Są takie miejsca na mojej szkockiej mapie, do których
chętnie wracam, są też takie tematy, o których mogłabym pisać, bez końca. Dzisiejszy post będzie pośrednio miksem – wracam bowiem do legendy,
którą już przedstawiłam na tym blogu (jako jedną z wielu), a zarazem, wstyd się przyznać,
po raz pierwszy odwiedzam miejsce z nią związane, które położone jest zaledwie
10 mil od mojego domu!
Post poświęcony legendom Moray cieszył się i nadal cieszy
dużą poczytnością na moim blogu. Opisałam w nim znane mi legendy związane z regionem,
w którym mieszkam. Wszystkich zainteresowanych zachęcam do jego przeczytania-
link tutaj.
Jedna z tych legend należy do moich ulubionych – opowiada
bowiem o człowieku, który żył w bardzo mrocznych dla Szkocji czasach- płonących
stosów i polowań na czarownice, a jego ekscentryczny tryb życia jak i umiłowanie
wszelkich nauk ścisłych budziły we współczesnych podejrzenia o najgorsze rzeczy.
Mimo to nie wahał się żyć według własnych reguł przez co często
narażał się na pomówienie o czarną magie. Jednak dzięki swojemu majątkowi i
licznym koneksjom, skutecznie unikał oskarżeń czary i kontakty z diabłem.
Moja ulubiona legenda to opowieść o Robercie Gordon, znanym powszechnie Czarnoksiężnikiem z Gordonstoun.
Sir Robert Gordon, III baronet Gordonstoun, urodził się w
1647 roku i przeżył w bardzo przesądnym i bogobojnym okresie historii Szkocji,
aż 57 lat. Wykształcenie zdobył we Włoszech, gdzie studiował matematykę, chemię
i mechanikę.
Umiłowanie do nauk ścisłych i wykorzystanie ich w praktyczny sposób, przyczyniły się niewątpliwie do jego reputacji - czarodzieja. Mówiono, że „oddał dusze Diabłu”, aby zdobyć więcej wiedzy.
O przyjrzeniu się miejscu skąd legenda pochodzi, myślałam
już od dłuższego czasu, ale chociaż znajduje się ono o przysłowiowy rzut
beretem, od miejsca, w którym mieszkam, jakoś nigdy się nie składało.
Gdy w weekend zdecydowałam się odwiedzić Gordonstoon, a dokładnie wioskę Duffus, nie mogłam pominąć również Kirk Spinie, miejsca, które, z pewnością, również on odwiedzał.
Mimo wczesnych godzin popołudniowych i pełnego słońca
czułam otaczającą mnie zewsząd tajemniczość. Po zmroku raczej bym się tu nie
wybrała, a tym bardziej nie przed północą, kiedy to ponoć słychać tu zawodzenie
Belzebuba.
To uczucie zawsze towarzyszy mi, gdy odwiedzam takie miejsca w Szkocji. Jest w nich coś antycznego i pierwotnego zarazem. Większość tego typu kościołów z przylegającymi do nich cmentarzami, powstało na miejscach dawnego pogańskiego kultu. I tak też było w przypadku Kirk Spinie. Obecnie z kościoła pozostały jedynie ruiny (zadbane), znajdujące się pod pieczołowitą opieką Historic Scotland.
Już sama ścieżka prowadząca do niego przyprawia o
lekkie dreszcze, nawet w środku słonecznego dnia.
Stary kościół popadł w ruinę po wybudowaniu nowego - Duffus Kirk - mieszczącego się zaledwie 300 metrów od Spynie Kirk.
Budynek nowego sacrum również znajduje się pod opieka
konserwatora zabytków.
Ale wróćmy do opowieści o Sir Robercie Gordon. Jego
legenda przypomina znaną, z pewnością wszystkim, legendę o Fauście.
Mówiono bowiem o nim, że sprzedał swoją duszę diabłu w
zamian za trzydzieści lat życia i zrozumienie nauki.
Plotki o jego konszachtach z Belzebubem towarzyszyły mu
już w drodze do domu z Włoch. Gdy tylko pojawił się w Gordonstun widziano go,
jak przeprowadzał eksperymenty naukowe w ‘okrągłym domu’, połączonym tajnym
tunelem z jaskiniami morskimi na plaży Covesea. Podobno jadał z diabłem i
tańczył z nagimi kobietami.
Ilość plotek krążących o nim w owych czasach, zwykłego
śmiertelnika, z pewnością doprowadziłyby na stos, po wcześniejszych okrutnych
torturach.
Na jego szczęście, był człowiekiem
majętnym i miał niemało koneksji, co zapewniało mu nietykalność.
Jednym ze znaczących osiągnięć Sir Roberta było
zaprojektowanie „lepszej pompy morskiej” dla brytyjskiej marynarki wojennej.
Jak głosi dalsza cześć legendy, w noc poprzedzającą spłacenie
długu, Diabeł odwiedził Roberta i poinformował go, że odbierze jego dusze o
północy następnego wieczoru.
Ale sir Robertowi nie w smak była ta zapowiedz, nie chciał płacić i opuszczać tego świata.
Następnego wieczoru zaprosił więc do swojego domostwa księdza,
aby usiadł z nim i pomógł mu odpędzić diabła. Zapewnił go, że dom jest
bezpieczny i został specjalnie zbudowany na podstawie koła, aby diabeł nie mógł
ukryć się w żadnym zakamarku i go otoczyć.
Gdy zbliżała się północ, zawyły wiatry i uderzyła
błyskawica. Wystraszony Ksiądz uciekł ratując mu życie, przedtem doradzając sir
Robertowi, aby zrobił to samo i ukrył się na poświęconej ziemi, a ta znajdowała
się o jakieś 20 mil od domu hrabiego w Birnie Kirk.
Sir Robert wsiadł na konia i pogalopował najszybciej, jak
mógł. W ślad za jego rumakiem ruszyły ogiery diabla. Wśród burzy z piorunami przedzierał
się on w kierunku poświęconej ziemi, gdy już był na wyciagnięcie ręki od Birnie
Kirk, psy zaatakowały i zatopiły zęby w zadzie konia sir Roberta, który oszalały
z bólu zrzucił swojego jeźdźca tak nieszczęśliwie, że ten skręcił sobie kark.
Sir Robert zmarł w chwili, gdy zegar Kirk wybił północ. Koń został
pożarty przez piekielne psy, ale diabeł nie otrzymał swojej nagrody.
Szczęście w nieszczęściu sir Robert spadając wylądował na
terenie Kirk, więc diabeł nie mógł odebrać jego duszy.
Dalsza cześć legendy głosi, że ciało Sir Robertsa zostało
odzyskane i przewiezione do zakładu pogrzebowego w Elgin. Zniknęło jednak w ciągu
nocy, a w jego grobie pochowano trumnę wypełnioną cegłami.
W rzeczywistości hrabia zmarł we własnym domu, we własnym
łóżku i został pochowany w rodzinnym grobowcu.
To tyle legenda.
Na miejscu jego dawnej posiadłości stoi obecnie szkoła – Gordonstoun, do której uczęszczał książę Filip, a następnie jego trzej synowie- Karol, Andrzej i Edward.
Posiadanie wśród absolwentów tak znaczących osobowości z pewnością
przyczyniło się do dzisiejszej reputacji szkoły. Uczęszczają do niej dzieci brytyjskiej
arystokracji jak i dzieci z bogatych rodzin z całego świata.
Do budynku szkoły nie można się zbliżyć. Dlatego też nie zamieszczam tu zdjęć. Możecie jednak skorzystać z Google i tam z pewnością znajdziecie interesujące was zdjęcia jak i inne informacje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz