Randolph's Leap
(Skok
Randolpha).
|
W miejscu tym nurt jest bardzo wartki, a skaliste brzegi prawie się zbiegają, tworząc
obraz, który jedynie natura mogła ukształtować przez wieki. Wpatrując się w nurt płynącej tu wody i przepiękne skaliste
brzegi rzeki, aż trudno uwierzyć, że skrywają one kolejną mroczną tajemnicę
hrabstwa Moray.
Czytając moje posty (szczególnie te ostatnie) możecie
dojść do wniosku, że region, w którym mieszkam, aż roi się od duchów, zjaw i
tajemnic pogrzebanych tu przed wiekami wraz z doczesnymi szczątkami dawnych właścicieli
zamków. Zapewniam was jednak, że nie dzieje się tu nic nadprzyrodzonego, ani
niepokojącego, a miejsce to, w swojej niezwykłości, niczym nie odbiega od wielu
podobnych w Szkocji😊
Randolph's Leap (Skok Randolpha) swoją nazwę zawdzięcza incydentowi,
który miał tu miejsce tu XIV wieku, w trakcie lokalnej wojny dwóch klanów.
W owych czasach ziemia na wschodnim brzegu rzeki Findhorn
znajdowała się we władaniu Sir Alexandra Cumming i jego sześciu synów. Rodzina
Cumming, tradycyjnie od wieków, zajmowała urząd strażnika Lasu Darnaway. Było
to bardzo lukratywne stanowisko. Jego piastowanie gwarantowało rodowi zarówno
bogactwo, jak i wysoką pozycję społeczną.
Niestety dobry los przestał im sprzyjać, kiedy to król Robert I the Bruce (ten sam, który po zgładzeniu przez Anglików Wilama Wallace (Braveheart), stanął na czele szkockiej wojny o niepodległość, a o którym
wspominałam już w poście o Templariuszach), wprowadził na włości w Moray,
prawdopodobnie w latach 1312-1314, swojego siostrzeńca Thomasa Randolpha nadając
mu tytuł I Hrabiego Moray (1st Earl of Moray).
Randolph's Leap (Skok
Randolpha). |
Jednak hrabia Randolph był na taki obrót wypadków
przygotowany. Zaatakował pierwszy, niczego nie spodziewających się spiskowców,
zmuszając ich do odwrotu. Alister Cumming i trzej jego ludzie znaleźli się w
pułapce, zepchnięci nad zachodni, stromy, skalisty brzeg rzeki, w miejscu,
gdzie jej brzegi są bardzo wysokie i prawie zbliżają się do siebie. Obawiając
się o swoje życie, czterej mężczyźni przeskoczyli przepaść nad wartkim nurtem i
przedostali się na bezpieczny wschodni brzeg. Skok ten był nie lada wyczynem. Nigdy
wcześniej nikt bowiem tego nie dokonał.
Dlaczego to miejsce zostało nazwane skokiem Randolpha? Nikt tego nie wie. Powinno się ono nazywać Cumming's Leap (skok Cumminga), bo to Alister Cumming przeskoczył w tym miejscu rzekę Findhorn a nie Thomas Randolp. Nie ma na to logicznego wytłumaczenia, ale jak sami wiecie logika nie zawsze idzie w parze z historią, ludzkimi wierzeniami i wyobrażeniami.
Dlaczego to miejsce zostało nazwane skokiem Randolpha? Nikt tego nie wie. Powinno się ono nazywać Cumming's Leap (skok Cumminga), bo to Alister Cumming przeskoczył w tym miejscu rzekę Findhorn a nie Thomas Randolp. Nie ma na to logicznego wytłumaczenia, ale jak sami wiecie logika nie zawsze idzie w parze z historią, ludzkimi wierzeniami i wyobrażeniami.
Historia ucieczki Alistera Cumminga i jego trzech towarzyszy
na tym niesamowitym skoku jednak się nie zakończyła, a jej finał niestety nie był
szczęśliwy. Hrabia Randolph wydał wyrok na spiskowców. Chciał ich koniecznie zgładzić
i pozbyć się na zawsze niewygodnych sąsiadów. Wraz z oddziałem zbrojnych ludzi
ruszył za nimi w pościg.
Cummings i ich zwolennicy, ścigani przez ludzi Randolpha,
skryli się w jednej ze znajdujących się w pobliżu rzeki jaskiń. Niestety ich kryjówka
nie okazała się bezpieczna. Buntownicy zostali odnalezieni i brutalnie zabici,
a głowy sześciu synów Cummings odcięte i rzucone przed drzwi domu ich ojca.
Odwiedziłam to miejsce nie mając świadomości o jego
mrocznej historii. Piękna słoneczna pogoda marcowego przedpołudnia, przebijające
się przez szarą powierzchnię gruntu krokusy i śnieżyczki, towarzyszyły mi przez
całą drogę. Delikatny szum rzeki, śpiewające ptaki i budząca się bardzo powoli
do życia przyroda dodatkowo czyniły moją wyprawę atrakcyjną.
Jeśli będziecie w tych stronach to polecam wam wizytę w Randolph's Leap.
Można tu dotrzeć wybierając jedną, z dwóch dróg. Ja wybrałam tą dłuższą, bo lubię spacery i zawsze w trakcie takiej wyprawy znajdę jakiś ciekawy obiekt, który mogę sfotografować.
Można tu dotrzeć wybierając jedną, z dwóch dróg. Ja wybrałam tą dłuższą, bo lubię spacery i zawsze w trakcie takiej wyprawy znajdę jakiś ciekawy obiekt, który mogę sfotografować.
Zaparkowałam mój samochód w centrum turystycznym Logie Steading.
(Zamieszczam tu link odsyłający was do strony internetowej centrum. Ilość
imprez i proponowanych turystom rożnego rodzaju aktywności przez Logie Steading
jest imponująca.)
Do Skoku Randolpha od Steading prowadzi dobrze oznaczona ścieżka
wzdłuż rzeki. Następnie przechodzi się przez most i szlakiem podąża się do obranego
celu. Cała podróż w obie strony z Logie Steading to około 2 mile. Dla
niektórych niedogodnością może być dość błotnisty szlak, dlatego tez zalecam
wam nabycie dobrych butów, najlepiej nieprzemakalnych, szczególnie jeśli
wybieracie się na zwiedzanie o tej porze roku.
W Randolph's Leap nie ma żadnych udogodnień; typu centrum
turystyczne, toalety, punkt informacyjny. Za to waszym oczom ukaże się uroczy zakątek
nad rzeką, z drzewami sięgającymi do krawędzi wody, po obu jej stronach. Wystające
z obu brzegów skały wyglądają jakby chciały się połączyć lub jakby, ktoś zburzył
wytworzony przez naturę skalny mostek nad wartkim nurtem rzeki.
Szczelina jest dość szeroka, i aż trudno uwierzyć, że ktoś mógłby się
zdecydować lub chociażby pomyśleć o skoku przez nią, zwłaszcza, że nurt rzeki
jest tu bardzo wartki a jej dno skaliste. Tylko ktoś bardzo zdeterminowany i niezwykle
sprawny fizycznie mógłby się na taki wyczyn odważyć. Przypuszczam, że w takiej
sytuacji był Alister Cumming i jego trzej towarzysze. Obawiali się oni o swoje
życie, ścigani przez wrogów, a to z pewnością dodało im odwagi i zagłuszyło
wszelki lek i obawy.
Logie Steading |
Jeśli nie lubicie długich spacerów, to do tego miejsca
prowadzi jeszcze jedna alternatywna droga. Wystarczy zaparkować samochód w zatoczce
przy drodze B9007, która znajduje się na południe od Bridge of Logie. Stąd
bardzo krótka droga prowadzi w dół do Skoku Randolpha.
Ja jako zagorzały piechur i spacerowicz polecam wam
jednak tą dłuższą. Możecie bowiem cieszyć oko przepięknymi widokami i wdychać,
świeże, rześkie, szkockie powietrze.
Logie Steading House |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz