Jest takie miejsce, bez odwiedzenia którego nie wyobrażam
sobie pobytu w Edynburgu. (Oczywiście jest to moje subiektywne odczucie.) Za
każdym razem, kiedy wybieram się tu i nie korzystam ze zorganizowanego zwiedzania
lub przewodników, staram się wygospodarować czas i odwiedzić wyjątkowy ogród -Royal Botanic Garden. Dlaczego tak lubię to miejsce? Bowiem o każdej porze roku można
tu spędzić ciekawie czas i może to zabrzmi dziwnie, naprawdę ‘poczuć ducha’ Edynburga
– dużego miasta z oazą zieleni po jego środku. Ogród to nie tylko oranżeria z
przepięknymi gatunkami roślin, ale również rozlegle i przylegle do niej tereny
parkowe, obfitujące w roślinność z różnych zakątków świata, gdzie na ławeczkach
kameralnie rozstawionych w różnych zakamarkach i przy licznych tu ścieżkach spotkacie
zaszytych z książką zwolenników tej formy relaksu.
Usytuowany na
jednym z licznych tu wzgórz oferuje odwiedzjącym uspokajający
widok na miasto.
Odwiedziłam Botanic Garden na początku marca. Świeciło przepiękne
słońce i pomimo chłodnego wiatru spacerowało po nim wielu zwiedzających.
Niestety tym razem nie zwiedziłam oranżerii. Z nieznanych mi powodów była zamknięta.
Za to (a może dzięki temu) skupiłam się na otaczającym ją rozległym parku i zajrzałam
w prawie każdy zakamarek.
Spacerując po jego ścieżkach przecinających wypielęgnowane
trawniki, z licznie usianymi na nich klombami roślin, aż trudno uwierzyć, że w
tym roku ogród obchodzi 350 lecie swojego istnienia. Po tym założonym w
Oksfordzie 1621 roku, to drugi najstarszy w Zjednoczonym Królestwie. Objęty
jest on patronatem rodziny królewskiej, a dokładnie patronatem Księcia Karola.