sobota, 19 stycznia 2019

Highland cattle.


Szkockie krowy, to równie nieodłączny symbol tego kraju, jak whisky, Kilt czy Haggis. Od dawna chciałam je zobaczyć i sfotografować, ale uwierzcie mi, nie było to takie proste. Chociaż kilometrami ciągną się tu bezkresne łąki i pola, to krów szkockich na nich nie widać. Owce, tradycyjne mućki oraz pasące się konie wypełniają całą przestrzeń. Aż tu dzisiaj jadę sobie spokojnie, aby zobaczyć ruiny kolejnego zamku, w myślach układałam post o Burns Supper i co widzę! Obok głównej drogi pasą się spokojnie dwa dorosłe osobniki i cielak. Szybko zatrzymałam się w najbliższej zatoczce i przemaszerowałam spory kawałek, aby wykonać kilka zdjęć. Gdybym wiedziała jaka niespodzianka czeka mnie w Dufftown to z pewnością podarowałabym sobie ten spacer w siarczystym tu mrozie (-4 stopnie) i w śniegu po kostki😊

Otóż u celu mojej podroży przy ruinach XIII wiecznego zamku pasło się spokojnie kolejne stadko z cielaczkiem. Mogłam je dotknąć z bliska i pogłaskać. Nie uczyniłam tego jednak. Powiem szczerze po prostu się bałam. Nie wiedziałam z jaką spotkam się reakcją, zwłaszcza, że kiedyś wyczytałam w necie, że krowy te są na wpół dzike. 

Protoplastami szkockich krów były Hamitic Longhorn, które zostały przywiezione na wyspy z Afryki i Europy przez neolitycznych rolników już w drugim tysiącleciu p.n.e.

Przez stulecia zwierzęta przystosowały się do panujących w Szkocji trudnych warunków atmosferycznych. Futro, najczęściej o rdzawo rudym zabarwieniu (krowy te również mają barwę czarną, szarą, czy też białą), zabezpiecza je przed zimnem. Wraz z nadejściem wiosny, krowy zrzucają porastający je ‘kożuszek’. Odrasta on ponownie jesienią. Charakterystycznym elementem ich wyglądu są długie, kręte rogi, grzywka nad oczami otoczonymi przepięknymi długimi rzęsami i osobliwego koloru pysk.

Są naprawdę piękne. Wszystko oczywiście jest kwestią gustu. Z pewnością znajdą się wśród was tacy, którzy nic pięknego w nich nie dostrzegą.




Zastanawiałam się do czego mogę je porównać, bo z wyglądu niewiele mają wspólnego ze znaną mam mućką. Bardziej przypominają dziko życzące żubry czy amerykańskie bizony.

 Warto było poczekać, aby zobaczyć je z bliska i nacieszyć się ich widokiem😊 

Jak dowiedziałam się z licznych artykułów na ich temat, dostępnych w Internecie, krowy te co raz częściej wybierane są do hodowli przez polskich rolników, szczególnie tych, którzy stawiają na rolnictwo ekologiczne.

Poza Szkocją hoduje się je w wielu krajach i na różnych kontynentach. Dużą popularnością cieszą się w Australii, Kanadzie, Dani i Finlandii.


Nie musicie się więc wybierać do Szkocji, aby je zobaczyć, ale moim, 'bardzo subiektywnym', zdaniem, tu zawsze będą wyglądać najpiękniej😊




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz