Ten okres roku bardzo mnie rozleniwia. Krótkie, często deszczowe, dni skłaniają bardziej do przesiadywania w domu. Dobra książka, wygodna sofa,
na której zasiadam z kubkiem aromatycznej kawy lub filiżanką herbaty - to
wszystko co jest mi do szczęścia potrzebne w tą dżdżystą jesienną pogodę. Trudno
mnie wtedy często wyciągnąć z domu. Musi to być coś naprawdę ważnego lub
ciekawego. Tym razem inspiracją do wyjścia była, o dziwo, reklama, którą
zobaczyłam kilka tygodni temu w tutejszej telewizji. Zazwyczaj nie ulegam
urokowi telewizyjnych czy prasowych reklam, ale ta (przynajmniej dla mnie) była
wyjątkowa, chociaż nie promowała ona nachalnie określonego produktu -kremu, alkoholu, czekolady
czy też designerskiej kolekcji ubrań.
Muzyka z piosenki Queen - ‘Sombody to love’ i
bajkowa, przedświąteczna sceneria głównej ulicy miasta, z małymi sklepikami, pubami
i kawiarenkami. Małe lokalne biznesy, prowadzone od pokoleń przez członków jednej
rodziny, dla których jest
to często jedyne miejsce pracy i dochodu, jakie znają przez całe swoje życie.
Show your High Street some love. Wyjątkowo ciepła i chwytająca
za serce reklama.