Każdy kto doświadczył szkockich świąt Bożego Narodzenia z
pewnością pamięta towarzyszącą im radość i wyjątkową celebracje okresu
przedświątecznego. Uśmiech, zabawa i festiwal wszechobecnego konsumpcjonizmu,
to obrazek współczesnych szkockich Xmas Days.
Przyglądając się temu, aż trudno uwierzyć, że współcześni
Szkoci celebrują ten okres, w tak radosny sposób dopiero od kilku
dziesięcioleci. Do lat 60 - tych XX wieku obchodzenie Świąt Bożego narodzenia było
tu bowiem ustawowo zabronione!
Po wiekach ograniczeń i zakazów we współczesnej Szkocji
obchodzi się ten czas szczególnie radośnie, a okres celebrowania i świętowania
rozciąga się dla wielu osób aż do 6 stycznia kolejnego roku. Szkocja jest
krajem, gdzie drugi dzień świąt jest, w przeciwieństwie do Anglii tzw. Bank
holiday, czyli dniem wolnym od pracy. Nie znaczy to, że nie ma tu tzw. Boxing
Day, czyli tradycyjnego dnia wyprzedaży, który zawsze odbywa się w drugi dzień świąt.
Wręcz przeciwnie, ale w odróżnieniu do pozostałych części Zjednoczonego Królestwa
wiele firm jest w tym okresie zamkniętych.
Once upon a time.
Historia celebrowania tego okresu w roku na ziemiach szkockich jest bardzo długa i jak wykazały badania archeologiczne sięga 4 tys. lat pne i wiąże się ze świętowaniem tu tzw. Winter Solstice. Ci z was którzy śledzą mojego bloga z pewności o tym czytali. Opisywałam to w poście z początku tego roku. Odwiedziłam wtedy, po raz kolejny miejsce, w którym pierwotni mieszkańcy tych ziem celebrowali tzw. zimowe przesilenie - Clava Carins