wtorek, 29 czerwca 2021

Co można znaleźć w szkockich ogrodach?


Zawsze, gdy w upalny dzień wygodnie rozsiadam się w moim ogrodowym fotelu przypominają mi się słowa piosenki Jonasza Kofty – ‘Pamiętajcie o ogrodach’. Piosenka, jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli, mocno oldschoolowa i starsza ode mnie😊, ale jakże pasująca do dzisiejszych upalnych czasów.

Pamiętajcie o ogrodach przecież stamtąd przyszliście, żar epoki użyczą wam chłodu, tylko drzewa, tylko liście (…), żar epoki nie użyczy wam chodu, żaden schron, żaden beton…’

Po wielu latach mieszkania w polskim betonowym mieście, które za wyznacznik rozwoju (przynajmniej za poprzedniego prezydenta) uznawało poziom wybrukowania każdego kawałka zielonej przestrzeni i postawienia wystrzelających w niebo wieżowców, powróciłam do normalności.

 Coś, co kiedyś było dla mnie synonimem nowoczesności (oważ brukowana ulica i strzeliste wieżowce) i dobrego standardu życia, dzisiaj ze wstydem pokrywam zasłoną milczenia i nie wiem, jak mogłam kiedykolwiek się tym fascynować.

W Szkocji zmieniłam o 180 stopni swoje podejście, do rzeczy które kiedyś wydawały mi się niezastąpione i niezbędne do życia.

Ogród, z dużą ilością kwiatów, zielono soczystym trawnikiem, z ławeczką pod drzewem lub okalającym go wysokim żywopłotem, to obecnie mój wyznacznik nowoczesności i luksusu, a także dobrego stylu życia.

Jest takie powiedzenie; pokaż mi swój dom, a powiem Ci kim jesteś. Ja powiedziałabym raczej pokaż mi swój ogród, a powiem ci kim jesteś.

Szkocja fascynuje mnie nie tylko swoim naturalnym krajobrazem i wspaniałą wielowiekową architekturą. Tutejsze ogrody to dla mnie jeden z piękniejszych obrazów. Kolorowe i pachnące w lecie; w zimie spokojne zielenią trawnika i zimozielonych krzewów.

Zestawienie szarych kamiennych murów z ciekawymi roślinami wyróżnia je i zdecydowanie odróżnia od tego do czego jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce.


Z reguły staram się myśleć pozytywnie i nie przejmować się wszystkim ‘na zapas’. Staram się również planować większość moich wyjazdów, szczególnie tych do miejsc, które koniczynie chcę zobaczyć. I tak też było w tym roku.

 Od wielu miesięcy znałam datę zakończenia restrykcji, posłusznie, po uprzednim zaproszeniu udałam się do punktu szczepień i przyjęłam moją pierwszą dawkę szczepionki i już przebierałam nogami, aby wyruszyć na podbój szkockiego wybrzeża i malowniczo położonych nad jego brzegami wiosek i miasteczek, gdy na horyzoncie zamajaczyły kolejne obostrzenia i wariant Delta wirusa.

 Postanowiłam więc, że tegoroczne wakacje spędzę pod znakiem ogrodu. Nie wiem jak wy, ale ja w Szkocji nauczyłam się ufać tutejszemu rządowi (czego nie mogę powiedzieć o żadnym z tych, które przeżyłam w Polsce) i stosuje się do wszystkich zaleceń.


Podróże odkładam więc na nieodległą przyszłość (tj. do uzyskania odporności po drugiej dawce szczepionki), a relaksu i ochłody będę szukać miejscowym parku jak i ogrodach.

***********

Brytyjczycy znani są z zamiłowania do swoich ogrodów. Szkoci jak zwykle na tle wszystkich krain Zjednoczonego Królestwa, starali się ze swoimi ogrodami odróżnić od Anglików. Po trosze wynikało to z przekory, ale bardziej na kształt tutejszych ogrodów i ich wygląd wpłynął klimat i kapryśna, często deszczowa, pogoda.

 Ogrodnictwo w Szkocji rozpoczęło się w średniowieczu. Ogrody lub podwórka wokół średniowiecznych opactw, zamków i domów były, zgodnie z europejską tradycją, ogrodami ziołowymi, ogródkami kuchennymi i sadami.


 Pierwsze ogrody w stylu renesansowym zostały tu zbudowane dla dynastii Stewartów w ich królewskich pałacach. W ich ślady poszli członkowie szlachty. 

Od końca XVI w. na kształtowanie krajobrazu wielu dworskich domów wpłynęły włoskie ogrody renesansowe. Jednak bardziej popularne, z biegiem czasu, stały się ogrody w stylu francuskim, przystosowane do szkockiego klimatu.


 Przez kolejne wieki zmieniały się gusta i ogród francuski został wyparty przez ogrody w stylu angielskim, dostępne już nie tylko dla arystokracji i zamożnej szlachty, a to za sprawa otwartych w XIX wieku parków. Przyczyniły się one w niemałym stopniu do spopularyzowania ogrodnictwa wśród mas. W XX wieku ogrodnictwo stało bardzo popularną formą spędzania wolnego czasu wśród tutejszej klasy średniej i robotniczej.


Bluszczem ku oknom…

Wiele z ogrodów mieszczących się przy tutejszych rezydencjach jest niedostępnych dla oka zwykłego śmiertelnika. Otoczone wysokim zielonym płotem, często sięgającym do 2 metrów, szczelnie chronią prywatność domowników przed ciekawskim okiem. Takie wysokie zielone ogrodzenia często spotkacie przy dużych okazałych rezydencjach, wybudowanych z szarego kamienia, w stylu gregoriańskim. Ich właściciele niekoniecznie chcą imponować całemu światu okazałością swojego domostwa oraz ilością i wartością samochodów stojących na podjeździe przed domem.


Często do takiego ogrodu można zajrzeć jedynie przez bramkę prowadzącą do wejścia do domu.


Kilka razy byłam w takim prywatnym ogrodzie. Przyznam się wam, że jego atmosfera i panujący w nim klimat są nie do podrobienia. Takiego ogrodu nie da się stworzyć przy nowych domach. Wymaga on bowiem czasu i pracy kilku pokoleń domowników.


Cechą charakterystyczną przestrzeni przed tutejszymi domami są żwirkowe podjazdy. Tak popularna w Polsce kostka brukowa niemal tu nie występuje. Podjazdy dla samochodów, ścieżki ogrodowe wysypane są drobnymi kamyczkami w kolorze szarym. Jego monotonie lamią duże donice w których kolorami tęczy mienia się wszelkiej maści bratki, pelargonie, surfinie, petunie i inne bliżej mi nieznane kolorowe kwiecie. Przyznam, że takie rozwiązanie bardzo przypadło mi do gustu. 


 Wygląda to schludnie, bardzo estetycznie i pasuje do wykończenia przestrzeni zarówno wokół starych jak i nowych domów.




Kwiatem w samotność…

Jednym z najpopularniejszych kwiatów w tutejszych ogrodach są róże. Zdobią one zarówno rabaty przy domach jaki i uprawiane są w dużych donicach ustawionych na żwirkowych podjazdach. Poza różami w ogrodch rosną hortensje i fuksje i klematisy.


Ostatnimi czasy bardzo popularne są ogródki przydomowe zdobione wszelkiego rodzaju sukulentami. Roślinny te nie wymagają dobrego podłoża i częstego podlewania. Szczególnie przepięknie wyglądają w nich drobne kwiatuszki w kolorze najczęściej fioletowym, ale również białym i różowym. Jest to tzw. Creeping Thyme, który rośnie też dziko na licznych tu kamiennych murkach. W moim ogródkum, w tym roku, wysypałam ziarenka tej roślinki, i mam nadzieje, ze w przyszłym, na wiosnę będę mogła cieszyć się ich widokiem.


W szkockim ogrodzie nie może oczywiście zabraknąć rododendronów i magnolii. Jednak to nie kwiaty są przebojem tutejszych ogrodów. Niebywałą popularnością cieszy się tu Pieris japonica Flaming Silver-Pieris lub PIERIS 'MOUNTAIN FIRE', która osiąga dość pokaźne rozmiary. 


Na wiosnę krzew ten wypuszcza czerwono-malinowe liście, które z czasem zmieniają kolor na blado żółty. Dolna cześć rośliny ma soczyście zielone liście. Krzewy te wyglądają przepięknie. Ja się w nich zakochałam. Są bardzo łatwe w pielęgnacji. To była pierwsza roślina jaką posadziłam w moim ogródku.




Oczywiście w tutejszych ogrodach nie może również zabraknąć lawendy, w jej angielskiej odmianie.



Poszumem traw…


Jak świat długi i szeroki ze świecą szukać takich trawników jak na Wyspach. Brytyjskie trawniki są najpiękniejsze na świecie i co najważniejsze we wszelkich miejscach publicznych można się na nich bezkarnie wylegiwać, po nich spacerować, również z psami. Nigdzie nie uświadczycie tu, tak dobrze wielu z was znanych, z dawnej Polski (mam nadzieje), tabliczek -‘Szanuj zieleń!’



Kocham tutejsze trawniki. Sama też dysponuje takimi dwoma kawałkami soczystej zieleni przy moim domu. Co jest nie lada komfortem. Moi sąsiedzi, z wygody, postawili na żwirkowe opcje. Ładny trawnik to bowiem duży wysiłek i nakład pracy. Trawy nie wystarczy jedynie regularnie przycinać. Trzeba ja też odpowiednio nawadniać, napowietrzać i dbać o to, aby nie zagnieździły się w niej chwasty. Należy ją też regularnie co roku dosiewać i regularnie wyrównywać brzegi trawnika. Tylko wtedy macie gwarancje, że przez cały rok będziecie cieszyć się soczyście zielonym dywanem przed waszym domem. Uwierzcie mi, że te dwa moje małe kawałki o łącznej powierzchni 16 m kwadratowych, wymagają większego nakładu pracy niż dbanie o wszelkie rośliny i dwumetrowy żywopłot w moim ogródku.



W miejscach publicznych, przy drogach, chodnikach i parkowych alejkach coraz częściej pozostawia się obecnie dziko rosnące kwiatowe łąki. Kosi się trawę jedynie przy brzegach chodników i ścieżek. Czyni się tak z wielu powodów. W wysokich trawach swoje siedlisko znajdują ptaki i liczne owady. Nie bez znaczenia jest tu też czynnik ekonomiczny. Utrzymanie takich trawników jest bowiem dużo tańsze.  


Drzewem co stoi uspokojeniem wśród tylu spraw…

Dla mnie absolutnym hitem tutejszych ogrodów jest Monkey Puzzle Tree - Araucaria Araucana. Drzewo, w swojej wczesnej fazie rozwoju wygląda jak choinka. Zdobi ogródek i dodaje mu niebywałej elegancji. Możecie je spotkać w ogrodach na terenie całych Wysp. Monkey Puzzle osiąga gigantyczne rozmiary, dlatego tez sprawdza się w dużych ogrodach. Rośnie jednak długo i zdecydowanie polecam je tym z was, którzy mają dużą działkę i chcą, aby dom służył kolejnym pokoleniom.



Jak na prawdziwy szkocki ogród przystało, nie może w nim zabraknąć ławeczki pod rozłożystym konarem. Przyjemnie odpoczywa się w takim miejscu, w upalny dzień, który jest, ostatnimi czasy, również udziałem szkockiego krajobrazu.


Moja ławeczka osłonięta jest bluszczem. Na drzewo pokaźnych i niepokaźnych rozmiarów w moim miejskim ogródku nie ma miejsca.





Świeżością rzewną ..


Ogród, szkocki ogród, to miejsce na złapanie oddechu, wyciszenia i odcięcia od tempa życia. Kocham te cieple poranki, kiedy to z filiżanką kawy lub herbaty mogę na chwile zatrzymać się przed długim dniem w pracy. Zapach kwiatów i ziół koi moje nerwy. Szczerze powiedziawszy nie chce mi się stąd ruszać… Nawet perspektywa egzotycznych wakacji nie wzbudza we mnie tylu emocji co zapach ogrodu o poranku. 




 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz