sobota, 29 czerwca 2019

North 58° Sea Adventures

Kiedy w zeszłym roku poszukiwałam na tutejszych plażach fok i uporczywie wpatrywałam się w morze, z nadzieją na ujrzenie delfinów, odwiedziłam prawie wszystkie nadmorskie wioski w zatoce Moray Firth. Moje poszukiwania spaliły jednak na panewce. Poza jedną, leniwie wylegującą się na marinie w Portknockie, opasłą foką, niczego nie zobaczyłam. Nie zdawałam sobie wówczas sprawy, że dosłownie o tzw. 'rzut beretem' od mojego domu, swoją siedzibę ma firma, która specjalizuje się w pokazywaniu turystom tego kawałka szkockiej dzikiej przyrody - North 58° Sea Adventure.

Wielokrotnie byłam na plaży i marine w Findhorn. Popijałam kawę na tarasie restauracji znajdującej się w przy molo i zajadałam się pyszną rybą z frytkami i nigdy, ale to nigdy, mojej uwagi nie przykuła reklama firmy. Kilka dni temu szukając informacji o wybrzeżu i zatoce Moray, przypadkiem trafiłam na ich stronę i już po 10 minutach trzymałam w ręku wydrukowany bilet na morską wyprawę w poszukiwaniu fok i delfinów.
Tym razem się udało! Widziałam delfiny dosłownie na wyciągniecie ręki. Przez większą część podróży towarzyszyły naszej łodzi, pojawiając się niepodziewanie, raz po jednej, raz po drugiej stronie burty.

Jednak wyprawa na wody zatoki to nie tylko podróż w poszukiwaniu tych morskich ssaków. To również niepowtarzalna okazja do obserwowania przepięknego klifowego wybrzeża Moray Firth i życia jego mieszkańców, wybrzeża, które przez National Geographic, zostało uznane za jedno z najpiękniejszych na świecie.
Wyruszyłam z Findhorn, ale firma organizuje również wyprawy z portu w Lossiemouth, skąd łodzie wypływają trzykrotnie w ciągu dnia. Z Findhorn tylko dwukrotnie. Zapytałam pracownika czym rożni się wyprawa z Lossie, od tej organizowanej z Findhorn. Udzielił mi informacji, że w obu przypadkach łodzie pokonują tą samą trasę. Krążą pomiędzy Lossie a Findhorn. Sądzę jednak, że wybierając trasę z Lossie, zobaczycie większy fragment skalistego wybrzeża i możecie podziwiać, od strony morza, przepiękną latarnie morską Corvesea. Wypływając z Findhorn, latarnie widzicie jedynie na horyzoncie. Nie podpływacie w jej pobliże, ale za to dwukrotnie możecie obserwować foki- wypływając i wracając z wyprawy.
Niezależnie od tego skąd wypłyniecie, gwarantuje wam, że czeka was niezapomniana, dwugodzinna morska przygoda w towarzystwie, równie jak wy, rozemocjonowanych turystów i przemiłej załogi.
Delfiny były niewątpliwie największą jej atrakcją. Nieczęsto się zdarza, że można je zobaczyć w tak dużej grupie i przez tak długi czas. Nie zawsze też podpływają do łodzi i towarzyszą w podróży. To dzikie zwierzęta i nigdy nie wiadomo czy się akurat ‘łaskawie’ zechcą pojawić. Myślę jednak, że pracownicy firmy mają w tym temacie duże doświadczenie i wiedzą jak daleko odpłynąć od wybrzeża i kiedy do niego podpłynąć, aby te przepiękne morskie ssaki podziwiać.


Początkowo skoncentrowałam się na robieniu im zdjęć, ale po setnym zrezygnowałam. Nie na tym ma to przecież polegać. Trzeba się cieszyć ich towarzystwem, a nie tylko wyczekiwać, aż się pojawią i kliknąć fotkę. Obserwowanie tych dziko żyjących ssaków dostarcza naprawdę niesamowitych emocji. 



Połowa wyprawy zdecydowanie upłynęła pod ich znakiem. Każde ich wynurzenie się z wody, pląsy i sporadyczne skoki, wzbudzały zachwyt. Aż żal było je opuszczać. Wyprawa ma jednak ograniczenia czasowe, a atrakcji w jej trakcie było znacznie więcej.


Jak już wspomniałam, podpłynęliśmy do brzegu, aby na malowniczym klifowym wybrzeżu podziwiać siedliska dziko żyjących ptaków. Po raz pierwszy, od strony morza, obserwowałam ich gniazda.
Bardzo przyjemny był też sam postój w małej zatoczce, z krystalicznie czystą wodą i przepięknym mieniącym się bursztynową barwą, piaskiem.
Łódź podpływa, też w pobliże bajkowych plaż, które w piękną słoneczną pogodę, o tej porze roku, są zawsze wypełnione po brzegi ludźmi.


 
Wpłynęliśmy również do zatoki w Burghead, gdzie przy szklance soku i czekoladowym ciastku podzieliliśmy się swoimi wrażeniami z załogą. 
Wyprawa po wodach zatoki Moray, to naprawdę niesamowita przygoda. Nie chce tu zdradzać wszystkich szczegółów. I tak za dużo już wam pokazałam.
Myślę, że sami musicie pewnych rzeczy doświadczyć. Zresztą każde wypłynięcie łodzi w morze, to zupełnie inna przygoda. Nie można bowiem przewidzieć co się wydarzy. Nikt bowiem Wam nie zagwarantuje, że zobaczycie delfiny i foki. 
Jednego jednak możecie być pewni - atrakcji będziecie mieli co niemiara.
Ja jestem naprawdę usatysfakcjonowana. Polecam wam taką wyprawę.

 

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz