niedziela, 15 grudnia 2024

College of Scalan- off the beaten track

 

Kilka miesięcy temu odwiedziłam miejsce, które doskonale wpisuje się w tematykę bloga ‘off the beaten track’, ale jakoś nie mogłam się zebrać, aby relacje z tej wizyty umieścić na blogu. Z końcem roku mam trochę więcej wolnego czasu i postanowiłam nadrobić zaległości w umieszczaniu postów.

Koniec roku to przy okazji czas do robienia planów na nowy rok i myślę, że po tym co przeczytacie wpiszecie to miejsce na swoja listę ‘must to visit’ w 2025.

Zwiedzenie tego miejsca nie było moim pomysłem. Całodzienną wyprawę planował ktoś inny i przyznam, że sama lepiej bym tego nie zrobiła. Wszystko było przemyślane i dokładnie wyliczone, tak aby zobaczyć jak najwięcej, ale bez presji i pośpiechu.

Szczerze powiedziawszy o tym, gdzie jestem i jak szczególne jest to miejsce zorientowałam się dopiero po przyjeździe, a spotkany w miejscowym kościele zarządca uzmysłowił mi jak ważne było ono dla miejscowej społeczności i jak dużą role odegrało w życiu tutejszej wspólnoty.

Miejsce to znane jest pod nazwą College of Scolan i było katolicką szkołą wzniesioną na początku XVIII wieku (1716 r.), która funkcjonowała jako seminarium, w którym potajemnie do roku 1799 ( kiedy to uczelnię przeniesiono do bardziej odległego miejsca, Aquhorthies College, które miało większe pomieszczenia i więcej miejsc noclegowych), uczyło się około stu młodych ludzi, którzy po jej ukończeniu wyjeżdżali, aby kształcić się na księży w szkockich szkołach usytuowanych poza granicami kraju.

Miejsce to było bardzo istotne dla katolickiej społeczności w Szkocji, zwłaszcza, że inne tego typu obiekty znajdujące się w Highlands zostały zniszczone w ramach represji po pierwszych rewoltach jakobickich.

Szkoła funkcjonowała dzięki wsparciu miejscowych książąt Gordon, a jej historia przeplata się z ważnymi dla Szkocji wydarzeniami. W 1946 roku po bitwie pod Culloden, książę Cumberland poprowadził oddział żołnierzy, którzy doszczętnie spalili pierwotny budynek.

Został on odbudowany, ale represje jakie nastąpiły po tych wydarzeniach nie ułatwiały seminarium funkcjonowania.

Historia miejsca jest burzliwa i zwiedzając je aż trudno uwierzyć, że wykształcono tu aż tak dużą liczbę uczniów.

Budynek wygląda bardziej na dom farmera, co z pewnością miało dopomóc w konspiracji. Otaczają go zabudowania gospodarcze. Jest też mały młyn.

Miejsce jest oddalone od głównych szlaków i nie można pod nie bezpośrednio podjechać samochodem. Weźcie to pod uwagę planując tu wyprawę. Przydadzą się wam dobre buty, bo droga, szczególnie po deszczu, z pewnością, nie jest najłatwiejsza.

Ja trafiłam na ładną pogodę i udało mi się w pełni delektować przepięknymi widokami wiosennych wzgórz i pagórków, przy akompaniamencie wartkiego nurtu niewielkiej rzeczki.

Do Scalan można dojechać, wyjeżdżając z Tomintoul drogą B9008. Tuż za Auchnarrow, około pięciu mil dalej, Scalan jest oznakowany po prawej stronie na nieklasyfikowanej, ale dość dobrej drodze.

Możecie też użyć nawigacji i wpisać kod pocztowy AB37 9JS. Jest to kod przybliżony. Powinien on doprowadzić was do Chapeltown of Glenlivet. Tam po prawej stronie zobaczycie kościół katolicki, gorzelnię i rozlewnię Highland Spring. Niedługo potem jest punkt, w którym autobusy mają ostatni przystanek. Scalan znajduje się jedną milę od tego punktu, wzdłuż wiejskiej drogi.

W drodze powrotnej, jeśli będziecie mieli okazje to koniecznie zajrzyjcie do kościoła. Jak już wspomniałam zupełnie nie wiedziałam, gdzie jadę. Cała wyprawa była dla mnie niespodzianką. Mijając kościół zauważyłam jednak figurę Matki boskiej, co już wzbudziło moją ciekawość. Takich figur nie spotkacie w tutejszych protestanckich kościołach, są one charakterystyczne dla świątyń rzymskokatolickich. Gdy więc w drodze powrotnej zauważyliśmy, że ktoś otwiera drzwi kościoła i wchodzi do środka postanowiliśmy, że skorzystamy z okazji i spróbujemy zwiedzić jego wnętrze. Bardzo miły Pan, ktoś na kształt kościelnego pozwolił nam wejść do środka i zwiedzić jego wnętrze i wykonać zdjęcia.



Z dumą podkreślił, że mieszkający na tym terenie katolicy są ‘rdzennie’ szkoccy, a nie importowani z Irlandii.

Mieszkam w tym kraju już od ponad dekady i rozumie już tutejsze niuanse. Wydawałoby się, że Szkocja jest krajem mocno zlaicyzowanym, ale to tylko pozory. Religia jest tu tematem bardzo drażliwym i delikatnym i lepij go nie poruszać w rozmowach.

Wracając jednak do samego kościoła. Jego wnętrze to dziwna mieszanina stylu charakterystycznego dla świątyń rzymskokatolickich, z tym który spotkacie w tutejszych kościołach protestanckich. Może nie jest to szczególnie wiekowy budynek, ale warto go zobaczyć, bo jest z pewnością wyjątkowy dla tego miejsca.

PS

Wykonałam bardzo dużo zdjęć z wyprawy. Niestety nie mogę ich wszystkich zamieścić ze względu na objętość postu. Postaram się wkrótce utworzyc dodatkową stronę, która będzie fotograficznym opisem tej wyprawy.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz