Bow Fiddle Rock to chyba najbardziej obfotografowane i
najczęściej odwiedzane (oprócz lokalnych destylarni) miejsce w Moray. Nie ma
konta na Instagramie czy też Facebooku, na którym nie pojawiłyby się jego
zdjęcia. Nic w tym dziwnego - jego fotografowanie jak i odwiedzanie (w
przeciwieństwie do tutejszych destylarni) nigdy, prawdziwemu miłośnikowi
tutejszych klimatów, się nie znudzi. Zwłaszcza gdy spacer, brzegiem morza,
można odbyć w tak sprzyjających okolicznościach przyrody(pogody) jakie towarzyszyły
nam w miniony weekend.
Zapytacie z pewnością, dlaczego po ponad 3 latach od
umieszczenia pierwszego postu na tym blogu, opisuje tak znane i rozpoznawalne, nie
tylko w Szkocji, miejsce?
Portnockie, w którym to mieści się oważ formacja skalna, już
opisywałam i to w jednym z pierwszych postów. Skupiłam się wtedy jednak na
samej wiosce i jej malowniczej architekturze. Małe, rybackie domki, z
charakterystycznie wykończonymi oknami zachwycą każdego. Skały i gromadnie
obsiadające je ptaki, wobec mojego ówczesnego zachwytu nad tutejszą architekturą,
musiały poczekać.
Po powrocie z urlopu rzuciłam się w wir pracy i trochę przesadziłam z ilością spędzonych w niej godzin. W piątek wieczorem byłam tak zmęczona zarówno fizycznie, jak i psychicznie, że nadawałam się na kolejny urlop. Nie powtórzę już więcej tego błędu i nie zgodzę się na dodatkowe godziny, zwłaszcza gdy pogoda za oknem będzie tak przyjemna jak w miniony weekend.