Zamek w Edynburgu, oprócz wizyty w polskim konsulacie,
był głównym celem mojej marcowej wyprawy do stolicy Szkocji. Za każdym razem gdy odwiedzam to przepiękne, wybudowane na licznych wzniesieniach miasto,
przynajmniej wzrokiem ‘zahaczam’ o tą monumentalną, górującą nad miastem
budowle, ale wstyd się przyznać, nigdy wcześniej nie byłam w jego murach.
Wizyta tu skłoniła mnie do pewnej refleksji, która mocniej wybrzmiała w czasie kwarantanny.
Zdałam sobie sprawę jak bardzo jesteśmy zabiegani i jak mało mamy czasu na
swoje potrzeby i nie chodzi tu wcale o jakieś ekstrawagancje, tylko o proste wydawałoby
się i prozaiczne rzeczy.
Marze o wolnym tygodniu, kiedy bez pośpiechu i nie przy
okazji jakiś spraw, będę mogła powłóczyć się po tym mieście i zajrzeć we
wszystkie ciekawe zakamarki. Nie powinnam jednak narzekać. W ciągu kilku najbliższych
miesięcy nawet takie sporadyczne wypady będą obarczone ryzykiem. O całotygodniowej
wyprawie do miasta i zwiedzaniu tutejszych atrakcji, czy też wizytach w pubach i restauracjach już
nie wspomnę. Dlatego tym bardziej cieszę się, że dosłownie
na klika dni przed lockdown udało mi się odwiedzić tą osławioną, górującą nad
miastem budowle.
Pogoda była typowa jak na Szkocje. Czasem słońce, czasem
deszcz. I to dosłownie. Wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie. Słońce świeciło
5 minut po czym zrywał się ostry wiatr i po chwili zaczynał padać deszcz.
Dlatego też zdjęcia z tej wizyty wyglądają jakby były zrobione w dwóch różnych
okresach.
Przy zamku znajduje się duży parking, na którym polecam
wam zostawić samochód. Nie szukajcie miejsca postojowego na pobliskich
uliczkach. Szkoda czasu. Jeśli takowe znajdziecie to niewiele zaoszczędzicie i
zmarnujecie mnóstwo czasu. Za 5 godzin postoju zapłaciłam 20 £. Dojście stąd do
zamku spacerkiem, pod górkę zajmuje około 15 minut.
Bilet wstępu kosztuje 19.50£ od osoby. Oczywiście są zniżki
dla rodzin i większych grup. Ja jednak ceną biletu się nie przejmowałam, ponieważ
jestem szczęśliwym posiadaczem karty Historic Scotland, która uprawnia mnie do
darmowych wejść do wszystkich obiektów objętych ich opieką, jak również do
licznych zniżek w sklepach z pamiątkami. Miesięczny koszt takiej karty dla 2 osób
to 7.20 £. Więcej informacji znajdziecie pod tym linkiem.
Dla widoku, który rozciąga się z zamkowego wzgórza warto poświęcić
blisko 20 £. Panorama miasta z tej perspektywy nabiera innego wymiaru. Warto mieć
przy sobie lornetkę. Zamkowe wzgórze to chyba jeden z najlepszych punktów widokowych
na miasto.
Ale nie dla samych widoków wspinałam się na to wzgórze. Celem
był zamek.
Trochę żałuje, ze nie weszłam do wszelkich pomieszczeń.
Zapewniam was, ze 3 godziny na spacer po zamku to zdecydowanie za mało.
Przy zwiedzaniu możecie posiłkować się głosowym przewodnikiem.
Takiego przewodnika ‘odbieracie’ w specjalnym punkcie i podchodząc do poszczególnych
punktów oznaczonych numerem włączacie nagranie z informacją.
Zwiedzanie zamku to podróż przez historie Szkocji, historie
królów i licznych wojen. Największa część zajmują wystawy muzealne poświęcone tradycji tutejszego oręża.
Wojskowe mundury, broń, wojskowe odznaczenia
szczelnie wypełniają liczne tu zamkowe komnaty, jak również wnętrza dawnych cel
więziennych i aresztu.
Niestety nie wszędzie w zamku będziecie mogli wykonać zdjęcia.
Przy wejściu do poszczególnych pomieszczeń znajduje się naklejką informującą o
zakazie fotografowania. Nie możecie wykonać między innymi zdjęć klejnotów
koronnych jak również wnętrza mauzealnego poświęconego pamięci żołnierzy
brytyjskich poległych na frontach licznych wojen.
Nie udało mi się zajrzeć do wszystkich dostępnych dla zwiedzających
pomieszczeń. Jak już wspomniałam przeznaczyłam na to zbyt mało czasu. Poza tym
z uwagi na strach przed wirusem starałam się nie wchodzić do zbyt ciasnych pomieszczeń.
Wystawy militariów nie należały do moich ulubionych. Skupiłam
się podziwianiu pięknie zdobionych ścian i sufitów zamkowych komnat. A jest co podziać.
Chociaż komnat tych w stosunku do wystaw militariów jest zdecydowanie mniej.
Oprócz zwiedzania czekają na was ciekawe prezentacje. Ja wysłuchałam
kolejnego wykładu o rodzajach używane w dawnych czasach broni, który odbywał się
w komnacie tronowej.
Prócz strawy dla ducha w zamku znajdziecie również większe
i mniejsze bistra, gdzie możecie się posilić. Ceny tu jednak przyprawiają o zawrót
głowy. Jeśli nie czujecie, tak jak ja, pilnej potrzeby wypicia kawy to lepiej
omijajcie je szerokim lukiem. Warto się powstrzymać i na posiłek udać się poza
zamkowymi murami odwiedzając jedną z licznych kawiarenek lub restauracji na pobliskim
Grossmarket.
Wizytę na zamku podobnie jak cały mój dwudniowy pobyt w
Edynburgu zaliczam jak zwykle do udanych. Z zupełną odpowiedzialnością mogę polecić
wam odwiedzenie tego miejsca, oczywiście w bezpiecznym czasie. Pamiętajcie, aby
mieć przy sobie środki dezynfekujące w postaci żeli lub jednorazowych
chusteczek. Nie wiem, jak będzie w przyszłości, ale kiedy ja byłam na zamku w
publicznych toaletach nie było ciepłej wody. Warto więc po umyciu rąk dodatkowo
je zdezynfekować.
Nie takim akcentem chciałam zakończyć dzisiejszy post. Cóż
czasy mamy jednak takie, że bez środków ostrożności trudno już będzie mówić o bezpiecznej podroży do jakiegokolwiek miejsca.
Wiem, że w tym roku trudno cokolwiek zaplanować, zwłaszcza,
że granice są jeszcze zamknięte, samoloty nie latają a po przyjeździe do UK
musicie się udać na dwutygodniową kwarantannę, ale ta sytuacja nie będzie przecież
trwała wiecznie.
Gdy to się wszystko skończy uwzględnijcie Szkocje w
swoich wakacyjnych planach. Zapewniam was, że warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz