Miejsce, które odwiedziłam w zeszły weekend umiejscowione
jest na terenie przepięknego Cairngorms National Park, w pobliżu
Aviemore. Highland Wildlife Park,
bo to niemu poświecę dzisiejszy post, to rodzaj specyficznego zoo. Nazwałam je ‘małym
szkockim safari’, dla odróżnienia od safari parku w pobliżu Stirling (Blair Drummond Safari Park). Od razu zaznaczę,
że tego drugiego jeszcze nie odwiedziłam. Spotkałam się natomiast z wieloma
pozytywnymi opiniami na jego temat. Podobno jest on większy od tego w pobliżu
Aviemore. Sprawdziłam stronę internetową i muszę stwierdzić, że niewątpliwie
można tam zobaczyć więcej egzotycznych zwierząt. Za to te z Highland Wildlife
Park, są bardziej ‘swojskie’ i dodatkowo można je podziwiać w przepięknych
okolicznościach przyrody.
Miesiące, od wczesnej wiosny do jesieni to dobry czas na
zwiedzanie tego miejsca. Pięknie jest tu również w zimie. Wtedy to bowiem, otaczające
park góry są bardziej 'wyeksponowane' i stają się jednym z głównych 'bohaterów' tej
szkockiej, safari – przygody.
Wybierając się w te strony i decydując się na zwiedzenie
Highland Wildlife Park możecie, przy okazji, odwiedzić pobliskie Aviemore -
zimową, narciarską stolicę Szkocji oraz przepiękne, mieszczce się w rejonie
Moray, Grantown-on-Spey. Miejscom ty poświecę osobny post. Dzisiaj nadmienię
jedynie, że dla miłośników aktywnego wypoczynku, atrakcji jest tam co nie miara.
Pogoda mi dopisała. Było bardzo pięknie i słonecznie, można
by rzec - wręcz idealnie na zwiedzanie takiego miejsca! To co jednak, w pierwszym
momencie, wydawało się być dużym plusem, po dłuższym pobycie w parku okazało się
sporym problemem.
I to nie tylko, ze względu, na dające mi się we znaki, po kilku
godzinach, znużenie. Większość zwierząt bowiem, zmęczona gorącem, po prostu 'poznikała', szukając ochłody w krzakach lub też pod ustępem skalnym.
Park jest otwarty od godziny 10. Ja zwiedzanie zaczęłam w
okolicach godziny 11. O tej porze było już tu dość sporo zwiedzających.
Highland Wildlife Park podzielony jest na dwie części – tą,
którą można zwiedzać poruszając się jedynie samochodem i tą, po której spacerując jak w klasycznym zoo, podziwiać, poruszające się po wybiegach zwierzęta.
Czułam się jak na szkolnej wycieczce i pobyt tu trochę mi
taką wyprawę przypominał. Nie wybrałam się tu bowiem własnym środkiem
lokomocji. Park, a dokładniej jego cześć, po której można poruszać się jedynie
samochodem, zwiedziłam z ‘pokładu’ autobusu. Przyjechałam wraz z kilkoma innym
osobami, pracownikami z mojej firmy, w ramach zorganizowanego przez pracodawcę eventu.
Jak już wspomnialam, Safari Park podzielony jest na dwie części. Tą, która można zwiedzać jedynie poruszając się własnym pojazdem i tą przeznaczona wyłącznie dla spacerowiczów.
Zwiedzanie tego miejsca w dobrym towarzystwie było niewątpliwym
plusem tej wyprawy. Niestety z autobusu, który nie miał otwieranych okien, nie mogłam
dobrze przyjrzeć się i sfotografować zwierząt. Trzeba jednak przyznać, że nasz
kierowca zatrzymywał się przy każdym napotkanym przedstawicielu fauny, otwierał
szeroko drzwi i chętni, nie wysiadając z pojazdu (obowiązuje tu bezwzględny zakaz
jego opuszczania) mogli wykonać zdjęcia. Wiele jednak z obrazów, które ukazały się
moim oczom, pozostanie jedynie w pamięci fotograficznej, w mojej głowie. Z zazdrością
przyglądałam się posiadaczom mniejszych wehikułów, którzy mogli zbliżyć się do wielu
zwierząt, wręcz na wyciagnięcie ręki.
Samochody poruszały się wolno, każdy bowiem chciał przyjrzeć
się z bliska zwierzętom, zrobić ‘fotę’ lub selfie. Drogę też często blokowały przechodzące
przez nią antylopy, jelenie czy europejskie bizony. I to właśnie te ostatnie były
dla mnie bardzo swojskim akcentem. Przyznam się wam bowiem do tego, że pomimo
usilnych chęci nigdy nie udało mi się w Polsce dotrzeć do Puszczy Białowieskiej
i zobaczyć żyjące na wolności Żubry. Co więcej nie widziałam, ich również w Pszczynie,
oddalonej zaledwie 30 km od Katowic, gdzie przez długie lata mieszkałam. W
tamtejszym parku, przy pałacu, żyje ich spore stadko. Widziałam je po raz pierwszy w Highland
Wildlife Park. Zablokowały, na ponad kwadrans, drogę samochodom i dopiero
interwencja pracowników pozwoliła nam przemieszczać się dalej. Musze przyznać, że
wyglądają imponująco. Mam nadzieję, ze głupi pomysł naszego ministra ochrony środowiska
(w tym rozdaniu politycznym, nazwa nie powinna zawierać słowa ‘ochrony’), ich odstrzału
z powodu zbyt dużej populacji(!!!), nigdy się nie zrealizuje.
Przejazd przez tą cześć parku zajmuje ponad godzinę.
Zwiedzenie pozostałej, to przynajmniej trzy, cztery kolejne.
Polecam wam, przed przyjazdem tutaj, zaopatrzenie się w
lornetki. Ten gadżet jest to bardzo przydatny, szczególnie, że wybiegi dla zwierząt
są bardzo rozlegle i często można przypatrywać się nim jedynie w oddali.
Ciekawym pomysłem są wybudowane tu platformy widokowe tak, aby zwiedzający mogli
lepiej przyjrzeć się życiu i zwyczajom tutejszych mieszkańców. Godzinami można
się z nich przyglądać kąpieli, w niewielkim jeziorku, niedźwiedzia polarnego i
jego zabawie z piłką, obserwować antylopy, wilki czy też lamy.
Klasyczne klatki dla zwierząt usytuowane są jedynie w niewielkiej części parku. Zamieszkują je szkockie dzikie koty jak również inne rozliczne pomniejsze ssaki i ptaki.
Klasyczne klatki dla zwierząt usytuowane są jedynie w niewielkiej części parku. Zamieszkują je szkockie dzikie koty jak również inne rozliczne pomniejsze ssaki i ptaki.
W parku podane są godziny karmienia poszczególnych zwierząt.
Można je wtedy podziać z bliska. Przyzwyczajone do stałych pór posiłków, podchodzą
blisko ogrodzenia, ku uciesze turystów. Najbardziej oblegany był wybieg niedźwiedzi
polarnych. Trudno mi się było przecisnąć przez tłum i zrobić im zdjęcie.
Małe dzieci trudno oderwać od wybiegu śnieżnych małpek japońskich,
których życie i zwyczaje można obserwować z tarasu mieszczącego się w parkowym bistro. Małpki podchodzą, ku uciesze maluchów, jak również dorosłych, do szyby.
Do wysokości 70 cm szyba jest pełna odcisków małych rączek i nosów do niej przyklejonych.
Małpki są naprawdę przeurocze!
Jak na w Szkocje przystało, nie mogło zabraknąć również elementów
przypominających o konieczności ochrony środowiska. Rzeźba białych niedźwiedzi wykonanych
z plastikowych odpadów, skłania do myślenia.
Park jest bardzo dobrze rozplanowany i oznakowany. Nie sposób
się tu zgubić.
Dla dzieci, które chciałyby odpocząć od
zwiedzania przygotowany jest plac zabaw z licznymi atrakcjami.
Miłą niespodzianką było dla mnie tutejsze bistro, oferujące
dość duży wybór dań.
Ja skusiłam się na pieczonego ziemniaka z jednym z moich
ulubionych dodatków- sałatką coronation chicken. Dobra kawa i lody dopełniły całości,
a wszystko to w przystępnej cenie.
Czas tu spędzony zaliczam zdecydowanie do udanych.
Polecam to miejsce. Dobrze je zwiedzić w większym gronie. Cena biletu jest wtedy
niższa. Pojedynczy bilet kosztuje 17.50£, a czteroosobowy, rodziny to koszt
35£.
Zamieszczam link do strony internetowej, gdzie
znajdziecie wszystkie interesujące was szczegóły.
Życzę wam udanego pobytu w tym miejscu. Pamiętajcie wybierając
się tutaj o dobrych butach. Szpilki to nienajlepszy pomysł, jeśli chcecie odwiedzić
to miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz