wtorek, 2 sierpnia 2022

The Wizard Of Gordonstoun



Są takie miejsca na mojej szkockiej mapie, do których chętnie wracam, są też takie tematy, o których mogłabym pisać, bez końca. Dzisiejszy post będzie pośrednio miksem – wracam bowiem do legendy, którą już przedstawiłam na tym blogu (jako jedną z wielu), a zarazem, wstyd się przyznać, po raz pierwszy odwiedzam miejsce z nią związane, które położone jest zaledwie 10 mil od mojego domu!

Post poświęcony legendom Moray cieszył się i nadal cieszy dużą poczytnością na moim blogu. Opisałam w nim znane mi legendy związane z regionem, w którym mieszkam. Wszystkich zainteresowanych zachęcam do jego przeczytania- link tutaj.

Jedna z tych legend należy do moich ulubionych – opowiada bowiem o człowieku, który żył w bardzo mrocznych dla Szkocji czasach- płonących stosów i polowań na czarownice, a jego ekscentryczny tryb życia jak i umiłowanie wszelkich nauk ścisłych budziły we współczesnych podejrzenia o najgorsze rzeczy.

Mimo to nie wahał się żyć według własnych reguł przez co często narażał się na pomówienie o czarną magie. Jednak dzięki swojemu majątkowi i licznym koneksjom, skutecznie unikał oskarżeń czary i kontakty z diabłem.

Moja ulubiona legenda to opowieść o Robercie Gordon, znanym powszechnie Czarnoksiężnikiem z Gordonstoun.


Sir Robert Gordon, III baronet Gordonstoun, urodził się w 1647 roku i przeżył w bardzo przesądnym i bogobojnym okresie historii Szkocji, aż 57 lat. Wykształcenie zdobył we Włoszech, gdzie studiował matematykę, chemię i mechanikę. 

Umiłowanie do nauk ścisłych i wykorzystanie ich w praktyczny sposób, przyczyniły się niewątpliwie do jego reputacji - czarodzieja. Mówiono, że „oddał dusze Diabłu”, aby zdobyć więcej wiedzy.

O przyjrzeniu się miejscu skąd legenda pochodzi, myślałam już od dłuższego czasu, ale chociaż znajduje się ono o przysłowiowy rzut beretem, od miejsca, w którym mieszkam, jakoś nigdy się nie składało.

Gdy w weekend zdecydowałam się odwiedzić Gordonstoon, a dokładnie wioskę Duffus, nie mogłam pominąć również Kirk Spinie, miejsca, które, z pewnością, również on odwiedzał.


Mimo wczesnych godzin popołudniowych i pełnego słońca czułam otaczającą mnie zewsząd tajemniczość. Po zmroku raczej bym się tu nie wybrała, a tym bardziej nie przed północą, kiedy to ponoć słychać tu zawodzenie Belzebuba.

To uczucie zawsze towarzyszy mi, gdy odwiedzam takie miejsca w Szkocji. Jest w nich coś antycznego i pierwotnego zarazem. Większość tego typu kościołów z przylegającymi do nich cmentarzami, powstało na miejscach dawnego pogańskiego kultu. I tak też było w przypadku Kirk Spinie. Obecnie z kościoła pozostały jedynie ruiny (zadbane), znajdujące się pod pieczołowitą opieką Historic Scotland.


Już sama ścieżka prowadząca do niego przyprawia o lekkie dreszcze, nawet w środku słonecznego dnia.

Stary kościół popadł w ruinę po wybudowaniu nowego - Duffus Kirk -  mieszczącego się zaledwie 300 metrów od Spynie Kirk.


Budynek nowego sacrum również znajduje się pod opieka konserwatora zabytków.

Ale wróćmy do opowieści o Sir Robercie Gordon. Jego legenda przypomina znaną, z pewnością wszystkim, legendę o Fauście.

Mówiono bowiem o nim, że sprzedał swoją duszę diabłu w zamian za trzydzieści lat życia i zrozumienie nauki.

Plotki o jego konszachtach z Belzebubem towarzyszyły mu już w drodze do domu z Włoch. Gdy tylko pojawił się w Gordonstun widziano go, jak przeprowadzał eksperymenty naukowe w ‘okrągłym domu’, połączonym tajnym tunelem z jaskiniami morskimi na plaży Covesea. Podobno jadał z diabłem i tańczył z nagimi kobietami.

Ilość plotek krążących o nim w owych czasach, zwykłego śmiertelnika, z pewnością doprowadziłyby na stos, po wcześniejszych okrutnych torturach.

Na jego szczęście, był człowiekiem majętnym i miał niemało koneksji, co zapewniało mu nietykalność.

Jednym ze znaczących osiągnięć Sir Roberta było zaprojektowanie „lepszej pompy morskiej” dla brytyjskiej marynarki wojennej.

Jak głosi dalsza cześć legendy, w noc poprzedzającą spłacenie długu, Diabeł odwiedził Roberta i poinformował go, że odbierze jego dusze o północy następnego wieczoru.

Ale sir Robertowi nie w smak była ta zapowiedz, nie chciał płacić i opuszczać tego świata.


Następnego wieczoru zaprosił więc do swojego domostwa księdza, aby usiadł z nim i pomógł mu odpędzić diabła. Zapewnił go, że dom jest bezpieczny i został specjalnie zbudowany na podstawie koła, aby diabeł nie mógł ukryć się w żadnym zakamarku i go otoczyć.

Gdy zbliżała się północ, zawyły wiatry i uderzyła błyskawica. Wystraszony Ksiądz uciekł ratując mu życie, przedtem doradzając sir Robertowi, aby zrobił to samo i ukrył się na poświęconej ziemi, a ta znajdowała się o jakieś 20 mil od domu hrabiego w Birnie Kirk.

Sir Robert wsiadł na konia i pogalopował najszybciej, jak mógł. W ślad za jego rumakiem ruszyły ogiery diabla. Wśród burzy z piorunami przedzierał się on w kierunku poświęconej ziemi, gdy już był na wyciagnięcie ręki od Birnie Kirk, psy zaatakowały i zatopiły zęby w zadzie konia sir Roberta, który oszalały z bólu zrzucił swojego jeźdźca tak nieszczęśliwie, że ten skręcił sobie kark. Sir Robert zmarł w chwili, gdy zegar Kirk wybił północ. Koń został pożarty przez piekielne psy, ale diabeł nie otrzymał swojej nagrody.

Szczęście w nieszczęściu sir Robert spadając wylądował na terenie Kirk, więc diabeł nie mógł odebrać jego duszy.

Dalsza cześć legendy głosi, że ciało Sir Robertsa zostało odzyskane i przewiezione do zakładu pogrzebowego w Elgin. Zniknęło jednak w ciągu nocy, a w jego grobie pochowano trumnę wypełnioną cegłami.

W rzeczywistości hrabia zmarł we własnym domu, we własnym łóżku i został pochowany w rodzinnym grobowcu.

To tyle legenda.

Na miejscu jego dawnej posiadłości stoi obecnie szkoła – Gordonstoun, do której uczęszczał książę Filip, a następnie jego trzej synowie- Karol, Andrzej i Edward.


Posiadanie wśród absolwentów tak znaczących osobowości z pewnością przyczyniło się do dzisiejszej reputacji szkoły. Uczęszczają do niej dzieci brytyjskiej arystokracji jak i dzieci z bogatych rodzin z całego świata.

Do budynku szkoły nie można się zbliżyć. Dlatego też nie zamieszczam tu zdjęć. Możecie jednak skorzystać z Google i tam z pewnością znajdziecie interesujące was zdjęcia jak i inne informacje.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz