Szkockie krowy, to równie nieodłączny symbol tego
kraju, jak whisky, Kilt czy Haggis. Od dawna chciałam je zobaczyć i sfotografować,
ale uwierzcie mi, nie było to takie proste. Chociaż kilometrami ciągną się tu bezkresne
łąki i pola, to krów szkockich na nich nie widać. Owce, tradycyjne mućki oraz pasące
się konie wypełniają całą przestrzeń. Aż tu dzisiaj jadę sobie spokojnie, aby zobaczyć
ruiny kolejnego zamku, w myślach układałam post o Burns Supper i co widzę! Obok głównej
drogi pasą się spokojnie dwa dorosłe osobniki i cielak. Szybko zatrzymałam się w
najbliższej zatoczce i przemaszerowałam spory kawałek, aby wykonać kilka zdjęć.
Gdybym wiedziała jaka niespodzianka czeka mnie w Dufftown to z pewnością podarowałabym
sobie ten spacer w siarczystym tu mrozie (-4 stopnie) i w śniegu po kostki😊
Otóż u celu mojej podroży przy ruinach XIII wiecznego
zamku pasło się spokojnie kolejne stadko z cielaczkiem. Mogłam je dotknąć z bliska
i pogłaskać. Nie uczyniłam tego jednak. Powiem szczerze po prostu się bałam.
Nie wiedziałam z jaką spotkam się reakcją, zwłaszcza, że kiedyś wyczytałam w necie,
że krowy te są na wpół dzike.
Protoplastami szkockich krów były Hamitic
Longhorn, które zostały przywiezione na wyspy z Afryki i Europy przez
neolitycznych rolników już w drugim tysiącleciu p.n.e.
Przez stulecia zwierzęta przystosowały się do panujących
w Szkocji trudnych warunków atmosferycznych. Futro, najczęściej o rdzawo rudym zabarwieniu
(krowy te również mają barwę czarną, szarą, czy też białą), zabezpiecza je przed
zimnem. Wraz z nadejściem wiosny, krowy zrzucają porastający je ‘kożuszek’.
Odrasta on ponownie jesienią. Charakterystycznym elementem ich wyglądu są długie,
kręte rogi, grzywka nad oczami otoczonymi przepięknymi długimi rzęsami i
osobliwego koloru pysk.
Są naprawdę piękne. Wszystko oczywiście jest kwestią
gustu. Z pewnością znajdą się wśród was tacy, którzy nic pięknego w nich nie
dostrzegą.
Zastanawiałam się do czego mogę je porównać, bo z wyglądu
niewiele mają wspólnego ze znaną mam mućką. Bardziej przypominają dziko życzące
żubry czy amerykańskie bizony.
Warto było poczekać,
aby zobaczyć je z bliska i nacieszyć się ich widokiem😊
Jak dowiedziałam się z licznych artykułów na ich
temat, dostępnych w Internecie, krowy te co raz częściej wybierane są do hodowli przez
polskich rolników, szczególnie tych, którzy stawiają na rolnictwo ekologiczne.
Poza Szkocją hoduje się je w wielu krajach i na różnych
kontynentach. Dużą popularnością cieszą się w Australii, Kanadzie, Dani i
Finlandii.
Nie musicie się więc wybierać do Szkocji, aby je zobaczyć,
ale moim, 'bardzo subiektywnym', zdaniem, tu zawsze będą wyglądać najpiękniej😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz