Portknockie- to urocze miejsce na mapie hrabstwa Moray.
Piękna plaża, ale nie o niej będę pisać w kolejnym poście.
Kocham te urocze małe domki, które są tak pieczołowicie pielęgnowane i
odnawiane przez tutejszych mieszkańców….
W starszej części wioski, wychodzącej na port, usytuowane są tradycyjne, kamienne domy w rzędach północ-południe. Najstarsze z nich są jednokondygnacyjne i te najbardziej kocham. Te z poddaszem, bardziej okazałe, pochodzą z okresu wiktoriańskiego,kiedy to wioska, podobnie jak pobliskie Cullen, zaczęła się specjalizować w połowie śledzi. Nowsza cześć, usytuowana na północy i zachodzie, powstała po II wojnie światowej. Domy zostały wybudowane dla miejscowego Counsilu. W tej części powstają też prywatne bungalowy. Serce wioski znajduje się wokół placu i przy Church Street, głównej arterii komunikacyjnej. Tutaj znajduje się hotel Victoria, Seafield Inn, sklep z rybami i frytkami oraz apteka.
Nie jestem w stanie oddać w słowach jak piękne jest to miejsce. To trzeba koniecznie zobaczyć i przeżyć. To jest coś czego bardzo brakuje mi w Polsce- dbałości o dziedzictwo i historie. Każdy budynek jest tu pieczołowicie odrestaurowany, a dobór tak zwanej małej architektury, zagospodarowanie przestrzeni wokół, robi niesamowite wrażenie.
Przewodnik poprowadzi was klifową ścieżką, z której rozciągają się przepiękne widoki na zatokę Moray, na której można obserwować ruch statków rybackich, platform wiertniczych, statków wycieczkowych i wspomniane w jednym z poprzednich postów - delfiny. Możecie nią przejść do sąsiednich wiosek Cullen (wschód) i Findochty (zachód), a na nadmorskim wrzosowisku obserwować skowronki i inne ptaki. W lecie można tu również spotkać rzadkie małe niebieskie motyle.
Portknokie to jedno z najpiękniejszych miejsc na wybrzeżu Moray. Przepiękna
plaża z oryginalną formacją skalną, to idealny obiekt dla fotografów i częsty
motyw pocztówek z tego regionu. Mnie miejsce to jednak fascynuje ze względu na
swoją niezwykłą architekturę i ‘podporządkowane’ jej życie tutejszych mieszkańców.
Portnockie nadal zachowuje wiele ze spuścizny rybackiej wioski oraz urok
dawnych czasów. Obecnie jest to obszar chroniony, na którym w nieco ponad 500
domach mieszka około 1400 mieszkańców. Wioska dzieli się na dwie części starszą
i tą nową, która swoją architekturą nawiązuje do spuścizny starego portu. W
latach dwudziestych i trzydziestych Portknockie miało około 48 sklepów i firm,
ale dziś jest to głównie wspólnota mieszkaniowa.
W starszej części wioski, wychodzącej na port, usytuowane są tradycyjne, kamienne domy w rzędach północ-południe. Najstarsze z nich są jednokondygnacyjne i te najbardziej kocham. Te z poddaszem, bardziej okazałe, pochodzą z okresu wiktoriańskiego,kiedy to wioska, podobnie jak pobliskie Cullen, zaczęła się specjalizować w połowie śledzi. Nowsza cześć, usytuowana na północy i zachodzie, powstała po II wojnie światowej. Domy zostały wybudowane dla miejscowego Counsilu. W tej części powstają też prywatne bungalowy. Serce wioski znajduje się wokół placu i przy Church Street, głównej arterii komunikacyjnej. Tutaj znajduje się hotel Victoria, Seafield Inn, sklep z rybami i frytkami oraz apteka.
Nie jestem w stanie oddać w słowach jak piękne jest to miejsce. To trzeba koniecznie zobaczyć i przeżyć. To jest coś czego bardzo brakuje mi w Polsce- dbałości o dziedzictwo i historie. Każdy budynek jest tu pieczołowicie odrestaurowany, a dobór tak zwanej małej architektury, zagospodarowanie przestrzeni wokół, robi niesamowite wrażenie.
Wioska jest dobrze skomunikowana z pozostałymi
miejscowościami. Kursujący tu co godzinę autobus Bluebird (305), łączy komunikacyjnie
Portknockie z Aberdeen na wschodzie i Buckie, Elgin i Inverness na zachodzie.
Jeśli chcecie zapoznać się z historią tego
miejsca to koniecznie musicie wybrać się na inspirujący spacer tzw. "Portknockie
Experience" z przewodnikiem, który na co dzień rezyduje w miejscowej Bibliotece.
Przewodnik poprowadzi was klifową ścieżką, z której rozciągają się przepiękne widoki na zatokę Moray, na której można obserwować ruch statków rybackich, platform wiertniczych, statków wycieczkowych i wspomniane w jednym z poprzednich postów - delfiny. Możecie nią przejść do sąsiednich wiosek Cullen (wschód) i Findochty (zachód), a na nadmorskim wrzosowisku obserwować skowronki i inne ptaki. W lecie można tu również spotkać rzadkie małe niebieskie motyle.
Zapraszam na długi niedzielny spacer po
Portknockie. Zapewniam, że zakochacie się w tym miejscu tak jak ja i będziecie tu
chcieli powrócić. Jeśli chcecie zatrzymać się w tym miejscu na dłużej, to możecie skorzystać z licznych B
& B lub wynająć jeden z dostępnych tu, licznych, wakacyjnych domów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz