Inverness to miejsce, do którego zawsze chętnie będę wracać
i to nie tylko w celach typowo turystycznych. Miasto to ma wszystko czego tak naprawdę
potrzebuje, aby od czasu do czasu wyrwać się z wiejskich klimatów, w którym żyje.
Czasami ta ‘wiejskość’ i rytm małego miasta zaczyna mi doskwierać. Równocześnie
na sama myśl, że miałabym ponownie zamieszkać w wielkim mieście, ba nawet spędzić
w nim kilka dni, dostaje bólu głowy. Inverness z jego namiastką wielkomiejskości
pozwala mi na zaspokojenie moich tęsknot za dużym miastem, a równocześnie mnie
nie meczy, ba nawet pozwala na szybką regenerację sił po intensywnym przeszukiwaniu
lokalnych sklepów😊
I tym razem zakupy, a przede wszystkim potrzeba odświeżenia letniej garderoby przyciągnęła mnie do miasta. Co prawda po lockdownie wiele sklepów wycofało się z Inverness, czy też na stałe przeniosło się ze sprzedażą do Internetu, i na zakupy przez duże ‘Z’ najlepiej wybrać się do Aberdeen, to jednak w dalszym ciągu wybór pozostaje większy niż w Elgin. Poza tym jest tu niezliczona ilość małych knajpek i bistro, gdzie można uraczyć się daniami kuchni z różnych zakątków świata.
Zakupy zaliczam do udanych, chociaż po powrocie do domu czułam, ze niepotrzebnie wydalam tyle pieniędzy; kolejne sukienki i kolejna para butów jedynie wypełni mi szafę i tak naprawdę nie wiem czy będę miała okazje te letnie kreacje wypróbować, ze względu na tutejszy klimat. Małym pocieszeniem jest fakt, ze koniec maja, podobnie jak i początek czerwca są naprawdę przepiękne, sprzyjające letnim kreacją i plażowaniu.
Po kilku godzinach marszu i zaliczeniu obowiązkowego lunchu
w restauracyjce mieszczącej się w Victorian Makret, dotarłam do miejsca, które o
tej porze roku obowiązkowo odwiedza każdy mieszkanie Invernes - Ness Island.
Wyspa, a w zasadzie zespół kilku wysp o rożnej wielkości i długości usytuowany na rzece Ness, zasilającej swoimi wodami jezioro Loch Ness. Od końca XIX wieku połączona jest ze stałym lądem malowniczym mostem. Z czasem dobudowano kolejne łączące większe wyspy i tworząc ciekawy szlak spacerowy. Uregulowano też brzegi wysp tworząc ciekawe tarasy widokowe.
Ma to oczywiście swoje plusy i minusy. O ile mieszkańcy zyskali miejsce do spacerów i odrobine ochłody w słoneczne dni, to wraz z budową mostów i łączeniem wysepek ze stałym lądem wyprowadziły się z nich liczne ptaki, posiadające tu naziemne gniazda. Przeniosły swoje siedliska na mniejsze niedostępne dla ludzi i ich czworonożnych pupili, wysepki.
Bujna zieleń i wiekowe drzewa, pomimo licznie oblegających
szlak mieszkańców jak i turystów, wciąż są doskonałym siedliskiem dla ptactwa budującego
swoje gniazda w koronach drzew. Ich śpiew miesza się z odgłosem wartkiego, ale zarazem
uspokajającego nurtu rzeki.
Liczne ławeczki, często wykonane z pni drzew o ciekawych kształtach
pozwalają na odpoczynek i wsłuchanie się w odgłosy przyrody.
Woda w rzece Ness jest krystalicznie czysta. Można więc wpatrywać
się w dno rzeki i obserwować życie licznych tu ryb.
Wyspy usytuowane są w pobliżu ogrodu botanicznego. Po spektaklu w pobliskim Eden Court można wybrać się na długi spacer, zwłaszcza, że o tej porze roku zmierzch zapada późno.
Zachęcam was do odwiedzenia tego miejsca w Inverness, zwłaszcza,
gdy wybierzecie się do miasta w piękny słoneczny dzień.
Ja z pewnością nie omieszkam tu zawitać jeszcze kilkukrotnie tego lata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz