Od tygodni z wytęsknieniem wyglądam listu z tutejszego
NHS- u, z wyznaczonym terminem szczepienia. Chciałabym poczuć się choć trochę bezpieczniej
i z jeszcze większym optymizmem patrzyć w przyszłość. Jak na razie ani widu,
ani słychu. Za to przyszła już karta do głosowania w majowych wyborach do
tutejszego Parlamentu, co też jest dobrą wiadomością.
Znając tutejsze realia, do tego czasu, większość populacji
będzie już zaszczepiona, a epidemia pod kontrolą, ale nie tak jak w Polsce ‘życzeniowo’,
ale faktycznie. Nie zmienia to faktu, że szczepionka, niezależnie której firmy,
pozwoliłaby mi poczuć się bardziej pewnie.
Wiem, że wielu z was szczepienia kwestionuje. Nie
zamierzam z tym dyskutować. Każdy ma wolny wybór. Może się zaszczepić albo ciężko
zachorować.
Zapowiada się nam piękna wiosna i szkoda by było spędzić
ją w szpitalu, pod respiratorem, walcząc o każdy oddech lub co gorsze odejść z
tego świata. Nawet jeśli nie nastąpi ta dramatyczna faza i przechorujecie łagodnie,
to pomyślcie sobie, ile osób mogliście zarazić i ile z nich nie będzie miało takiego
szczęścia jak wy.
Nie będę jednak nikogo ‘nawracać’. Tak jak powiedziałam, każdy
ma wolny wybór i sam zdecyduje. Reszta to już kwestia tego jak się będzie z tym
wyborem czuł.
Pamiętajcie, że przed nami piękna wiosna i prawdopodobnie
równie piękne lato.
Mam nadzieje, że najdalej w czerwcu lub na początku lipca
będę po pierwszej dawce, a po kolejnych trzech miesiącach będę już pakowała
walizki i wybierała się w podróż. Z perspektywy minionego roku, to niezbyt odległa
perspektywa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz