środa, 1 stycznia 2020

Winter Solstice - Święto odrodzenia się Słońca.

Są takie miejsca, do których chętnie wracam. Dlaczego tak się dzieje? Pomyślicie z pewnością, że przyciągają mnie do nich piękne widoki, czy też chęć zrobienia sobie zdjęcia na tle rozpoznawalnej i ‘lansowanej’ przez przewodniki turystyczne budowli. Nic bardziej mylnego. 

CLAVA CAIRNS
Cóż lans nie był i nie jest moją najmoc - niejszą stroną (a szkoda, bo dobrze się w obecnych czasach sprzedaje). Miejsce, do którego chciałam koniecznie wrócić, to Clava Cairnsznajdujące się w okolicach Inverness, w pobliżu, opisanego również na tym blogu Culloden Battlefield. A powód, dla którego chciałam to zrobić i to właściwe o tej porze roku, a dokładnie 22 grudnia, był wyjątkowy.  Dlaczego? Jeśli śledzicie mojego bloga, to z pewnością wiecie, że historia, a przede wszystkim archeologia, to moje pasje. A gdzież lepiej oddać się ich kontemplacji niż w miejscu, które, być może, jest starsze od samych egipskich piramid? Bez obawy nie przybyłam tu z małym szpadelkiem i szczoteczkami, aby wydobywać z ziemi kości pierwotnych mieszkańców tych ziem, czy też w poszukiwaniu prehistorycznych klejnótow. Chciałam koniecznie przyjechać tu w najkrótszym dniu roku tj. 22 grudnia, aby zobaczyć jak doskonałymi astronomami i matematykami byli ówcześni i wczuć się w atmosferę prahistorycznego, obchodzonego przez pogan święta zimowego przesilenia- WINTER SOLSTICE - Święta odrodzenia się Słońca.
Niestety 22 grudnia pogoda nie dopisała. Słońca nie było. W zamian za to raczyła nas swoimi urokami typowo szkocka, deszczowa aura. Na szczęście ostatnie dni roku były przepiękne. W czasie, gdy większość z was szykowała się do hucznego świętowania, ja pakowałam aparat i wybierałam się w podróż, aby zwyczajem pierwotnych mieszkańców tych ziem, obserwować promienie zachodzącego słońca, soczyście rozświetlającego prehistoryczne kamienie. 


Święto odrodzenia się Słońca było przez wieki pretekstem do hucznych uroczystości dla większości ludów półkuli północnej. Również ludy słowiańskie, w najkrótszym dniu roku obchodziły uroczyście tzw. Święto Godowe, czyli dzień zwycięstwa światła nad ciemnością. Na początku naszej ery, kiedy obowiązywał kalendarz juliański, święto to przypadało na dzień 25 grudnia. W miarę jak chrześcijaństwo zaczęło wypierać pogańskie wierzenia, w dniu tym zaczęto obchodzić Boże Narodzenie.
Kalendarz juliański został zastąpiony gregoriańskim, ale dzień 25 grudnia utrzymał się jako dzień narodzin Chrystusa, którego przyjście na świat, zgodnie z wierzeniami chrześcijańskimi  symbolizuje zwycięstwo dobra nad złem, jasności nad ciemnością.
WINTER SOLSTICE w Szkocji (i na Wyspach Brytyjskich). 
Termin 'solstice' pochodzi z języka łacińskiego, w którym słowo 'solstitium' oznacza ‘słońce stojące w miejscu’. Nie do końca wiadomo, od kiedy zaczęto używać go do określenia święta zimowego przesilenia, wiadomo jednak, że po raz pierwszy w języku angielskim pojawiło się w XIV wieku. Wydaje się, jakby było ono tu w użytku znacznie dłużej i że w pełni oddawało ono sytuacje; z punktu widzenia dawnych mieszkańców tych ziem. Można bowiem odnieść wrażenie, obserwując naszą gwiazdę jedynie gołym okiem, że w dniu tym jakby się zawiesza (w znaku Koziorożca). Dzień jest wtedy najkrótszy, a noc najdłuższa w całym roku. Zauważyli to nie tylko starożytni, ale również ludzie żyjący we wcześniejszych epokach, jeszcze przed epoką brązu i przypisali temu zjawisku magiczne znaczenie. 
O tym jak ważne było to święto dla ówczesnych mieszkańców, niech świadczy fakt, że wznosili oni, nie lada wysiłkiem, jak na możliwości ówczesnej inżynierii, monumentalne budowle. Najbardziej znana z nich znajduje się w Anglii. To Stonehenge. W Szkocji najbardziej rozpoznawalnym miejscem jest znajdujące się na wyspie Orkney Meashowe. Jak przypuszczają archeolodzy obchodom tego święta służyło również Clava Cairns. 
Jak obchodzono WINTER SOLSTICE?  Był to dzień uboju zwierząt, ale nie tylko aby złożyć z nich ofiary bogom. Były one głównie uśmiercane z powodów praktycznych- ich mięso służyło jako pożywienie, a skóry dawały ciepło w długie zimowe dni. Ponadto nie musiano się troszczyć o pokarm dla nich w czasie zimy, gdy zdobywanie go było mocno utrudnione. Wypijano również, w dniach tych, olbrzymie ilości wina i piwa, które właśnie w tym okresie ostatecznie dojrzewały i były gotowe do spożycia. Liczne badania i wykopaliska archeologiczne wskazują na to, że Clava Cairns było właśnie przeznaczone i powstało z myślą o obchodach dnia zimowego przesilenia. Wskazuje na to ustawienie cairnów. Kamienne, a dokładniej kamienne kręgi tworzą coś na kształt kalendarza, a największe i zarazem najwyższe z nich, wprost wskazują kierunek zachodzącego Słońca w dniu 22 grudnia. O tym, że dokonywano tu uboju zwierząt, świadczyć mogą odnalezione w grobowcach, jak również w ich pobliżu liczne fragmenty ich kości. 

Co prawda byłam tu 31 grudnia, ale promienie, chowającej się za horyzontem gwiazdy, przepięknie oświetlały magiczne kamienie. Cień przez nie rzucany był bardzo długi i prawie prostopadły do krawędzi, wpatrzonego w jego ginące w mroku kształty, kamienia. Było w tym zarówno coś pięknego jak i magicznego. Jeśli pomyślę, że według niektórych badaczy budowle te mogły powstać nawet 4000 lat p.n.e., a więc są starsze od piramid, to dostaję gęsiej skórki i dodatkowo wzmacnia to dla mnie niezwykłość tego miejsca.
Uwierzcie mi, że nie byłam jedyną osobą, która chciała je w tym czasie odwiedzić i doświadczyć jego mistyki. Trudno mi było wykonać zdjęcie, w tle którego by ktoś nie majaczył lub wręcz nie wchodził mi w kadr.

Dobrze, że się tu wybrałam. Miałam wrażenie, że od ostatniej mojej wizyty (ponad rok temu) wiele się tu zmieniło. Miejsce to jakby się ‘skurczyło’. Wydawało się być mniejsze i jakby bardziej zakopane w ziemi. Może to jedynie moje odczucie, spotęgowane przez porę dnia i roku, gdy drzewa są pozbawione liści a kamienie porasta mech o intensywnym szaro zielono burym kolorze. (?)

Jak więc widzicie Szkocja to nie tylko kilt, whisky, Loch Ness i średniowieczne zamki, ale również wspaniała prehistoria niezbyt dobrze w Polsce znana i ceniona. Może czas to zmienić i zacząć ten kraj postrzegać z innej strony.

Zachęcam was do odwiedzenia Clava Cairns. Zwłaszcza, że w jego pobliżu znajdziecie szereg innych atrakcji. Jakich? Jak poszperacie trochę na moim blogu, to odnajdziecie je pod etykietą Inverness. Możecie też poczekać na jeden z moich kolejnych postów, w którym opisze jak zwiedzać Inverness i jego okolice.

Zapraszam już wkrótce.

Życzę wszystkiego dobrego w nadchodzącym (niestety Brexitowym) roku.

Agnieszka

2 komentarze:

  1. Witam , byłam w tym niezwykle mistycznym miejscu okolo2 lata temu. Widzialam ludzi którzy przytulają te największe kamienie z kręgu. Wyglądało to na początku trochę dziwnie...może mają jakąś moc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może😊 Sądzę, że większość z tych ‘przytulających’ oglądało wcześniej Outlander (dla autorki miejsce to było jedną z inspiracji do napisania książki o tym samym tytule) i wyobrażało sobie, że przeniesie się w przeszłość😊
      A tak poważnie, nie wybrałabym się tu raczej po zmroku. Jest w tym miejscu coś ‘pierwotnie’ mistycznego i zarazem strasznego.

      Usuń