Post ten chciałam dedykować osobie, która pozwala mi spojrzeć na świat z innej perspektywy i w tym naszym zapracowanym emigracyjnym życiu, znalazła czas i chęci, aby odwiedzić ze mną wioskę Crovie.
Z zamiarem odwiedzenia Crovie nosiłam się od kilku lat. Było
to jedno z miejsc, które, znajdowały się na mojej szkockiej liście ‘MUST TO SEE’.
Jak to zwykle bywa nie udało mi się tam dotrzeć, z różnych powodów, pomimo, że wioska jest oddalona o nieco ponad godzinę drogi samochodem od miejsca, w którym mieszkam (Aberdeenshire).
Szczerze powiedziawszy pocieszałam się w duchu, że
miejsce to wygląda super jedynie na zdjęciach, a w rzeczywistości nie jest tak ciekawe.
Jak bardzo się myliłam.
Zwiedziłam już kawałek Szkocji (ten mniejszy😊- ale mam nadzieje, że i to się zmieni) i z wszystkich odwiedzonych
tu miejsc Crovie znajduje się na mojej top liście.
Nie będę opisywać wam jej historii, bo wszystkie niezbędne informacje znajdziecie w necie. Stron jej poświęconych jest bez liku. Warto trochę poszperać i dowiedzieć się, dlaczego ludzie zdecydowali się zbudować swoje siedliska w tak specyficznym miejscu. My odwiedzający widzimy jedynie ikoniczny, bajkowy obrazek i wyobrażamy sobie małą chatkę podczas sztormu, w której można ogrzać się przy ogniu kominka.