacznie więcej byłoby zniszczeń gdyby nie załoga statku morskiego, która schodziła na brzeg, tworząc 'łańcuchy kubełkowe, aby poradzić sobie z pożarem. 
Po pożarze, w jego odbudowę i nadzorowanie napraw był zaangażowany szkocki architekt Sir Robert Lorimer. Dokonał on poważnych zmian w głównej wieży i wielu wnętrzach w roku 1921.
Zamek Dunrobin, w dzisiejszej postaci, jest wynikiem ponad siedmiu wieków rozwoju i przebudowy, a wszystkie one zyskały pewien stopień jedności dzięki ogromnej przebudowie w połowie XIX wieku i pod dużym wpływem późniejszej pracy Sir Roberta Lorimera.


Od frontu zamek wydaje się dość mały. Nic nie zapowiada tego co można znaleźć w jego wnętrzach. Jego ogrom zobaczycie dopiero od strony ogrodu.


Wnętrze zamku jest naprawdę imponujące. 189 pokoi jest urządzonych z dużym smakiem i zgodnie z kanonami panującej w epoce jego rozbudowy mody. Znajdziecie tu wszystko co jest charakterystyczne dla posiadłości z tamtego okresu- przepiękne rzeźbione sufity i ściany pokryte drewniana angielska boazerią.


Mnie urzekła jadalnia i przepiękna biblioteka. Oczywiście każde z pomieszczeń wyposażone jest w marmurowy kominek o fascynującym kształcie.


I ten widok z okien…

Jedynym zgrzytem były lwie i lamparcie skóry rozłożone na podłodze wspomnianej biblioteki. Przewodniczka zapewniła mnie jednak, że to trofea z polowań, na które wybierali się uwcześni właściciele ponad 100 lat temu.

Szkocja to nie Polska, gdzie w domach nowobogackich taka ‘skora’ to często pamiątka z zeszłorocznych wakacji. Współcześni Szkoci dalecy są również od mentalności jaka prezentuje Donald Trump, nota bene posiadające szkockie korzenie i jego starsi synowie, którzy płacą bajońskie sumy za możliwość ‘odstrzelenia’ endemicznych gatunków zwierząt. Zwiedzanie zamkowych wnętrz jest odpłatne. Jeśli chcecie podziwiać jego wnętrze w pełni to musicie poczekać do całkowitego zniesienia obostrzeń. Obecnie dla turystów dostępne są jedynie największe pokoje. Te mniejsze są zamknięte. Cena biletu to 11 £ i niestety nie działa tu karta Historic Scotland . Za to w ogrodzie możecie czuć się już zupełnie swobodnie. Wejście tu jest bezpłatne.

Utrzymany w francuskim stylu ogród zachwyci każdego. Tu nie trzeba używać wyobraźni, aby zrobić dobre zdjęcia. Miejsce to przechodzi metamorfozę każdego miesiąca, ale nie ze względu na zmianę jego koncepcji, a może poprawnie będzie, jeśli powiem, że to przyroda, pod czujnym okiem wprawionych ogrodników, dokonują tych przemian.

‘Jabłkowe’ żywopłoty, piramidy pokryte malinowymi i jeżynowymi pnączami, kwiatowe mozaiki we wszystkich kolorach tęczy, na tle soczyście zielonej trawy, miękkiej jak puszysty dywan, która nie podaje się naciskowi ludzkiej stopy.


Całości dopełnia, niestety zamknięta, przepięknie kuta brama odgradzająca ogród od pobliskiej plaży i widowiskowe pokazy hodowanych w zamku sokołów. Uwielbiam tutejsze ogrody. Jak zwykle nie miałam ochoty się stąd ruszać, ale zamek i jego ogród to nie był jedyny cel mojej podroży. 


Z pełną odpowiedzialnością mogę wam to miejsce polecić. Z pewnością zabiorę tu każdego, z moich znajomych, którzy mnie w Szkocji odwiedzą


 
 

Zamek Dunrobin to jedna z turystycznych atrakcji szlaku North Coast 500. Jeśli nie macie możliwości przejechania całej trasy, to polecam jednodniowy wypad do Zamku plus zwiedzenie Dornoch i Invergordon. Dojazd z Inverness zajmuje od 1.5 do 2 godzin. Polecam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz