sobota, 26 listopada 2022

Miesiąc przed Świętami.


Od kilku miesięcy głównym tematem spotkań z moimi znajomymi są wzrastające koszty życia na Wyspach. Wielu z nas martwi się jak zmieniająca się sytuacja wpłynie na nasze życie i czy poradzimy sobie z płatnościami za rosnące rachunki za energie i gaz. W podobnym tonie jak nasze rozmowy utrzymane są również programy BBC. Tymczsem, gdy spojrzy się na ulice tutejszych miast, a na nich niezliczone rzesze ludzi oblegających tutejsze sklepy, aż trudno uwierzyć, że Wielka Brytania zmaga się z kryzysem kosztów życia.

Podczas gdy ja mocno zaciskam pasa i odkładam (z coraz większym trudem), każdego zarobionego funta, Brytyjczycy zachowują się tak jakby żyli w czasach największej prosperity. Są uśmiechnięci, świętują w pubach i restauracjach przy byle nadarzającej się okazji.



Nie wiem z czego to wynika, czy z innej mentalności, beztroskiego podejścia do życia czy też z niezmierzonych zasobów gotówki, które Brytyjczycy mają zgromadzone na kontach bankowych (😊), faktem jest, że kryzys im nie straszny, a przynajmniej tego po sobie nie pokazują. Przedświąteczne szaleństwo trwa tu w najlepsze, a kupowanie świątecznych prezentów dla bliskich ‘najpóźniej’ (!!!) zaczyna się we wrześniu, a są i tacy, którzy już po zakończeniu świąt planują co podarują bliskim w następne święta!

Jedną z rozlicznych okazji do świętowania jest odpalenie świątecznych lampek na głównej ulicy miasta, na miesiąc przed świętami. Na tej pozornie błahej uroczystości gromadzą się tłumy ludzi. Z tej okazji organizowane są jak kraj długi i szeroki liczne festyny, koncerty czy też rodzinne pikniki. Puby i restauracje pękają w szwach, a o znalezieniu wolnego miejsca na parkingu można jedynie pomarzyć.



Brytyjczycy to bardzo społeczna nacja. Chętnie spotykają się ze znajomymi i zawierają nowe znajomości. Święta, które dla patrzącego na to z boku obserwatora, wydają się być jedynie komercyjnym eventem w rzeczywistości są tu okazją do spotkania się z rodziną i radości z możliwości wspólnego spędzenia czasu. Ilość wolnych od pracy dni nie jest tu do pozazdroszczenia. Jedynym dniem w roku, w którym zamyka się praktycznie wszystko, jest pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia

Nic wiec dziwnego, że wiele osób z takim entuzjazmem podchodzi do jego celebracji.

Jak będzie po świętach? Czas pokaże. Znając jednak tutejszą mentalność, rosnące koszty życia nie będą raczej zniechęcać tubylców do zwolnienia tępa życia i ograniczenia wydatków. Jedno czego mogę być pewna w tym kraju to to, że Partia konserwatywna na 100% przegra kolejne wybory.

 


**********************************


 PS

Wszystkich, którzy zawitają do Szkocji przed Światami i po Świętach, a szczególnie zapragną odwiedzić Inverness zapraszam do odwiedzenia Victorian Market i skosztowania dan z kuchni syryjskiej (miedzy innymi) – szczegóły znajdziecie w tym linku.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz