Kiedy kilka lat temu sprowadziłam się do Szkocji, nie spodziewałam
się, że zamieszkam w pobliżu miejsca, do którego ściągają ludzie z całego świata,
aby odzyskać równowagę w życiu i na nowo odkryć własną drogę. Nie ukrywam, że
ja również uległam jego urokowi i chętnie tu przyjeżdżam, gdy nawarstwi mi się
wiele spraw, tak wiele, że zaczynam miotać się w miejscu i nie wiem, za którą mam
się najpierw zabrać, aby ruszyć we właściwym kierunku.
Nauczyłam się, że w takich sytuacjach należy się zatrzymać.
Wyłączyć wszystko- telefon, laptop, wiadomości i skupić się jedynie na własnych
potrzebach. Wszystko inne może poczekać.
Miejsce, w którym tysiące osób, w tym ja, odzyskuje równowagę
i po wizycie w którym wstępuje w nie ‘nowa energia’ opisywałam kilka miesięcy
temu na tym blogu. To Fundacja Findhorn.
Tym razem wizytę tu połączyłam z jeszcze jedną przyjemnością, ale o niej w dalszej części postu.