Fort Augustus Abbey, to miejsce, którego zwiedzanie nie było
w planach mojej wizyty w Fort August, kolejnym przystanku na drodze wokół Loch
Ness. Była to dla mnie miła niespodzianka, tym cenniejsza, że budynek opactwa
nie jest powszechnie dostępny. Obecnie w jego murach mieści się ekskluzywny
hotel i apartamentowiec z zachowanymi oryginalnymi detalami architektonicznymi i klimatem dawnego klasztoru.
Budynek dawnego opactwa jest malowniczo usytuowany tuż nad brzegiem jeziora, przy głównej drodze prowadzącej z Inverness, po południowej
stronie Loch Ness. Już z oddali widać jego majestatyczne mury.
Przy budynku jest usytuowany duży parking, gdzie zaparkowałam
samochód, ale nie jestem pewna, czy jest on ogólnie dostępny dla osób, które nie
są gośćmi hotelu. Mnie w każdym razie nikt nie upomniał. Dzięki temu mogłam bezstresowo
poszukać miejsca, gdzie można coś zjeść i zwiedzić Fort August.
Na tyłach opactwa, tuż nad brzegiem jeziora, u wejścia do
Kanału Kaledońskiego, znajduje się mała restauracja, dość zatłoczona, ale ze
smaczną kuchnią i przystępnymi cenami.
To był obiad z widokiem, z widokiem na wpływające i wypływające
do kanału statki wycieczkowe i łodzie.
Po obiedzie, w planach było zwiedzanie Fortu, ale niespodziewanie
udało mi się wejść do budynku opactwa. Przy restauracji zauważyłam mały domek
gospodarczy i pralnie, zaplecze gospodarcze dla hotelu. Podeszłam do pracującego
tam personelu i zapytałam o możliwość wejścia do budynku. I tak tylnymi drzwiami,
w towarzystwie pani z naręczem świeżo wypranej i wymaglowanej pościeli, weszłam
do środka.
Oczywiście, nie mogłam zobaczyć ani wejść do znajdujących
się tam apartamentów, ale udało mi się zwiedzić większość ogólnie dostępnych pomieszczeń,
w tym korytarz otaczający mały dziedziniec z szachownicą.
Zachowane oryginalne i ciekawe detale architektoniczne, świadczące
o dawnym przeznaczeniu tego miejsca są doskonale odrestaurowane i
wyeksponowane. Przepiękne okna, gotyckie łuki, drewniane rzeźby aniołów przy sklepieniu i wiekowe
posadzki sprzyjają relaksowi i swoistej kontemplacji.
W dawnej kaplicy jest sala do gry w pin-ponga, a tuż przy
niej wejście na basen.
Ja dwukrotnie przespacerowałam się korytarzem okrążającym
dziedziniec i zrobiłam zdjęcia wszystkich ciekawych detali. Mam nadzieje, że
przy odwiedzinach Fort August, skierujecie tu również swoje kroki, i że uda wam
się wejść do środka, bo warto. Jedyne co mi w tym budynku przeszkadzało, to zupełne
niedopasowana, dobudowana nowa jego część, i to zarówno w swojej bryle jak i
kolorze.
Na stronie internetowej znalazłam ofertę wynajmu apartamentów.
Jeśli jesteście zainteresowani to zachęcam do jej odwiedzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz