Wiadukt był ostatnim punktem ‘podroży do Hogwardu’.
Koniecznie chciałam zobaczyć pociągi przez niego przejeżdżające, ale pogoda spłatała nam pod koniec dnia figla. Tak się zazwyczaj dzieje,
gdy do dyspozycji ma się jedynie jeden dzień i chce się ‘zaliczyć’ jak
najwięcej. Już wielokrotnie obiecywałam sobie, że to zmienię i uwzględnię w
planowaniu kolejnych wypraw. Ale obecnie jest jak jest i pozostaje mi się tym cieszyć.
Odwiedzenieniu wiaduktu, jak wyżej wspomniałam,
przyświecała idea poobserwowania przemykających przez niego pociągów. Na
zrobienie fotki ‘Hogwarts Express’ nie miałam już szans. W tym dniu nie było
już więcej kursów, Jedynym, który się odbył, wróciłam godzinę wcześniej do Fort
William.
Gdy podjechaliśmy pod wiadukt, zrobienie fotek jakiegokolwiek pociągu i samego wiaduktu z punktu widokowego, też okazało się niemożliwe. Z bardzo prozaicznego powodu- rozpadał się dość mocno deszcz. Przejście szlakiem w takim wypadku nie miało sensu. Nie miałam odpowiednich butów a spacer, nawet krótki, w strugach deszczu, bez odpowiedniego ekwipunku, nie należy raczej do przyjemnych. Na swoje usprawiedliwienie dodam jedynie, że odwiedzenie tego miejsca było w tym dniu trochę spontaniczne. Wydawało nam się, że towarzysząca nam, przez całą podróż kolejką, pogoda się utrzyma i uda się nam zobaczyć kolejną atrakcję.