Wielokrotnie słyszałam
opinie, że szkocka kuchnia jest uboga w smaki. Cóż, trudno się z nią
nie zgodzić, zważywszy na fakt, że wygłaszające ją osoby, poznawanie tutejszej kuchni
zaczynają od zakupu, w supermarkecie, hinduskich ready meals, tak popularnych na
Wyspach😉 Przepraszam
za tą uszczypliwość, ale czasami trudno mi się powstrzymać, zwłaszcza kiedy
słyszę opinie wygłaszane przez ludzi, którzy nie zadali sobie trudu, aby poznać
prawdziwe szkockie smaki i poza schabowym z kapustą niczego innego nie uznają.
W mojej opinii
szkocka kuchnia jest bogata w smaki i aromaty, bardzo smaczna i pożywna.
Większość przyrządzanych tu potraw ma zapewnić, spożywającej je osobie, ciepło i
sytość przez długie godziny. Trzeba
tylko wiedzieć jak we właściwy sposób przygotować tutejsze dania lub korzystać
z miejsc, gdzie kultywuje się dobrą tradycję kulinarną.
Surowy i zimny
klimat Szkocji nigdy nie sprzyjał uprawie warzyw i owoców, podobnie jak zbóż.
Za to tutejsze lasy obfitowały w zwierzynę, a bliskość morza zawsze dawała
łatwy dostęp do ryb i skorupiaków. Wiecznie zielona trawa przez długie
miesiące zapewniała pożywienie dla licznie tu hodowanych krów i owiec. Szkoci
nauczyli się wykorzystywać wszystkie te dary, tworząc dania proste, smaczne i
niezwykle aromatyczne.
Cullen Skink |
O zupie Cullen Skink, historii jej powstania możecie poczytać w jednym z poprzednich moich
postów, podobnie jak o haggisie.
W cyklu Scotland's culinary treasures, chce wam przedstawić kilka dań, które są smaczne, ‘kultowe’, są
wizytówką kulinarną tego kraju i koniecznie powinniście ich spróbować
odwiedzając Szkocję, lub też samodzielnie
przygotować je w swoich domach.
Zacznę jednak nietypowo- od Scottish oatcakes. Jak wspomniałam na początku tekstu szkocki klimat nigdy nie sprzyjał wegetacji zbóż, poza jednym jedynym - owsem. Dlatego też, zboże to jest tu najczęściej uprawiane i wykorzystywane, pod rożnymi postaciami, w tutejszej kuchni. Z grubo mielonego owsa wypieka się tu tzw. Oatcakes, bardzo popularne kruche herbatniki, nie tylko w Szkocji, ale również na całych Wyspach i w Irlandii. Te wypiekane w Szkocji różnią się jednak smakiem i sposobem serwowania.
Zacznę jednak nietypowo- od Scottish oatcakes. Jak wspomniałam na początku tekstu szkocki klimat nigdy nie sprzyjał wegetacji zbóż, poza jednym jedynym - owsem. Dlatego też, zboże to jest tu najczęściej uprawiane i wykorzystywane, pod rożnymi postaciami, w tutejszej kuchni. Z grubo mielonego owsa wypieka się tu tzw. Oatcakes, bardzo popularne kruche herbatniki, nie tylko w Szkocji, ale również na całych Wyspach i w Irlandii. Te wypiekane w Szkocji różnią się jednak smakiem i sposobem serwowania.
Oatcakes należą do tradycyjnych szkockich
wypieków. Przyznam się, że chociaż
widziałam je na półkach, w polskich supermarketach, to dopiero w Szkocji, zachęcona przez moich przyjaciół, spróbowałam ich po raz pierwszy. Ciastka te są
bardzo pożywne i niestety dość tuczące. Trzeba z nimi uważać. Problemem jest
to, że gdy raz się ich spróbuje to łatwo się od nich uzależnić.
Klasycznymi składnikami oatcakes są: mąka owsiana,
tłuszcz w postaci wytopionego ze słoniny smalcu oraz sól. Z tych składników
zagniata się ciasto, rozwałkowuje i wycina okrągłe ciastka. Potem piecze na
gorącej blasze lub grubej patelni. W trakcie pieczenia ciasteczek się nie
przewraca, przez co uzyskują charakterystyczną wybrzuszoną formę. Zamiast mąki
owsianej można użyć mąki pszennej ze zmielonymi płatkami owsianymi.
Oatcakes podawane są na gorąco lub na zimno ze słodkimi bądź pikantnymi dodatkami, często z masłem, serem owczym albo twarogiem. Ciastka te serwuje się z innym tradycyjnym szkockim daniem- Stovies, o którym napisze w jednym z kolejnych postów.
Oatcakes podawane są na gorąco lub na zimno ze słodkimi bądź pikantnymi dodatkami, często z masłem, serem owczym albo twarogiem. Ciastka te serwuje się z innym tradycyjnym szkockim daniem- Stovies, o którym napisze w jednym z kolejnych postów.
Zachęcam was do ich samodzielnego wykonania. Jest to
bardzo prosty przepis. Zamiast smalcu zalecam użycie masła. Możecie się również
pokusić o dodanie ziół i przypraw. Ja często piekę je z dodatkiem majeranku i
koniecznie ze świeżo zmielonym pieprzem i solą morską. Zapewniam was, uzależnicie się od nich równie szybko jak ja😊.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz